Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

– Dlaczego mam się bać o swoje życie i zdrowie, tylko dlatego, że część studentów jest skrajnie nieodpowiedzialna? – pyta w liście do Rzeszów News student Uniwersytetu Rzeszowskiego. 

Studiuję na Uniwersytecie Rzeszowskim, mam za sobą dwie dawki szczepionki i czekam na trzecią. Z domu wychodzę wyłącznie po niezbędne zakupy i spacery na odludziu, z nikim – poza domownikami – się nie spotykam, nie chodzę do klubów, na koncerty, na domówki, na uczelni zawsze mam porządną maskę.

Ja i tak samo domownicy robimy wszystko, żeby się nie zarazić. Dlaczego mam być narażony na zakażenie (szczepienie nie daje 100 procentowej ochrony) na zajęciach stacjonarnych?

Właściwie nikt, poza kilkoma osobami, nie przestrzega zaleceń o dystansie, na ścianach wisi pełno kartek z przypomnieniem o obowiązku zakrywania ust i nosa, ale w 99 procentach nikt tego nie przestrzega ani nie sprawdza. Gdzie te kary, zapowiadane w tamtym roku za brak maski?

Wkracza mocno zaraźliwy omikron, pojawiają się kolejne mutacje. Lekarze i naukowcy od jakiegoś już czasu zapowiadają pojawienie się kolejnej fali zakażeń. Polska bije rekordy w liczbach zgonów spowodowanych koronawirusem.

COVID-19 nie jest chorobą, dotykającą tylko starsze osoby, coraz więcej młodych osób (część mogła uniknąć zakażenia, gdyby tylko łaskawie zechciała przestrzegać zasad sanitarnych) choruje. W ciężkim stanie trafia do przeciążonych szpitali, zabierając miejsca osobom cierpiącym na inne choroby, w tym również na nowotwory.

Dlaczego zamiast teraz, jeszcze zanim na dobrze w Polsce „rozgości” się omikron, nie wyhamujemy obecnej fali, a jak na razie tylko podstawiamy mu trampolinę? Gdzie zgubiliśmy logikę?

Walka z pandemią tylko w teorii 

Osoby piszące o tym, że studenci nie boją się iść na imprezy, ale wykorzystują strach przed zarażeniem jako wymówkę od zajęć stacjonarnych mają rację – jest dużo takich osób. Ale dlaczego mam się bać o swoje życie i zdrowie, tylko dlatego, że część studentów jest skrajnie nieodpowiedzialna? Takie nieodpowiedzialne jednostki powinny być odizolowane od reszty społeczeństwa, siedząc w domu na zajęciach zdalnych. 

Jest mi niedobrze, gdy widzę wkładanie wszystkich studentów do jednego worka z tymi nieodpowiedzialnymi, leniwymi i kombinującymi. Uniwersytet potrafi walczyć z pandemią, szkoda, że tylko w teorii, wydając rozporządzenia, do których nikt się nie stosuje i nie wyciąga z tego żadnych konsekwencji. Bo niby kto ma to robić?

W razie zakażeń Uniwersytet Rzeszowski nie ponosi odpowiedzialności – przecież wydał stosowne rozporządzenie. Oburzają was teksty z memów/Shreka. Memy z tym tekstem pojawiły się już na samym początku pandemii, jeszcze przed pierwszym lockdownem, ale może lepiej by wyszło dla wszystkich, gdybyście sobie ten tekst przemyśleli.

Czy wirus umie liczyć? Zaraża tylko na wykładach, na których jest powyżej 50 osób? Bo tam, gdzie jest 40 (w mniejszych salach siedzenie blisko siebie przez kilka godzin, nie udawajmy, że wykłady dla grup poniżej 50 osób odbywają się w dużych aulach, pozwalających na zachowanie bezpiecznego dystansu), to już spoko, bezpiecznie?

Tata Maty i jego zwolennicy

I do osób komentujących i wyśmiewających naukę zdalną oraz kwestionujących jej poziom – jeśli ktoś przychodzi na studia tylko po to, żeby imprezować, to będzie to robił, niezależnie od tego, czy zajęcia są zdalne, czy stacjonarne, jak ktoś przyszedł rzeczywiście się czegoś nauczyć, to się nauczy. Po takim czasie nauki zdalnej są już wypracowane metody takiego sposobu nauczania. 

Widzę, że tata Maty i szesnastogodzinny dzień pracy nadal ma dużo zwolenników. Przecież skoro oni zapieprzali na swoich studiach i w swojej pracy, to czemu inni mają mieć lepsze warunki? A może byście tak pomyśleli, że jak się dojeżdża na uczelnię, wstaje o świcie, wraca w nocy, nie ma czasu porządnie zjeść, a część osób jest przez stacjonarne w ogromnym stresie przez możliwość zarażenia się, to, ŹLE to wpływa na jakość nauki?

Jak się traci tyle czasu i siły, nie wysypia się, to brakuje energii żeby się uczyć! Dlaczego tak koniecznie chcecie, żeby inni też mieli ciężko? Rzeczywiście, bardzo dziwne, że studentom nie chce się tracić tyle czasu na bezsensowne dojazdy, a wolą go przeznaczyć na naukę czy zdrowe wyspanie się, no szczyt lenistwa i bezczelności.

Kompletny brak odpowiedzialności

Czytając komentarze niektórych studentów, w których porównują oni obostrzenia dla niezaszczepionych z faszyzmem i segregacją sanitarną, można stwierdzić, że społeczność rzeszowskich żaków jest taką próbką całego społeczeństwa: głoszenie sprzecznych z nauką bzdur, antyszczepionkowcy, kompletny brak odpowiedzialności, zlewanie obowiązku noszenia masek, nawet jeśli prawnie dawało się to obejść, to człowiek odpowiedzialny i biorący na poważnie naukę powinien sam z siebie wiedzieć, że maskę należy nosić.

Wydawałoby się, że na uniwersytecie ludzie powinni wierzyć w naukę, a jednak nawet prawidłowe założenie maski przekracza możliwości większości studentów i pracowników.

Tak dużo się mówi o fatalnym wpływie nauki zdalnej na psychikę (nie kwestionuję tego), ale czy ktoś zastanawiał się nad tym, że istnieją introwertycy, osoby, którym jest lepiej uczyć się w domu i ta nauka jest dla nich bardziej efektywna, które wyjście na uczelnię odchorowują psychicznie i fizycznie, i wcale nie jest mało takich osób? Dlaczego tych ludzi cały czas się pomija i w ogóle nie dba o ich potrzeby?

Fajnie, tak nie za mądrze

To, co podczas pandemii wylało się ze społeczeństwa jest przerażające, a przyzwolenie na takie zachowania niepojęte. Wyśmiewanie pandemii, śmierci zarażonych, antyszczepionkowcy, ci kwestionujący istnienie pandemii i wierzący, że to wszystko jest spiskiem, całkowite ignorowanie nauki, obostrzeń, brak szacunku dla zdrowia i życia innych, ogromne braki w wiedzy o szczepieniach, co skutkuje głoszeniem dezinformacji o ich nieskuteczności. Fajnie w tym społeczeństwie, tak nie za mądrze.

Student Uniwersytetu Rzeszowskiego

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama