8 mln dolarów zainwestowała w podrzeszowskiej Jasionce kanadyjska firma Heli-One, zajmująca się serwisowaniem helikopterów. Cały czas poszukuje ludzi do pracy.
Firma Heli-One we wtorek otworzyła w Jasionce nowoczesny hangar, w którym naprawiane są helikoptery. Nowy członek Doliny Lotniczej jest częścią koncernu CHC Helicopter. To największy na świecie samodzielny dostawca serwisu technicznego, naprawy i remontu helikopterów. Kanadyjska firma na całym świecie zatrudnia ponad 700 osób. Hangar w Jasionce jest jej pierwszą tego typu inwestycją w Europie. Hangary posiada jeszcze w Delta (British Columbia, Kanada), Fort Collins (Kolorado, USA) i Stavanger (Norwegia).
– Zanim wybraliśmy Jasionkę, zastanawialiśmy się nad lokalizacją w 20 innych państwach. Pod uwagę braliśmy m.in. Irlandię, Tajlandię i kilka miejsc w Stanach Zjednoczonych – wyjaśnia Paul King, wiceprezes CHC Helicopter ds. infrastruktury. – O wyborze Podkarpacia zdecydowało kilka czynników. Chodzi przede wszystkim o nagromadzenie firm lotniczych, szkoły średnie i uczelnie wyższe kształcące inżynierów z zakresu lotnictwa oraz zrozumienie dla kwestii związanych z lotnictwem.
Trzy lata temu przedstawiciele kanadyjskiej firmy przyjechali do Rzeszowa, by bliżej zapoznać się z warunkami i ofertą Podkarpacia. – Kiedy trzy lata temu spotkaliśmy się w ratuszu i rozmawialiśmy o budowie zakładu, zastanawiałem się, jak udowodnić, że miasto zasługuje na tę inwestycję – przypomniał podczas wtorkowego otwarcia hangaru, Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.
– Mówiłem im wtedy, że u nas samoloty produkuje się od wielu lat. Wyjaśniałem, że w Rzeszowie są uczelnie i szkoły kształcące świetnych fachowców z branży lotniczej oraz rozwijająca się Dolina Lotnicza. Myślę jednak, że przekonałem ich tym, że sam też kiedyś pracowałem przy budowie kadłubów, podwozi i łopatkach helikopterów. Decydującym argumentem był fakt, że we krwi rzeszowian płynie lotnictwo – żartował prezydent.
Hangar, który powstał w Jasionce, ma ponad 6 tys. m kw. Jednocześnie można w nim remontować nawet sześć dużych kadłubów śmigłowców. Znajdują się tam również powierzchnie biurowe, warsztat struktur lotniczych z częścią przeznaczoną do naprawy ogona śmigłowca, w pełni wyposażony warsztat awioniczny, lakiernia z możliwością malowania całego śmigłowca oraz małych części, system tzw. poczty pneumatycznej do dostarczania części.
Szefowie Heli-One mówią, że każdy helikopter, który znajdzie się na terenie zakładu, zostaje rozebrany do ostatniej śrubki. Jednak nie zajmują się naprawą całych silników, ale remontem poszczególnych podzespołów i powłok zewnętrznych. Obecnie firma zajmuje się konserwacją i remontem Airbusa Super Pumy i EC135. Pierwszy należy do firmy paliwowej, drugi niemieckiej policji
– Liczymy na to, że w Polsce będziemy naprawiać helikoptery z kilu grup: kategorii VIP, wojskowe, firm z branży paliwowej, policyjne, medyczne, patrolowe, transportowe i turystyczne. W przyszłości mamy nadzieję na podpisanie kontraktu z polskim MON, po to by ich śmigłowce mogły być serwisowane na miejscu – w Polsce, a nie za granicą – mówi Anthony DiNota, wiceprezes ds. handlowych w Heli-One.
Obecnie klientami Heli-One są m.in. szwedzkie Siły Zbrojne, marynarka wojenna Królestwa Tajlandii, wiele firm z zakresu wydobycia ropy i gazu czy niemiecka policja federalna. Firma zapowiada, że dzięki inwestycji w Jasionce planuje ekspansję na rynki europejskie oraz kraje Bliskiego Wschodu.
Obecnie spółka w Jasionce zatrudnia ponad 70 osób. Jak podkreślił dyrektor generalny podrzeszowskiego oddziału Indy Jaswal, w ciągu dwóch lat liczba ta zostanie podwojona.
– Rekrutację prowadzimy przez cały czas. Szukamy m.in. inżynierów, mechaników, ale również sprzątaczek czy menedżerów – mówił Jaswal. Inżynier bez doświadczenia zarabia ok. 4 tys. zł miesięcznie. Natomiast doświadczony pracownik i specjalista w tej dziedzinie może zarobić nawet 8-10 tys. zł.
Na razie działka, na której powstał hangar, należy do Portu Lotniczego Rzeszów-Jasionka. 12 czerwca ma zostać podpisany akt sprzedaży. Firma w przyszłości planuje też rozbudowę zakładu. – Ale to zależy od tego jak dużo zleceń będziemy otrzymywać. Obecnie zajmujemy się mniejszymi remontami, ponieważ cały czas dokształcamy naszą kadrę. Chcemy ich nauczyć perfekcyjnej pracy, a dopiero potem zwiększać liczbę zamówień – dodał Anthony DiNota.
redakcja@rzeszow-news.pl