Zdjęcie: Maciej Brzana / Rzeszów News

Kierowcy rzeszowskiego MPK nie spodobało się, że jedna z pasażerek linii 16 rozmawiała w autobusie przez telefon. Kobieta została zmuszona do opuszczenia pojazdu.

Do zdarzenia doszło w środę przed godz. 15:30. Pani Adrianna (nazwisko do wiadomości redakcji) wsiadła do autobusu linii nr 16 przy pomniku Walk Rewolucyjnych. Po pracy spieszyła się do dziecka, które po wypadku trafiło do szpitala przy ul. Lwowskiej.

– Autobus był przepełniony. Stanęłam z przodu przy drzwiach kierowcy – relacjonuje kobieta. Do przejechania miała raptem trzy przystanki. W trakcie jazdy pani Adrianna odebrała pilny telefon. – Rozmowa była bardzo cicha, nie mogłam kierowcy przeszkadzać i zakłócać spokoju – zapewnia.

Pasażerka: krzyczał i znieważył

Ale innego zdania był kierowca MPK. Najpierw pasażerce wydał polecenie, by przeszła do tylnej części autobusu. Ze względu na ścisk, kobieta nie była w stanie przepchać się między innymi pasażerami. Kierowca postanowił więc, że panią Adriannę wyprosi z autobusu.

– Zatrzymał się na przystanku na ul. Lwowskiej przy jednostce wojskowej. Zaczął mnie straszyć, że jak nie skończę rozmowy, to wzywa policję i zatrzyma kurs. Kierowca do mnie krzyczał, znieważył mnie przy ludziach, potraktował mnie bardzo nietaktownie – twierdzi pani Adrianna.

Aby inni pasażerowie nie ucierpieli, roztrzęsiona kobieta wysiadła z autobusu, a po całym zdarzeniu poinformowała dyspozytora MPK. W czwartek zamierza o zachowaniu kierowcy powiadomić też kierownictwo miejskiego przewoźnika i policję. – Takie rzeczy są nie do pojęcia – uważa pani Adrianna.

MPK: Kierowca swoje, pasażerka swoje 

Sprawdzamy, czy rzeczywiście MPK odnotowało taki incydent. Dyspozytor potwierdza. Zresztą nie tylko kobieta powiadomiła MPK o zdarzeniu, ale również zgłosił je sam kierowca.

– Kobieta przedstawiła swoją wersję, kierowca swoją. Każdy ma swoją prawdę. Kierowca ma w tej sprawie wydać oświadczenie i przekaże je do naszego kierownictwa. Prawdopodobnie doszło do scysji pomiędzy kierowcą a pasażerką. Rzeczywiście, kierowca powiedział kobiecie, że jeżeli się nie uspokoi to wezwie policję. Pasażerka nie chciała czekać na policję, sama wysiadła na przystanku – mówi nam dyspozytor MPK.

I twierdzi, choć nie przesądza, że relacja kobiety jest próbą „wybielania” się z incydentu. – Kierowcy nie można przeszkadzać w trakcie jazdy. On odpowiada zarówno za bezpieczeństwo pasażerów, jak i bezpieczeństwo na drodze – dodaje dyspozytor rzeszowskiego MPK.

O całej sprawie chcieliśmy porozmawiać jeszcze z Markiem Filipem, prezesem MPK. Telefonu komórkowego nie odbierał, a na prośbę o kontakt nie zareagował.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama