Jarmark bożonarodzeniowy otwarty! Choć nie ma śniegu, jest świąteczny klimat [FOTO]

Reklama

Ekotorby i plecaki, maskotki, biżuteria, stroiki, ozdoby świąteczne, grzane wino, pierogi, żeberka i… węgierskie przysmaki – tak wygląda Jarmark Bożonarodzeniowy w Rzeszowie. W sobotę został otwarty. 

 

Jarmark na Rynku otwarto punktualnie o godz. 12:00. Będzie on czynny codziennie w godzinach 12:00-20:00 do 20 grudnia. To coroczna rzeszowska tradycja. Władze miasta organizując jarmark świąteczny chcą umilić mieszkańcom okres oczekiwania na święta, a także stworzyć warunki do kupienia oryginalnych prezentów, czy ozdób na choinkę lub świąteczny stół. 

Co roku jarmark w Rzeszowie jest organizowany raz lepiej raz gorzej. W tym roku trzeba jednak przyznać, że organizatorzy postarali się i o wiele staranniej wybrali wystawców, którzy swoje produkty prezentują w niespełna 20 drewnianych domkach.

Jest o wiele więcej wystawców, którzy oferują rzeczy związane ze świętami Bożego Narodzenia, co widać chociażby po tłumach, które w sobotę po południu odwiedzały jarmark. 

Ekotorba pod choinkę?  

Mnie osobiście spodobał się pomysł na domek Świętego Mikołaja. W tym roku rzeczywiście jest to czerwona chatka z klimatycznym wnętrzem, a nie wielgachny mało estetyczny namiot, który trochę psuł klimat jarmarku w ubiegłym roku.

Od strony ul. Mickiewicza wita nas „brama” z napisem „Jarmark Bożonarodzeniowy”, który wyznaczają dwa rzędy ładnych drewnianych domków przyozdobionych świątecznie. 

A co w nich znajdziemy? Ekotorby i plecaki. Sprzedają je dwie młode dziewczyny po 45 zł. Do tego mają także ekoworeczki zapachowe z lawendy. Gdy mi je pokazują moje nozdrza od razu wyczuwają intensywny zapach. – Można je umieścić w torbie, albo w szafie. Są bardzo eteryczne – tłumaczy mi Anna, jedna ze sprzedawczyń. 

– Nasze produkty powstają z materiałów recyklingowych – tłumaczy dziewczyna i wskazuje na jedną z toreb. – Ta jest z dodatkiem bawełny i ma rączki z juty – dodaje. 

Jej koleżanka Ala podkreśla, że przy produkowaniu toreb starają się wykorzystać maksymalnie materiał. – Ograniczamy skrawki do minimum – zapewnia Ala.  

Ręcznie robione zabawki i biżuteria 

Dalej z działu „coś oryginalnego na prezent pod choinkę” należy wymienić stoisko pani Marii, która już od kliku lat gości na rzeszowskim jarmarku. Do Rzeszowa przyjeżdża z przytulankami wykonanymi z włóczki na szydełku, które w środku mają hipoalergiczny wypełniacz. – Można je prać. Dzieci je uwielbiają – przekonuje mnie pani Maria. 

Jej oryginalne maskotki kosztują od 10 zł do 90 zł. Cena zależy od tego, ile autorka zabawek spędzi czasu nad jej stworzeniem. Np. nad smokiem Wawelskim siedziała 2 dni po 12 godzin, dlatego to najdroższa zabawka na jej stoisku. Najtańsza jest kurka. Nie drogie są też biedronki i ośmiorniczki. 

Z cyklu zabawki znalazłam też ręcznie robione przytulanki w kształcie kotka i piękne laleczki także do przytulania. Te maskotki kosztują od 20 zł do 45 zł. Na prezent już dla tych nieco starszych doskonale może nadać się ręcznie robiona biżuteria. 

Mnie szczególnie urzekł czarno-złoty zestaw – naszyjnik i bransoletka z koralików toho za 90 zł. Z takich koralików były też zrobione bransoletki za 25 zł i różnokolorowe naszyjniki w cenach od 40 zł. Można było też kupić kolczyki wykonane z kryształków Svarowskiego ze srebrnymi zawieszkami. Ceny kolczyków zaczynały się od 32 zł.

Na rozgrzewkę nalewka z Biłgoraja 

Gdy panie buszowały w biżuterii panowie zerkali na domek, gdzie można było znaleźć Biłgorajskie nalewki w cenie od 15 do 45 zł nalewane do buteleczek 100-, 200- i 500-mililitrowych. W tym roku można kupić nalewki o smaku porzeczkowym, malinowym, pigwowym, jabłkowym, wiśniowym i… świątecznym. – Tak nazwaliśmy nalewkę o smaku śliwkowo-cynamonowym – wyjaśnia sprzedawczyni. 

Dalej w domkach można znaleźć miody z rodzinnej pasieki z Mielca. W domku królują miody spadziowe, z nawłoci, lipowe, gryczane, wielokwiatowe, akacjowe, a nawet malinowe, bo pszczoły zbierały nektar na plantacji malin. Miody pakowane są w słoiczkach kilogramowych i 60-dekowych. Ceny wahają się od 18 zł do 32 zł.

Na jarmarku można znaleźć sporo ozdób z piernika. Od gwiazdek, choinek, bałwanków zdobionych klasycznie białym lukrem pakowanych po kilka w ładnym ozdobnym woreczku, po pierniczki zdobione kolorowym lukrem, pakowane w pudełka. Szczególną uwagę przykuwały piernikowy domek, pociąg i choinka. Ich ceny wahały się pomiędzy 50 a 70 zł. Sprzedawcy zapewniali, że są nie tylko piękne, ale i smaczne. 

W tym roku, zgodnie z tradycją, nie zabrakło także stroików świątecznych. Złoto, czerwień, srebro – to kolory dominujące tych ozdób. Stroiki głównie wykonano z gałązek tzw. choinek, do tego dodawano świeczkę, trochę szyszek, bombki, łańcuchy lub sztuczny śnieg. Ceny stroików wahają się od ok. 20 zł do ok. 50 zł. Cena zależy od wielkości i ilości ozdób. 

Furorę zrobiły sery 

Oczywiście w domkach nie brakuje także ręcznie robionych bombek na styropianie, dzwoneczków, gwiazdek i bałwanków wykonanych na krochmalonym kordonku, czy z wikliny papierowej. Tego typu ozdoby można kupić już od 1,50 zł!

Furorę na jarmarku w pierwszy dzień robiła pani spod Lublina, która do Rzeszowa przyjechała z serami. – Soki malinowe i oscypki mam z Podhala z Czarnego Dunajca, które robiły gospodynie domowe. Mam też sery korycińskie. A wie pani, że Korycin leży koło pępka Europy? – pytała mnie sprzedawczyni.

I dodawała, że sery korycińskie nie mają ani ulepszaczy smakowych, ani chemii. – Są robione przez małe mleczarnie – zapewnia mnie sprzedawczyni. 

Ponadto, w domku znajdziemy także sery zawieprzyckie, a także sery w kolorowych posypkach: czerwonej z suszonych pomidorów i czosnku, zielonej ze szczypiorku i natki pietruszki oraz żółtej z kurkumy. Jest też polska mozzarella. Podobno smakuje jak ta włoska. Ceny za sery zaczynają się od 4 zł. 

Jeśli chodzi o jedzenie i picie, to na odwiedzających jarmark czeka grzane wino i piwo. Ceny zaczynają się od 8 zł. Z kolei do jedzenia można wybrać żeberko, żurek, kiełbaskę z grilla, bułkę z kaczką, pierogi ruskie i z kapustą. Ceny od 10 zł.

 Węgierskie przysmaki 

Rzeszowski jarmark ma też akcent… węgierski. Za 15 zł można sobie kupić langosza, czyli pszenno-ziemniaczany placek smażony na głębokim oleju, a za 10 zł kurtosza, czyli tradycyjne węgierskie ciasto. Trochę to dziwne, że takie stoisko znalazło się na bożonarodzeniowym jarmarku, ale ludziom chyba przypadło do gustu, wnioskując po kolejkach, które ustawiały przy węgierskim stoisku. 

Podsumowując, mimo, że nie ma śniegu, a jedynie lekki mróz, organizatorom udało się zbudować w tym roku na jarmarku świąteczny klimat. 

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama