Spore zainteresowanie miejskim programem pozaustrojowego leczenia niepłodności w Rzeszowie. Do programu in vitro zgłosiło się już 21 par.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
Poinformowała o tym w piątek Jolanta Kaźmierczak, wiceprezydent Rzeszowa. – Z 21 par, osiem jest już leczonych, pozostałe są w trakcie badań, czekają w kolejce – mówi wiceprezydent Kaźmierczak.
Twierdzi, że 21 par przystąpiło do miejskiego programu in vitro tuż po tym, gdy miasto 18 stycznia br. podpisało umowę z rzeszowską kliniką Parens. To ona przyjmuje pary, które chcą mieć dzieci i cierpią na bezpłodność. – W nocy czekały w kolejce – mówi Kaźmierczak.
Co najmniej 40 par
Rzeszów program refundowania pozaustrojowego zapłodnienia będzie prowadził do 2025 roku. W ciągu czterech lat przeznaczy na to 650 tys. zł. W tym roku na program in vitro wyda 350 tys. zł, w latach 2024-2025 – po 150 tys. zł.
Miasto sfinansuje trzy takie próby zapłodnienia – każdą do 5000 zł. Programem in vitro zostanie objętych co najmniej 40 par. – Może być ich więcej, gdy się okaże, że już pierwsza lub druga próba będzie skuteczna – mówi wiceprezydent Kaźmierczak.
Twierdzi, że do miasta docierają sygnały, że aż 15 procent par w Rzeszowie ma problem z posiadaniem dzieci. Leczenie niepłodności metodą in vitro ma ten problem zminimalizować.
Jest on widoczny w całym kraju, a w dobie dramatycznego spadku urodzeń w Polsce (w 2022 roku urodziło się tylko 305 tys. dzieci, to najgorszy wynik od zakończenia II wojny światowej), finansowe wsparcie par, które starają się o dziecko, ma ogromne znaczenie.
In vitro vs. naprotechnologia
Metoda in vitro jest bardzo kosztowna, dlatego politycy Koalicji Obywatelskiej poparli obywatelski projekt ustawy „Tak dla in vitro”. Pod projektem ustawy podpisało się już około 300 tys. osób, na Podkarpaciu – ponad 10 tysięcy, w samym Rzeszowie – ok. 2500.
Projekt ustawy przewiduje, że metoda in vitro będzie finansowana z budżetu państwa. Szacuje się, że w całym kraju na niepłodność cierpi ok. 1,5 mln par. Finansowanie in vitro z budżetu państwa zaprzestał rząd PiS w 2016 roku. In vitro zastąpiła naprotechnolgia.
Statystyki nie pozostawiają wątpliwości, która z tych metod jest skuteczniejsza. Gdy rząd PiS w latach 2016-2020 finansował naprotechnologię, na świat przyszło niewiele ponad 400 dzieci. Co roku na naprotechnologię rząd PiS wydawał ponad 40 mln zł.
W przypadku in vitro, które finansowano w latach 2013-2016 za rządów PO-PSL, w Polsce urodziło się 22 tysiące dzieci. Program kosztował ponad 240 mln zł. – Program PiS-u okazał się jednym wielkim fiaskiem – mówi Joanna Frydrych, podkarpacka posłanka KO.
Kto uchwali ustawę?
Aby projekt obywatelskiej ustawy „Tak dla in vitro” wszedł na sejmową ścieżkę, musiało go podpisać co najmniej 100 tys. osób. Ta liczba już została potrojona, ale zbiórka podpisów jeszcze trwa – do końca lutego, może być wydłużona do połowy marca.
Politycy Koalicji Obywatelskiej mają nadzieje, że marszałek Sejmu szybko nada druk projektowi ustawy i będzie on procedowany w Sejmie. – W ciągu 30 dni – przewiduje Krystyna Skowrońska, posłanka KO.
Ale marszałek Sejmu Elżbieta Witek może projekt ustawy schować do sejmowej „zamrażarki” i parlament w tej kadencji ustawą już się nie zajmie. – Jak wygramy wybory, projekt będziemy precodować jak najszybciej – obiecuje posłanka Frydrych.
Jeżeli ustawa zostanie uchwalona, co roku na leczenie niepłodności metodą in vitro z budżetu państwa ma być wydawanych 500 mln zł. Wsparcie finansowe zyskałyby pary, które udokumentują minimum 12-miesięczny okres nieskutecznych starań o dziecko.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl