KO obudziła „olbrzyma”, Ziobro przy Zamku, PiS u Bernardynów, Mentzen na Rynku, TD w parku

Wszyscy wierzą, że po niedzielnych wyborach odtrąbią sukces. W piątek w Rzeszowie politycy jeszcze przekonywali do siebie wyborców.

Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Piątek był ostatnim dniem kampanii – od północy zaczyna obowiązywać cisza wyborcza. Politycy najważniejszych partii zafundowali w Rzeszowie maraton. Zaczął go Zbigniew Ziobro, wiceminister sprawiedliwości i lider rzeszowskiej listy Zjednoczonej Prawicy.

Ziobro, wraz ze swoimi zastępcą Marcinem Warchołem, rano pojawił się na Zamku Lubomirskich (siedziba Sądu Okręgowego w Rzeszowie), gdzie przyglądał się otwarciu około 40-metrowej wieży turystycznej. Więżę wyremontowano za 1,2 mln zł. 

Nie myślcie jednak, że już możecie zwiedzać wieżę, bo jeszcze trzeba zabezpieczyć tarasy widokowe, konieczna jest naprawa zegara. Na pierwsze zwiedzanie trzeba jeszcze poczekać. Jak długo? Daty na razie nie ma, ale w piątek wstęgę przecięto. 

 

Zbigniew Ziobro przed zamkiem, już w kontekście niedzielnych wyborów, mówił, że to starcie „dwóch wizji Polski”. – Polski bezpiecznej i takiej, w której koszmar lęku o własne dzieci, kobiety, stanie się realnym udziałem większości polskich rodzin jeśli wygra opozycja.

Ziobro opowiadał, jak to za rządów PiS rozbijano mafie VAT-owskie, zwiększono siłę polskiej armii. Zapowiedział, że Zjednoczona Prawica będzie broniła polskiej złotówki i nie wprowadzi euro. Opozycję oskarżył, że będzie „realizować zalecenia z Brukseli i Berlina”.

Ziobro namawiał do udziału w referendum przy okazji wyborów. Rząd PiS mówi Polakom, by na każde z czterech pytań odpowiedzieli „nie”. – Pytania są proste, jak konstrukcja cepa, ale odpowiedzi fundamentalne dla przyszłości naszego kraju – przekonywał. 

 

KO: Olbrzym podkarpacki się obudził

Po godz. 10:00 na placu eventowym Millenium Hall przede telebimem ustawili się kandydaci Koalicji Obywatelskiej. – Wykonali fantastyczną pracę w ostatnim czasie – mówił Zdzisław Gawlik, lider podkarpackiej PO, który startuje z ostatniego miejsca listy KO. 

Byli też kandydaci KO do Senatu: Jolanta Kaźmierczak (startuje w okręgu nr 56) i Adam Woś (okręg nr 58). Gawlik mówił, że w trakcie kampanii na ulicach spotkali „tysiące ludzi”. – Nie wszyscy podzielali nasze wyobrażenie o Polsce – stwierdził szczerze. 

Na koniec kampanii dodał, że mieszkańcy Podkarpacia są „zniesmaczeni” ośmioletnimi rządami PiS. – Z jednej strony na szyldach była wiara, kościół, rodzina, a z drugiej strony, za kotarą, firanką, dzieje się zupełnie coś innego – mówił Gawlik. 

Lider podkarpackiej PO wyraził nadzieję, że ci, którzy dostaną się do Sejmu, będą „tworzyli dobre prawo dla nas wszystkich”. Działacze KO przypomnieli, że liderami ich obu list na Podkarpaciu (okręgi 22 i 23) są Joanna Frydrych i Paweł Kowal. 

 

– Za dwa dni zdecydujemy o tym, w jakim kierunku pójdzie nasz kraj, nasza przyszłość. Gwarantujemy Polskę uśmiechniętą, otwartą, tolerancyjną, Polskę, w której każda i każdy z nas będzie czuł się bezpiecznie – mówiła w piątek Frydrych. 

Wymieniała też podkarpackie wsie, miasteczka i miasta, które kandydaci KO odwiedzili w kampanii. Frydrych zwróciła się do mieszkańców: – Daliście nam siłę i wiarę w zwycięstwo. 15 października zwyciężymy. Do boju Podkarpacie! Do boju Polsko! 

– To była super patriotyczna kampania. Jeździliśmy pod Podkarpaciu z patriotyzmu. Poszliśmy do rolników, rzemieślników. Pokazaliśmy, że potrafiliśmy ukłonić się i pocałować spracowane ręce – mówił z kolei Paweł Kowal. 

Marek Rząsa mówił, że zwycięstwo KO jest „na wyciągnięcie ręki”. – Podkarpacie się obudziło. Obudził się olbrzym podkarpacki. Lepiej być wojownikiem w ogrodzie niż ogrodnikiem na wojnie. Bądźcie wojownikami! – apelował do mieszkańców Podkarpacia. 

Rząsa stwierdził, że opozycja nie dostanie już drugiej szansy na zwycięstwo. Apelował szczególnie do kobiet, by w niedzielę poszły na wybory: „Dajcie szanse i sobie, i swoim dzieciom, i wnukom”. Do mężczyzn apelował: „Nie zostawiajcie kobiet samych”. 

Mentzen: piwem obalimy rządy PiS 

 

Do Rzeszowa w piątek przyjechał także Sławomir Mentzen, lider Konfederacji. Na Rynku w południe wspierał Michała Połuboczka, kandydata Nowej Nadziei na rzeszowskiej liście. Mentzen mówił, że cała kampania dla Konfederacji była bardzo wyczerpująca. 

Po to – wspominał Mentzen – zastąpił w fotelu lidera partii Janusza Korwinn-Mikkego, by w nadchodzących wyborach Konfederacja osiągnęła dwucyfrowy wynik i „zablokować dalsze rządy PiS-u i nie dopuścić do rządów Donalda Tuska”. 

– Jesteśmy o ociupinkę od tego, żeby te dwa cele zrealizować – mówił w Rzeszowie. Mówił, też, że w obozach PO i PiS panuje „wielka nerwowość”, bo politycy obu tych partii już szukają winnych za ewentualne niepowodzenia: Donalda Tuska i Mateusza Morawieckiego. 

– Jednym i drugim już się pali – stwierdził Mentzen. Oskarżył media, że coraz bardziej atakują Konfederacją, a „seanse nienawiści” wobec nich urządzają zarówno TVN, jak i TVP. TVP w piątek opublikowała nagrane rozmowy służb prezesa NIK ze swoim adwokatem. 

– To standardy białoruskie – ocenił lider Konfederacji. Z list tej partii do Sejmu kandyduje syn Mariana Banasia, prezesa Najwyższej Izby Kontroli – Jakub. 

Na rzeszowskim Rynku, Mentzen wyborców Konfederacji uspokajał: „Nie będzie żadnej koalicji z PO, nie będzie żadnej koalicji z PiS”. Miał żal do mediów, że w ogóle nie pytano o opublikowany już w czerwcu program wyborczy Konfederacji.

– Udają, że go nie ma. Zamiast tego, pytają nas o jakieś wypowiedzi sprzed 10 lat, wyjęte z kontekstu. Albo pytają nas, co powiedział ktoś, kto siedział pięć metrów od miejsca, gdzie siedział Korwin – narzekał Sławomir Mentzen. 

W media uderzał najbardziej, że nie są w ogóle zainteresowane programem gospodarczym Konfederacji, że pytają jedynie o to, ile będą kosztowały propozycje reformy podatkowej. – Trzeba zlikwidować PIT, CIT, ZUS, VAT, TVN, TVP, PiS, PO – mówił Mentzen. 

Oskarżał PiS i PO, że część swoich programów wyborczych skopiowały z programu Konfederacji, a żadna z tych partii, mimo zapowiedzi, nie zamierza ciąć podatków. – Albo proponują nam ruinę gospodarczą, albo po raz kolejny oszukują – stwierdził Mentzen. 

– Ci ludzie żadnej wizji nie mają. Nic im się już nie chce. Chcą tylko rządzić, nie robiąc żadnych wielkich zmian – ciągnął Mentzen. 

Mobilizował młodych ludzi (główny elektorat Konfederacji), by nie przespali niedzielnych wyborów. Przypomniał, że w 2015 roku, wtedy partii KORWIN zabrakło 30 tys. głosów, by wejść do Sejmu. – PiS nie miałby większości. Polska wyglądałby zupełnie inaczej – mówił. 

Konfederacja jest pewna, że w okręgu rzeszowskim zgarnie jeden mandat (Grzegorz Braun), ale chce przynajmniej dwa, a ten nie jest już taki pewny. – Zadzwońcie do znajomych, napiszcie SMS, by poszli dla was zagłosować – namawiał działaczy Mentzen.

Radził im, co trzeba zrobić: – Postawcie im za to kawę, piwo. Ten głos jest warty tego piwa, żeby skończyć rządy PiS-u. Teraz można obalić rząd, fundując komuś piwo. Naprawdę niewiele brakuje, by definitywnie zakończyć rządy PiS-u i nie dopuścić do rządów Tuska.

Trzecia Droga: u nas sami swoi

 

Z powodu przeciągającej się wizyty Sławomira Mentzena, kampanii wyborczej na Rynku nie zakończyła Trzecia Droga, polityczny pakt PSL i Polski 2050 Szymona Hołowni. Kandydaci Trzeciej Drogi przenieśli się na plac Ofiar Getta. 

Adam Dziedzic, lider rzeszowskiej listy TD, mówił, że ich kandydaci pokonali tysiące kilometrów, by się spotykać ze swoimi wyborcami. – Nie ma u nas spadochroniarza z Warszawy. Trzecia Droga połączyła ludzi przyzwoitych, zaradnych, pracowitych – mówił.

Elżbieta Burkiewicz, „dwójka” Trzeciej Drogi w okręgu nr 23, mówiła, że Polacy teraz potrzebują spokoju. Zapewniała też, że TD wie, jak rozwiązywać problemy przedsiębiorców, kobiet, niepełnosprawnych, w służbie zdrowia i edukacji.

– Nie jesteśmy podzieleni, jak nas malują i pokazują – mówił z kolei Krzysztof Stańko. 

PiS o demokracji i Konstytucji 

 

Na „deser” politycznego maratonu pozostał PiS, który kampanię podsumował w ogrodach bernardyńskich. Przyjechał Marek Kuchciński, lider listy w okręgu nr 22. Byli też kandydaci w okręgu nr 23, m.in. Ewa Leniart, Krzysztof Sobolewski i Andrzej Szlachta.

Co ciekawe, na podsumowaniu kampanii nie było lidera rzeszowskiej listy Zbigniewa Ziobro, co tylko świadczyło o tym, że regionalni działacze PiS traktowali go jako ciało obce na swojej liście. Sam Ziobro w Rzeszowie pojawiał się bardzo rzadko. 

Marek Kuchciński podsumowanie zaczął od tego, że za rządów PiS na Podkarpacie spadło i spadnie morze pieniędzy – ponad 125 mld zł. Przez kilka minut wyliczał rządowe programy, m.in. 500+, z których korzystali mieszkańcy regionu.

Ewa Leniart zachęcała do udziału w wyborach i referendum, przypominała, że z budżetu państwa będą dodatkowe pieniądze dla gmin z najwyższą frekwencją, mówiła, że podkarpackie miasta mogły liczyć na setki milionów złotych na strategiczne inwestycje.

Na planszach politycy PiS prezentowali „osiągnięcia” rządu, m.in. repolonizację Polskich Linii Kolejowych, utrzymanie Rafinerii Jedlicze, przejęcie przez wojsko Fabryki Wagonów w Gniewczynie, utrzymanie Huty Stalowa Wola i Zakładów Chemicznych „Siarkopol”.

– Aby mądra, zrównoważona polityka była kontynuowana, niezwykle ważne jest, by jak najliczniej wziąć udział w wyborach i referendum – namawiała Leniart, która startuje z trzeciego miejsca listy Zjednoczonej Prawicy w okręgu nr 23.

Politycy PiS chwalili się, że za ich rządów wyremontowano 1300 km dróg, oskarżali jednocześnie Donalda Tuska, że jego rządów wstrzymano plan budowy obwodnic Sanoka, Leska, Pilzna, Łańcuta i najważniejszą inwestycję – Via Carpathia.

– Między Rzeszowem a Głogowem wybudowano odcinek, który do dzisiaj jest hańbą i wstydem dla PO – mówił Marek Kuchciński.

Krzysztof Sobolewski, który jest też sekretarzem generalnym PiS, również namawiał do udziału w referendum. – To sól demokracji – mówił, a o przeciwnikach referendum powiedział, że nie znają zapisów Konstytucji RP.

– W referendum głosujemy po to, by polski rząd miał bardzo mocny mandat w pokazaniu Unii Europejskiej, że Polacy mają taką, a nie inną wizję przyszłości Polski, a nie pisaną przez brukselskich i berlińskich urzędników – mówił antynijną retoryką Sobolewski.

Zaapelował też do członków obwodowych komisji wyborczych, by mieli baczne oko na proces głosowania. W komisach tych w całym kraju PiS będzie miał ponad 30 tys. swoich przedstawicieli i około 50 tys. „mężów zaufania”. 

– Sufluje się, szczególnie jedna partia to robi, zielona [PSL  – przyp. red.], że wybory zostaną „przekręcone”. Robi to na podstawie własnych doświadczeń. Ma najlepsze – stwierdził Sobolewski. 

Na koniec został zapytany, dlaczego w trakcie kampanii wyborczej zaklejał banery Karoliny Pikuły z Konfederacji. – Z powodu natłoku obowiązków, nie nakleiłem ani jednego baneru i plakatu – odpowiedział Sobolewski. I dodał, że nic o takich o praktykach nie wie.

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama