Zdjęcie: Marcin Kobiałka / Rzeszów News

Niedzielną uroczystość Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie, która otrzymała nowy sztandar, zakłócił Bogusław Trzpit, były rzeszowski policjant. Rząd PiS zabrał mu część emerytury. 

Nic nie wskazywało na to, że niedzielna uroczystość na Placu Farnym zostanie w jakikolwiek sposób zakłócona. Przyjechał na nią m.in. nadinspektor Kamil Bracha, wiceszef Komendy Głównej Policji. W uroczystości uczestniczyły także władze województwa na czele z wojewodą podkarpackim Ewą Leniart (PiS), prezydentem Rzeszowa Tadeuszem Ferencem, członkiem zarządu województwa Stanisławem Kruczkiem.

Nie zabrakło również szefa podkarpackiej policji mł. insp. Henryka Moskwy oraz komendanta miejskiego policji w Rzeszowie insp. Bogusława Kani. 

Wśród kilkudziesięciu mieszkańców, którzy przypatrywali się uroczystościom przekazania sztandaru dla KMP w Rzeszowie, był m.in. Bogusław Trzpit. W pewnym momencie rozwinął transparent. Z jednej strony był napis: „Ministrze, oddaj mi policyjną emeryturę. Nie byłem SB-kiem”. Z drugiej strony: „PiS ukradł mi policyjną emeryturę. 20 lat służby w Policji w wolnej Polsce 1990-2010”. 

Reakcja policjantów, którzy zabezpieczali uroczystość, była natychmiastowa. Podeszli do Bogusława Trzpita i poprosili go, by zwinął transparent. – Rozumiemy cię, ale prosimy, nie tutaj taka akcja – mówili funkcjonariusze. Trzpit pokornie transparent złożył i odszedł na bok.

Kara za pomaganie 

Rządowi PiS nie może podarować wprowadzenia w 2017 roku tzw. ustawy dezubekizacyjnej, która spowodowała, że policjantom, którzy zaczynali pracę w okresie PRL, a dzisiaj są już poza służbą, obniżono emeryturę. Trzpit ma dopiero 52 lata, przez 20 lat pracował w KMP w Rzeszowie w stopniu sierżanta sztabowego. Dostał 3000 zł emerytury, w 2017 roku obniżono mu ją do 1700 zł. 

– To, co zrobił rząd PiS, to draństwo – mówi nam Bogusław Trzpit. Nie ma się mu co dziwić. Trzpit nawet o peerelowską Służbę Bezpieczeństwa się nie otarł, a mimo to wrzucono go do jednego wora z tymi, którzy rzeczywiście służyli na rzecz państwa totalitarnego. Jak to się więc stało, że Trzpitowi obniżono emeryturę? Od maja 1989 roku do lipca 1990 roku pracował w wydziale paszportowym, przez ten czas jego etat w SB był zawieszony.

W wydziale paszportowym zajmował się układaniem akt w archiwum, opisywał teczki paszportowe i wysyłał je do jednostek organizacyjnych jeszcze wtedy Milicji Obywatelskiej. To był przełomowy okres zmian ustrojowych w Polsce. Masa Polaków chciała wówczas wyjechać za granicę. Bogusław Trzpit im w tym pomagał. Kolejki po paszport sięgały po kilkaset metrów. Potem Trzpit zaczął pracę w policji już w wolnej Polsce. 

Bo się nie narażał 

Do 2010 roku pracował na ulicy – w drogówce, patrolował ulice, brał udział w konwojach. – Typowa policyjna robota. Nie byłem w SB, a mimo to Instytut Pamięci Narodowej rok pracy w wydziale paszportowym, gdzie tak naprawdę pomagałem Polakom w wyjazdach za granicę, zaliczył mi jako służbę na rzecz państwa totalitarnego – opowiada Bogusław Trzpit.

Odwołał się do sądu, od roku sprawa jest zawieszona, bo sąd zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z zapytaniem, czy ustawa dezubekizacyjna jest zgodna z Konstytucją RP. Decyzji TK wciąż nie ma. Trzpit prosił również ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka, by wobec niego zastosował wyjątek i ustawą go nie obejmować.

– Czekałem z niecierpliwością. Niestety, dostałem odpowiedź, że za mało narażałem życie i zdrowie służąc w policji – mówi Bogusław Trzpit. Od dwóch lat dostaje żenującą emeryturę. Po waloryzacji wzrosła raptem do 1800 zł. Na utrzymaniu ma niepracującą żonę i jeszcze do niedawna córkę. Ledwo wiążą koniec z końcem, do spłacenia kredyt w banku. – Upokorzono mnie, czuję się skrzywdzony działaniami rządu PiS – nie kryje Trzpit. 

Dostawca pizzy

Już w 2010 roku, gdy odchodził z policji, miał kłopoty ze zdrowiem, teraz po obniżeniu mu emerytury, Trzpit jest jednym wielkim kłębkiem nerwów, nie jest w stanie fizycznie pracować. – PiS zastosował odpowiedzialność zbiorową, wszystkich wrzucił do jednego wora – denerwuje się były rzeszowski policjant. – Nie ma jak dochodzić sprawiedliwości.

Bogusław Trzpit próbuje dorabiać do policyjnej emerytury. Ostatnio zatrudnił się jako… dostawca pizzy. – To nie żart, naprawdę to robię – przekonuje. – W 2015 roku głosował pan na PiS? – pytam. – Chyba pan żartuje – odpowiada Trzpit. 

Zdjęcie: Marcin Kobiałka / Rzeszów News

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama