Zdjęcie: Sebastian Fiedorek / Rzeszów News

Odtrąbiono już pełny sukces, a tymczasem okazuje się, że nad Wodami Polskimi wisi widmo utraty 40 mln zł na odmulenie rzeszowskiego zalewu. Rządowa spółka winą obarcza za to ratusz. – To chwyt poniżej pasa – mówią urzędnicy.

JOANNA GOŚCIŃSKA, MARCIN KOBIAŁKA

W piątek do Rzeszowa przyjechał Przemysław Daca, prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Powołał ją w tym roku rząd PiS na bazie istniejących Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej. Krakowski oddział jest właścicielem rzeszowskiego zalewu i to on początkowo miał się zajmować odmuleniem zbiornika, ale gdy w Rzeszowie powstał oddział Wód Polskich, to jemu powierzono inwestycję. 

Są pieniądze i… problemy 

W czerwcu br. Wojciech Buczak, kandydat PiS na prezydenta Rzeszowa, szumnie ogłosił, że zalew w końcu będzie odmulony. Że inwestycja będzie kosztowała 49 mln zł – 7 mln zł da Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, a pozostałe pieniądze będą z unijnego programu Infrastruktura i Środowisko.  

Pod koniec września br. ratusz zaniepokoił się tym, że Wody Polskie chcą odmulić tylko jedną czwartą zalewu (ok. 1,1 km) – od zapory do Lisiej Góry. Właściciel zbiornika uspokajał, że cała inwestycja na długości 4 km jest rozpisana na kilka etapów po to, by uniknąć problemów z ekologami, którzy systematycznie oprotestowują odmulenie zalewu. 

Ale ratusza to nie uspokoiło, gdy okazało się, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie zakwestionowała plan pracy odmulenia zalewu. Wody Polskie znów uspokajały, że takiej decyzji się spodziewały i mają w rękach argumenty, które sprawiają, że termin rozpoczęcia odmulania zalewu (2019 rok) jest niezagrożony. 

O czym zapomniał prezydent?

Okazuje się tymczasem, że z odmuleniem zalewu sprawa nie jest taka prosta. W piątek do Rzeszowa przyjechał wspomniany Przemysław Daca. Stwierdził, że zrobił to specjalnie dla prezydenta Tadeusza Ferenca. – Panie prezydencie, wszędzie tam, gdzie będą rozpowszechniane nieprawdziwe informacje i szkalowane Wody Polskie, będę interweniował – ogłosił Daca. 

Przy zalewie towarzyszyli mu Wojciech Buczak i Małgorzata Wajda, szefowa rzeszowskiego oddziału Wód Polskich. Daca stwierdził, że spółka, którą kieruje, jest „atakowana” przez prezydenta Ferenca. Prezes Wód Polskich zarzucił ratuszowi, że decyzja środowiskowa na odmulenie zalewu, którą wydał prezydent, zawiera poważne błędy. 

– Zapomniał pan przewidzieć jednej podstawowej rzeczy – na zbiorniku jest ustanowiony program ochrony Natura 2000 – mówił Daca, adresując swoje słowa do Tadeusza Ferenca. – To poważna rzecz. Wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z dofinansowaniem, szczególnie unijnym, musimy bardzo uważnie podchodzić do spraw ochrony środowiska. Ta decyzja [środowiskowa] ma poważne błędy prawne. Takie samo zdanie ma RDOŚ – twierdzi Daca.  

Wody Polskie: Jesteśmy atakowani

I powiedział coś, czego nikt się chyba nie spodziewał. – Jest duże niebezpieczeństwo, że na skutek wadliwej decyzji możemy stracić gigantyczne pieniądze, czyli 40 mln zł. 

Przemysław Daca stwierdził, że prezydent, wydając decyzję środowiskową, nie wziął pod uwagę wszystkich aspektów środowiskowych. Podobno z tego powodu w 2012 roku miasto straciło 30 mln zł, gdy tworzono plany zabezpieczenia Rzeszowa przed powodzią. Daca zapewniał jednocześnie, że zalew zostanie odmulony w przeciągu 4-5 lat. 

– Absolutnie nie rozumiem, dlaczego prezydent Ferenc w tym trudnym okresie wyborczym nas atakuje, wykorzystując nas do kampanii, a nie bierze do świadomości swojej winy, swoich błędów, zresztą kilkakrotne popełnionych i próbuje na nas zrzucić odpowiedzialność. Nie pozwolę szkalować i przerzucać swoje winy na Wody Polskie – zagroził Daca. 

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

Buczak: Ferenc tworzy „zły klimat”

Do Tadeusza Ferenca apelował: „Proszę nam pomagać, a nie atakować i przeszkadzać”. Prezes Wód Polskich poskarżył się, że jego spółkę bardzo często próbuje się „używać do gier politycznych i do kampanii”. 

Wojciech Buczak mówił w podobnym tonie. Ferencowi zarzucił, że „ma na sumieniu wieloletnie zaniedbania”, które spowodowały, że prace związane z odmuleniem zalewu dotychczas nie ruszyły. Buczak stwierdził, że Ferenc rozpowszechnia nieprawdziwe informacje na temat planu inwestycji i tworzy wokół niej „zły klimat”. 

– Apeluję do prezydenta ponownie o współpracę, współdziałanie, abyśmy razem doprowadzili do oczyszczenia zbiornika wodnego – mówił Wojciech Buczak, który jest przekonany, że odmulenie zalewu rozpocznie się. 

Najpierw zbadają dno zalewu

Małgorzata Wajda, szefowa Wód Polskich w Rzeszowie, zapowiedziała, że w tym roku spółka przygotowuje się do przetargu w formule „zaprojektuj-wybuduj”. Mają być wykonane mapy dna zalewu, aby poznać aktualny poziom zamulenia zbiornika. Te prace mają się zakończyć w 2019 roku, a potem rzekomo rozpocząć wydobycie mułu.  

Wajda stwierdziła, że to, co robią Wody Polskie nie koliduje z decyzją środowiskową wydaną przez prezydenta Rzeszowa. A ta została wydana na cały 4-kilometrowy odcinek zalewu, a nie tylko 1,1 km. – Nie wykluczamy realizacji odmulenia w trybie rozpoczętym przez prezydenta – mówiła szefowa rzeszowskiego oddziału Wód Polskich. Zapewniała, że ich plan jest alternatywny na wypadek, gdyby ekolodzy nadal torpedowali odmulenie zalewu.

Ratusz: Na co oni czekają? 

Ratusz twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. – Decyzję środowiskową wydaną przez prezydenta ekolodzy zaskarżyli do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Ich odwołanie zostało odrzucone. SKO naszej decyzji nadało klauzulę natychmiastowej wykonalności. Potem ekolodzy odwołali się jeszcze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Tam ich skarga też została oddalona – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. 

Ratusz uważa, że Wody Polskie szukają teraz winnych, gdy się okazało, że odmulenie zalewu jest zagrożone. – Przecież to nie my jesteśmy właścicielem zbiornika. Można rozpisywać przetarg i odmulać zalew. Podobno pieniądze są. Na co czekają? Nie zawiniliśmy w ani jednym punkcie. Szukanie winnego u nas to chwyt poniżej pasa – uważa Chłodnicki. 

„Szanujcie Konstytucję”

Tymczasem wystąpienia Przemysława Dacy i Wojciecha Buczaka niespodziewanie zostały zakłócone przez kobietę, którą z psem spacerowała wzdłuż zalewu. – PiS-owcy… I tak się wam nie uda wygrać. Możecie robić konferencję za konferencją. Nikt was w Rzeszowie nie chce. Ferenc jest najlepszy i on wygra – mówiła kobieta. 

A gdy wracała, to w kierunku Dacy i Buczaka krzyczała: „Konstytucja, Konstytucja!” – Najpierw się nauczcie ją szanować – dodała. 

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama