Zdjęcie: Dariusz / Czytelnik Rzeszów News

Ta wojna na rzeszowskich drogach chyba nigdy się nie skończy. Kierowcy osobówek nie mogą już dłużej patrzeć na to, jak jeżdżą kierowcy autobusów MPK. Apele o kulturę to jak groch rzucony o ścianę. 

Nie pierwszą i zapewne nie ostatnią falę dyskusji o kulturze, a może jej braku, kierowców rzeszowskiego MPK wywołał w czwartek po południu jeden z naszych Czytelników. Dariusz był świadkiem, jak ok. godz. 17:00 na placu Śreniawitów kierowca linii 34, tuż po zmianie świateł, wepchał się z prawego pasa na lewy, by uniknąć wcześniej stania w korkach, które ciągnęły się już od galerii handlowej Outlet Graffica.  

Dariusz zwrócił uwagę, że czwartkowa sytuacja nie była jednorazowa, to podobno stała praktyka kierowców MPK. Jadąc pasem na wprost w kierunku ul. Dąbrowskiego, gdzie nie ma korków, dojeżdżają do sygnalizacji świetlnej. Zanim stojący obok kierowcy osobówek skręcą w lewo, autobusy MPK wciskają się na ten pas, by potem skręcać w ul. Hetmańską.

Niebezpieczny manewr? Oczywiście. Na naszym Facebooku opublikowaliśmy zdjęcie, które jest dowodem bezmyślnego zachowania kierowcy MPK.

https://www.facebook.com/RzeNews/photos/pb.2063340157138048.-2207520000.1559341220./3167417753396944/?type=3&theater

Pod postem pojawiło się kilkaset komentarzy. Większość internautów skrytykowało manewr kierowcy miejskiego przewoźnika autobusowego. Ale nie brakowało i takich, którzy stanęli w obronie kierowcy. Na próby usprawiedliwiania też reagowano. 

Większość chce być „sprytniejsza”

„Obowiązek ustąpienia pierwszeństwa autobusowi wcale nie oznacza, że kierowca autobusu zwolniony jest z odpowiedzialności w przypadku ewentualnej kolizji. Przed zmianą pasa lub wyjechaniem z zatoki przystankowej musi się upewnić, że manewr nie spowoduje niebezpieczeństwa na drodze” – przypominają internauci. 

„Wioząc 100 osób, kierowca odpowiada za nich i robiąc tego typu manewr naraża ich, często dzieci, które w czasie zdarzenia w autobusie lecą, jak kłody. 100 razy się uda, ale 101 się nie uda. Niestety, ale powinno być zabierane prawo jazdy lub zawieszanie tego typu kierowców autobusów” – dodają ostrzej kolejni. 

Argumentacja obrońców kierowcy MPK sprowadza się do narracji: wcześniej kierowcy osobówek nie puszczają autobusów z zatok, a potem, by nadrobić nierzadko niemałe opóźnienia, kierowcy uciekają się do takich manewrów, jak ten czwartkowy. Kierowcy MPK jeżdżą tak, bo zachowanie kierowców osobówek ich do tego zmusza. Dyskusję internautów śledził Dariusz, który za naszym pośrednictwem sprowokował lawinę komentarzy. 

Potem do nas napisał: „Nie miałbym nic przeciwko, gdyby autobusy czy osobówki po przejeździe skrzyżowania przy Graffice włączali kierunkowskaz i próbowali zjechać na lewy pas. Często takie osoby wpuszczam, bo wiem, jak ciężko jest w zakorkowanym mieście, jednak większość chce być „sprytniejsza” od innych i jedzie do końca prawym pasem, który zawsze tam jest luźniejszy i już na samym placu Śreniawitow, w ostatnim momencie, na siłę się wciskają się na lewo”.

Pokład wkurzonych ludzi

Pokrywa się to z opiniami części internautów. „Kierowcy autobusów bardzo często łamią przepisy. Często stwarzają zagrożenie dla pasażerów i innych pojazdów, więc niech nie oczekują od innych kierowców, żeby wypełniali „obowiązki” wpuszczania ich przed siebie” – oceniają nasi Czytelnicy. „Kierowcy notorycznie „wrzucają” kierunek i od razu wjeżdżają na pas z zatoki, co nie zmienia faktu, że zawsze staram się ich puścić, bo to zwykła uprzejmość” – piszą internauci. 

„Jak widzę, że kierowca MPK chce zmienić pas, albo wyjechać z zatoczki, to go puszczam, bo wiem, jak wygląda sytuacja. Ale jak jadę, a kierowca MPK „wrzuca” kierunek będąc blisko mnie, to już jest zwyczajnie wpakowywanie się pod koła” – twierdzą Czytelnicy RzN.

Prób usprawiedliwiania zachowania kierowców MPK też nie brakuje. „Kierowca jedzie w godzinach szczytu, wiezie 100 osób i mierzy się z brakiem kultury kierowców samochodów osobowych. Do tego ma 50 minut opóźnienia i na pokładzie wkurzonych ludzi, którzy go winią za to, że nie umie jeździć, więc autobus jest opóźniony. Jeśli kierowcy osobówek puszczaliby autobusy z zatok i pozwalali zmieniać pas, to taka sytuacja by się nie wydarzyła”.

„Nikt nie puszcza autobusów, już nie wspomnę o osobówkach. Jak widzą, że człowiek zmienia pas, to przyspieszają, jakby chcieli spowodować kolizje” – piszą obrońcy kierowców MPK. 

MPK: bądźmy uprzejmi 

Marek Filip, prezes MPK w Rzeszowie, o czwartkowej sytuacji na placu Śreniawitów mówi krótko: – Każdego kierowcę obowiązują przepisy o ruchu drogowym, więc zgodnie z nimi mają jeździć wszyscy niezależnie od tego, czy jest to kierowca autobusu, czy samochodu osobowego, czy ciężarowego. Nie ma tu miejsca na odstępstwa. 

Prezes MPK twierdzi, że takie sytuacje to rzadkość, a gdy już się zdarzają, to tylko dlatego, że kierowcy są pod presją czasu – muszą trzymać się rozkładu jazdy. – Kierowcy powinni autobusom ułatwić przejazd. Niektórzy są uprzejmi i je przepuszczają, ale są i tacy, którzy tego nie robią. Jeśli będziemy uprzejmi na drodze, problem ewidentnego łamania przepisów zostanie zminimalizowany – uważa Marek Filip. 

Przy okazji zauważa, że to kierowcy, szczególnie osobówek, o wiele częściej łamią przepisy drogowe. – Gdy pojazdy do tego nieuprawnione jadą buspasami – podaje przykład prezes Filip. Buspasami mogą jeździć autobusy, samochody 2+1, taksówki i pojazdy uprzywilejowane, np. policji. Buspasy obowiązują w dni powszednie od 6:30 do 9:30 i od 14:30 do 17:30. Za łamanie przepisów grozi 100-złotowy mandat i jeden punkt karny.

Władze MPK mają pomysł, jak problem zminimalizować. Wprowadzić rozwiązanie, tak jak w innych miastach – umożliwić kierowcom autobusów skręcanie w lewo z prawego prawego. – To rozwiązywałoby sprawę, ale niekoniecznie dobrze wpływałoby na ogólny ruch. Biorąc więc pod uwagę, że mamy ograniczoną pojemność dróg w mieście, na początek wystarczy, by kierowcy korzystali zgodnie z prawem z buspasów – uważa Marek Filip. 

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama