Siatkarze Asseco Resovii przegrali mecz o finał Klubowych Mistrzostw Świata 2018. W sobotnim półfinale przegrali z włoską Cucine Lube Civitanova 1:3.
– Wiemy, że Asseco Resovia nie gra za dobrze w PlusLidze [przedostatnie miejsce w tabeli – przyp. red.], ale Klubowe Mistrzostwa Świata to zupełnie inna bajka. Rzeszowianie mają przecież znakomitych graczy, mistrzów świata, doświadczonych siatkarzy. Nie będzie wcale łatwo – mówił w rozmowie z kmspolska.pl rozgrywający Cucine Lube Civitanova, Bruno Rezende.
I set półfinału klubowego mundialu potwierdził słowa brazylijskiego siatkarza. O ile przez większość część tej części gry prowadzili Włosi, o tyle w końcowych fragmentach pazury pokazali rzeszowianie. Resovia niesiona głośnym dopingiem wspaniałej częstochowskiej publiczności najpierw odrobiła straty, by potem bić się punkt za punkt z zespołem uznawanym obecnie przez wielu fachowców za najlepszy na świecie.
Ostatnie słowo należało właśnie do rzeszowian. Świetna zagrywka Rossarda, w połączeniu ze skutecznością Schulza w ataku dały właśnie im wygraną. Ostatnią piłkę zakończył Smith – atakiem ze środka siatki. – Jeeeeeest! – hala w Częstochowie wprost oszalała. 1:0 – lepsze początku podopieczni Gheorghe Cretu nie mogli sobie wymarzyć.
Przez ponad połowę II seta rzeszowianie nadal byli na fali. Wypracowali 3-4 punkty przewagi i wydawało się, że kontrolują przebieg meczu. Jednak kilka niepotrzebnych błędów, potem niesamowita seria doskonałych zagrywek Stankovicia i wydawało się, że pewny set uciekł Resovii. Włosi mogli odetchnąć głęboko. Bardzo głęboko.
III set? Zupełnie bez historii. Siatkarze Lube nie dali swoim rywalom ani na moment przejąć inicjatywy. Szybko wypracowana przewaga spowodowała wysoką wygraną – aż 25:14. Po twarzach rzeszowian było widać, że chcą jak najszybciej zapomnieć o tym, co się wydarzyło na boisku.
– Czy Resovia jest w stanie jeszcze się zmobilizować i podjąć walkę? – zastanawiali się kibice. Tylko to gwarantowało jakiekolwiek emocje w tym meczu.
Początek IV odsłony zapowiadał emocje. Rzeszowianie nawet prowadzili dwoma punktami, ale Włosi szybko opanowali nerwy i wrócili do „swojej” gry. 15:10, 17:13, 19:14 – Lube krok po kroku maszerowało w kierunku wielkiego finału.
Rzeszowianie zdobyli się jednak na jeszcze jeden zryw. Kilka dobrych akcji i zniwelowali przewagę Włochów do zaledwie jednego punktu (19:20). Ostatnie piłki to już wyrównana walka. Doświadczeni siatkarze Lube nie dali sobie wyrwać wygranej z rąk i ostatecznie zakończyli tę odsłonę wynikiem 25:23, a cały mecz 3:1.
Czeka nas włoski finał KMŚ 2018. Cucine Lube zagra w niedzielę z Trentino Volley, który w drugim półfinale pokonał rosyjski Fakieł Nowy Urengoj 3:1. Rywalem resoviaków w walce o brązowy medal klubowego mundialu będzie więc Fakieł. Początek o 17:30, finał o 20:30. Oba mecze w Polsat Sport.
Zawodnicy Asseco Resovii po półfinałowym meczu powiedzieli:
Marcin Możdżonek: Cieszę się, że graliśmy lepiej niż w naszej lidze. Nie wygrywaliśmy dzisiaj, straciliśmy trochę szans. Grając przeciwko tak silnemu zespołowi jak Lube, nie można popełniać błędów taktycznych. Chociaż dzisiaj przegraliśmy, cieszę się, że robimy postępy w naszej grze.
Rafał Buszek: Przed turniejem mało kto stawiał na to, że będziemy w czwórce najlepszych drużyn świata. Jutro mamy kolejną szansę i nie chcemy jej zmarnować.
Damian Schulz: W końcówce drugiego seta Lube zaczęło lepiej zagrywać, trochę nas odrzuciło od siatki, mieliśmy z tym problem i to był kluczowy moment tego meczu. W czwartym secie próbowaliśmy odwrócić sytuację, zostawiliśmy kawał serca na boisku. Wydaje mi się, że kibice mogą być z naszej postawy zadowoleni, żałujemy, że nie udało się nam wygrać. Jutro zrobimy wszystko, żeby do Rzeszowa przywieź brązowy medal.
Cucine Lube Civitanova – Asseco Resovia 3:1 (29:31, 25:19, 25:14, 25:23)
LUBE: Sokołow (18 pkt.), Juantorena (18), Stanković (9), Leal (12), Simón (13), Bruno (3), Balaso (libero) oraz D’hulst (0), Cantagalli (0), Cester (0), Massari (0). Trener Giampaolo MEDEI.
RESOVIA: K. Shoji (4 pkt.), Schulz (16), Rossard (19), Mika (7), Możdżonek (5), Smith (10), Perry (libero) oraz Lemański (0), Redwitz (0), Szerszeń (0), Buszek (0). Trener Gheorghe CRETU.
Sędziowali: Goran Gradinski (Serbia) i Mario Bernaola Sanchez (Hiszpania).
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl