Festiwal Nowego Teatru 2017. „Bzik” filmowy w spektaklu Eweliny Marciniak [VIDEO]

Grzegorz Jarzyna wprowadził „nowe” do teatru 20 lat temu. To „nowe” kontynuują dziś kolejne pokolenia reżyserów. Jak? Każdy na swój sposób, czego przykładem był spektakl Eweliny Marciniak „Bzik. Ostatnia minuta”, który przyjechał do Rzeszowa ze Szczecina.

 

Zbzikowana była miniona środa w Teatrze im. W. Siemaszkowej podczas trwającego 4. Festiwalu Nowego Teatru. Na  pierwszy ogień poszedł „Bzik tropikalny” w reżyserii Grzegorza Jarzyny, który jest filmową wersją kultowego spektaklu Teatru Rozmaitości w Warszawie z 1997 roku.

Ten film stał się punktem wyjścia do debaty pt. „Nowy, nowszy, najnowszy – dwie dekady później”,  z udziałem Moniki Kwaśniewskiej-Mikuły, Łukasza Drewniaka, Tomasza Domagały oraz Joanny Puzyny-Chojki.

Dlaczego? Bo spektakl Jarzyny z 1997 roku był tym, który dziś powszechnie uważa się za nowe otwarcie w teatrze. Dlatego też podczas FNT postanowiono zapytać o to, jak przez 20 lat – dwie dekady –  nowy teatr się zmienił.

– Podczas debaty dyskutowaliśmy o tym, jak teatr ewaluował w języku, jak zmieniał woje tematy, mody. Zastanawialiśmy się, kto w tej chwili w nowym teatrze jest nazwiskiem najbardziej gorącym – wyjaśnia Joanna Puzyna-Chojka, dyrektor programowa FNT.

 – Dla mnie szczególnie ważne było też to, aby odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką funkcję sobie nowy teatr przypisuje. Czy walczy o rząd dusz, czy próbuje w jakiś sposób narzucić swoja narrację społeczeństwu. A może zamyka się coraz bardziej w osobnych eksperymentach artystycznych?  – pyta retorycznie.  

Kolejnym „środowo-bzikowym” punktem był spektakl w reżyserii Eweliny Marciniak pt. „Bzik. Ostatnia minuta”. Jak podkreśla sama pani reżyser, spektakl ten powstał z myślą o aktorach Teatru Współczesnego w Szczecinie.

– Trzy lata temu przygotowałam z nimi bajkę  pt. „Piotruś Pan”, z która zaczęliśmy jeździć po świecie. To podróżowanie wzbudziło w nas wiele radości i wiele refleksji na temat tego, czym dziś jest turystyka, kim jest turysta, który przyjeżdża z Europy np. do Azji itp. – mówi w rozmowie z Rzezów News Ewelina Marciniak.

 – Te pytania zadawaliśmy sobie przez „Bzika tropikalnego”, który otworzył kartę do nowej historii teatru. Dzięki temu spektakl stał się też widowiskiem o teatrze, o kondycji teatru, o tym, jaka potrzeba jest widza, jak on się zmienia – dodaje.

Po obejrzeniu „Bzika” w reżyserii Marciniak, po pierwsze, całkiem trafna diagnoza  – Polacy to fatalni turyści zagraniczni, bo wydaje im się, że jak kupili wycieczkę „last minute” na wakacje w tropikach, to już są panami świata, co Marciniak w swoim „Bziku” bardzo dobitnie momentami pokazała.

A po drugie – jestem pod wrażeniem gry aktorskiej. To wyzwanie chodzić, ba, biegać nawet w niełatwych prześwitujących strojach i wielkich perukach w półmroku i bez butów między publicznością. Nie łatwe też jest przedzierać się przez krzesełka na widowni, gdy na nich siedzą „eksponaty”, które przyszły na spektakl.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama