II Marsz Równości w Rzeszowie. „Równość, miłość, akceptacja” [ZDJĘCIA]

Reklama

Zamieszanie wokół II Marszu Równości w Rzeszowie osłabiło jego frekwencję, ale jego organizatorzy widzą w tym plusy. Incydenty były, ale niegroźne. Rzeszowska policja także i w tym roku stanęła na wysokości zadania.  

 

W sobotę ulicami Rzeszowa przeszedł II Marsz Równości pod hasłem „Ze wszystkimi nam po drodze”. W tym roku wzięło w nim znacznie mniej osób. Organizatorzy szacują, że na marszu pojawiło się około 800 uczestników, policja mówi o 400. Na paradę przyjechali ludzie z całej Polski – ze Stalowej Woli, z Krakowa, Kielc, Szczecina, Białegostoku, Poznania.

Różnic było więcej. Nie odmawiano różańca „za duszę uczestników parady”, jak rok temu. I narodowcy byli nieco spokojniejsi, być może dlatego, że ich kontrmanifestacje, poza jednym miejscem – na placu Wolności, nie miały punktów stycznych z marszem. To duża zasługa rzeszowskiej policji, która taką trasę marszu podpowiedziała organizatorom. 
 
Marsz przeszedł od tzw. mostu tęczowego pod urząd wojewódzki, mijając ulice Wierzbową, Rejtana, Piłsudskiego. Szerokie ulice były gwarancją, że kontrmanifestantów będzie łatwiej wyłapywać. Rok temu na ciasnych ulicach w ścisłym centrum miasta doszło do starć zwykłych zadymiarzy z policjantami. Tym razem udało się tego uniknąć. 
 
Jedyne incydenty, jakie się pojawiły, to zniszczenia mienia. Przestrzeń przed mostem narodowcy opatrzyli czerwonym napisem „Zakaz pedałowania”. „Czerwone pieczątki” pojawiły się także na chodniku wzdłuż mostu Naruszewicza.
 
Zdjęcie: Bartosz Frydrych ./ Rzeszów News
LGBT vs. „obrońcy moralności”
 
Kolejny incydent miał miejsce tuż przed godziną 14:00, kiedy w uczestników Marszu Równości grupa zamaskowanych kiboli obrzuciła jajkami. Policjanci zareagowali błyskawicznie, kibole uciekli. Gdy parada ruszyła wzdłuż ulic Wierzbowej, a następnie Rejtana i Piłsudskiego było całkowicie bezpiecznie.
 
Z głośników ciężarówki na przodzie marszu była puszczana taneczna muzyka. Powiewały flagi tęczowe, rozwinięto także tęczową sektorówkę, powiewały też flagi Unii Europejskiej, nie brakowało ludzi przebranych za kolorowe motyle. Atmosfera była iście piknikowa. Gdy uczestnicy parady doszli do okolic Placu Wolności, znów zrobiło się gorąco. 
 
Tam działacze Młodzieży Wszechpolskiej objawili się jako „obrońcy moralności” i wyryczeli swoje nieśmiertelne hasła typu: “Zakaz pedałowania”, “Chłopak, dziewczyna, normalna rodzina”, „Rynek rzeszowski nigdy nie będzie gejowski”, „Rzeszów miastem bez dewiacji”, „Rzeszów miastem narodowym”, „Policyjna pała broni dziś pedała”, „Zakaz pedałowania”. 
 
Kontramanifestanci przyszli też z transparentami, które miały dowodzić, że homoseksualizm jest źródłem pedofilii. 
 
Zdjęcie: Bartosz Frydrych ./ Rzeszów News
28 osób wylegitymowanych
 
Na Placu Wolności pojedynczy narodowcy podejmowali niezdarne próby zaatakowania policjantów. Uzbrojeni po zęby policjanci stanęli na wysokości zadania. Utworzyli szczelny kordon, uniemożliwiający starcie zadymiarzy z uczestnikami parady środowisk LGBT. Na finiszu marszu, który dochodził do okrągłej kładki, narodowcy znów się zerwali.
 
Ich agresywne nastawienie znów ostudzili policjanci. Jeden z nich kontrmanifestantów został powalony na ziemię, skuty kajdankami po tym, jak odepchnął policjanta, stojącego w kordonie. 56-latek trafił do aresztu, jego syn na Facebooku (też brał udział w proteście) potem się skarżył na policjantów. 56-latek odpowie za naruszenie nietykalności policjanta. 
 
Łącznie policjanci wylegitymowali 28 osób (ta liczba może się jeszcze zmienić), 20 osób może się spodziewać wniosków do sądu o ukaranie za zakłócanie porządku, jedna już dostała mandat za to, że wykazała się iście „patriotyczną” postawą – nie chciała podać swoich danych osobowych. Policjanci mówili nam, że marsz przebiegł spokojnie. 
 
Zdjęcie: Bartosz Frydrych ./ Rzeszów News
 
Przyjechała Kaja Godek 
 
Do Rzeszowa nacjonalistów przyjechała wspierać Kaja Godek, znana w całej Polsce zwolenniczka wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji. W mediach społecznościowych poskarżyła się później na rzeszowskich policjantów, że jej kolegów przytrzymują na „niewielkim chodniku gdzieś w Rzeszowie”.
 
– „Ludzie chcą do domu, a Policja się na nich wyżywa” – pisała na Twitterze Godek, informując o tym Komendę Główną Policji. 
 
Uczestnicy Marszu Równości byli w doskonałych humorach. Na zaczepki narodowców i nacjonalistów odpowiadali… uśmiechami i pozdrowieniami. – Walczymy o równe prawa dla wszystkich i chcemy się przy tym dobrze bawić – mówiła Agnieszka Itner z partii Razem, której działacze byli w komitecie organizującym II Marsz Równości. 
 
Przypomniała też postulaty marszu, m.in. prawo do równości małżeńskiej dla wszystkich, zmiany w procedurze zmiany płci, powszechna edukacja antydyskryminacyjna, rozszerzenie katalogu mowy nienawiści, zakaz dyskryminacji ze względu na tożsamość ekspresje i cechy płciowe. W marszu brali udział także politycy Wiosny, SLD (Wiesław Buż) oraz Razem. 
 
Zdjęcie: Bartosz Frydrych ./ Rzeszów News
„Jezus idzie z nami”
 

W przeciwieństwie do ubiegłorocznego marszu, w tym roku zabrakło twarzy, znanych z pierwszych stron gazet. Za to pojawili się działacze stowarzyszenia „My, rodzice”, w którym są rodzice dzieci po tzw. coming out oraz Greenpeace. Na transparentach napisano: „Homofobia niszczy rodziny”, „AFS Polska”, „Jezus idzie z nami”, „Bądź kimkolwiek chcesz”.

Na trasie marszu można było spotkać matki przytulające każdego. Na szyi miały napisy „Matka nieustająco akceptująca przytula w każdej chwili” i „Chodź, mama cię przytuli”. Na czele parady szedł 36-letni Mariusz, gej ze Stalowej Woli. Trzymał wymowny transparent: „Jestem silny, bo jestem gejem i mieszkam w Polsce”.

– Podkarpacie odbieram bardzo źle. Jest tu bardzo zacofane społeczeństwo. Na północy Polski jest całkiem inaczej – mówił nam Mariusz. 

Wśród uczestników marszu spotkaliśmy także rzeszowiankę – 20-letnia Julię. – Każdy powinien mieć takie same prawa, bez względu na orientację seksualną, żądamy normalności, która w większości krajów jest już standardem, a my wciąż jesteśmy zacofani i odizolowani – mówiła nam Julia. – Liczy się przyjaźń i miłość i nic więcej. 

Zdjęcie: Bartosz Frydrych ./ Rzeszów News

Wytrzymajcie, bądźcie silni

W podobnym tonie wypowiadał się 18-letni Kuba z Rzeszowa. Jego zdaniem każdy ma prawo do miłości, a tego prawa nie mają osoby innej orientacji niż heteroseksualna. II Marsz Równości zakończył się przy Urzędzie Wojewódzkim. To właśnie tam odbyły się przemówienia. Głos zabrała m.in. Monika Tichy z Lambda Szczecin. 

– Nienawiść – to ona jest chorobą. To ci, którzy ją stosują, powinni się wstydzić. To ich miejsce jest w szafie. Mam dość tego, że każą nam się bez przerwy tłumaczyć z tego jacy jesteśmy i co robimy – mówiła w emocjonalnym wystąpieniu Monika Tichy. Sama w ostatnich tygodniach doświadczała razem ze swoimi bliskimi ataków słownych i pobić.

– Moja współlokatorka została pobita, moja przyjaciółka miała próbę samobójczą, a koleżanka skoczyła z mostu i nie żyje, bo nie wytrzymała tej nienawiści, a nam się każą tłumaczyć z tego, że ktoś narysował waginę na serduszku, albo Marię z tęczową aureolą. Zazdroszczę takiej skali problemów – mówiła Tichy. 

Pytała, kto tu jest chory – ludzie LGBT, którzy chcą śpiewać i tańczyć, czy ci, których otoczyli policjanci. – Jesteśmy najnormalniejsi na świecie, nie pozwólcie zepchnąć się do szafy. Byłam w Berlinie. Zupełnie inny świat – chłopaki całują się na ulicach, trzymają za ręce. Tak będzie kiedyś i tu. Jeszcze trochę trzeba wytrzymać. Bądźcie silni – powiedziała. 

Zdjęcie: Bartosz Frydrych ./ Rzeszów News

Marsz z siostrą „Mary Read”

Na marszu pojawiła się po raz pierwszy siostra „Mary Read” z zgromadzenia Sióstr Nieustającej Przyjemności. „Mary Read” to postać ze świata queer. – Jestem szczęśliwa, że mogłam iść z wami. Marsz był świetny. Postaram się być u was zawsze – mówiła. Na koniec zaproponowała, aby wszyscy zakrzyczeli: „A man, a women, a tras whatever”. 

Irmina Szałapek z „My, rodzice” była bardzo zadowolona, że mogła uczestniczyć w rzeszowskim marszu. – Jesteście najfajniejsi na świecie. Kochamy was nieustająco i zawsze będziemy z wami i będziemy was przytulać. Przetrwajcie te najtrudniejsze chwile i pamiętajcie, że jesteście naszą radością – mówiła Irmina Szałapek.

– Będziemy zawsze stać za wami i zawsze będziemy kroczyć krok w krok za wami – dodała. 

Na Marszu Równości pojawiła się także Anna Maria Żukowska, rzeczniczka SLD, przyjechał też sekretarz generalny Federacji Młodych Socjaldemokratów Artur Jaskulski. Na paradzie nie było lidera SLD Włodzimierza Czarzastego, posiedzenie podkarpackich struktur o karze dla Tadeusza Ferenca, prezydenta Rzeszowa, za to, że wydał zakaz marszu, odwołano.

Zdjęcie: Bartosz Frydrych ./ Rzeszów News

Atmosfera była świetna 

Mniejszą frekwencją na II Marszu Równości (w tamtym roku było ok. 1500 osób) jego organizatorzy się nie martwią. – Brak efektu nowości, jak w zeszłym roku, imprezy ESK, oraz zaangażowanie większości sił na ścieżkę sądową w związku z wydanym przez prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca zakazem kosztem promocji oraz wydarzeń towarzyszących – tłumaczył nam Jakub Gawron z komitetu organizującego marsz.

Mniej uczestników sprawił też, że było spokojniej. – Atmosfera była świetna. Zyskaliśmy mnóstwo nowych doświadczeń, które zaprocentują w przyszłości – uważa Gawron. Zapowiada, że wszystkie incydenty wymierzone w uczestników parady będą zgłaszane na policję. II Marsz Równości trwał ponad 1,5 godziny. Rozwiązano go kilka minut po 15:30.

Zdjęcie: Bartosz Frydrych ./ Rzeszów News

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama