Zdjęcie: Bartosz Frydrych / Rzeszów News

– Sztuka, jak wiele innych, każe nam przeglądnąć się w lustrze, ale w moim odczuciu jest to bardzo krzywe lustro – pisze dla Rzeszów News ks. Tomasz Nowak, rzecznik diecezji rzeszowskiej, po spektaklu „#chybanieja”, wyreżyserowanego przez Pawła Passiniego.

Spektakl „#chybanieja” według scenariusza Artura Pałygi w niedzielę został pokazany w Teatrze Maska w Rzeszowie podczas pierwszego dnia 10. Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ożywionej Formy „Maskarada”. Naszą relację możecie przeczytać TUTAJ.

Spektakl obejrzał m.in. ks. Tomasz Nowak, rzecznik diecezji rzeszowskiej. Poniżej publikujemy jego recenzję „#chybanieja”, którą napisał specjalnie dla Rzeszów News. Tytuł recenzji pochodzi od redakcji. 

Rachunek sumienia nie do nawrócenia

W spektaklu połączyło się całe spektrum zagadnień teologicznych, po tematy obyczajowe i społeczne. Najbardziej skupiłem się na postaci córki ks. Marciala Degollado, założyciela Legionu Chrystusa oskarżonego o wykorzystywanie seksualne chłopców i mężczyzn. Myślę, że jako Kościół dopiero uczymy się perspektywy ofiar przestępstw księży, dlatego oddanie jej głosu w przedstawieniu uważam za bardzo cenne.

Perspektywa ofiar, bardziej niż jakkolwiek inna, odsłania zło przestępstw księży, których nie można stawiać w jednym szeregu z przestępstwami wspomnianych również w sztuce choćby murarzy.

Córka ks. Degollado, w związku z swoimi przeżyciami, stawia w przedstawieniu wiele ważnych pytań o Boga, religię, Kościół. Jest taka scena, w której patrzy na zdjęcie swojego ojca z Janem Pawłem II i głośno zastanawia się, że skoro papież mylił się w sprawie Degollado, to może mylił się we wszystkim czego nauczał. To, w moim odczuciu, jeden z kilku przykładów wyciągania w sztuce daleko idących wniosków z niepewnych przesłanek.

O ile przedstawienie nie odrzuca istnienia Boga, o tyle nie pozostawia miejsca dla Kościoła, który jest przedstawiony jako zepsuta, czysto ludzka rzeczywistość. Mamy przy tym podważenie wiarygodności apostołów, wiarygodności Pisma Świętego, wiarygodności liturgii. Znamienne jest przywołanie tezy, że Kościół powstał po to, aby przedłużyć istnienie cesarstwa rzymskiego, nie ma zatem w nim niczego nadprzyrodzonego, a jest tylko władza i pieniądze.

Przez jakiś czas wydawało mi się, że jeden z bohaterów tej historii, młody ksiądz, będzie współczesnym Franciszkiem z Asyżu, który pozytywnie odpowie na wołanie Jezusa: „Odbuduj mój Kościół!”, ale i on w zderzeniu z instytucją, hierarchią, rezygnuje z kapłaństwa, być może opuszcza Kościół. Pozostają tylko siostry zakonne, dość ekscentryczne, dlatego nie wiem czy są ową biblijna resztą, na której można zbudować coś nowego.

Oglądałem tę sztukę także w kluczu rachunku sumienia. Słowa Jezusa z Wieczernika: „Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi!” wracają do mnie co roku w Wielkim Tygodniu, a tu przez teatr. Odpowiedź apostołów: „Chyba nie ja, Panie?” przypomina mechanizmy obronne, które nie zdają egzaminu wobec wciąż wracającej prawdy. Przedstawienie każe nam się skonfrontować z wiernością Jezusowi Chrystusowi, który, jak widzimy na scenie, wciąż cierpi i umiera z powodu uczniów.

W cytowanych fragmentach Pisma Świętego mamy zarysowany chrześcijański ideał, którego, niestety, nikt nawet nie próbuje realizować. Rozmowa biskupa z kobietą naukowcem na temat cudu eucharystycznego w Sokółce pokazuje brak zainteresowania prawdą oraz płytką, fasadową pobożność.

Osobną kwestię stanowi scenografia. Ważnym jej elementem jest krzyż, na którym znajduje się Jezus Chrystus grany przez wijącą się na nim kobietę. Wydaje mi się, że ten obraz dla wielu katolików byłby trudny do zaakceptowania. Duży stół z wieczernika, przy którym siedzą apostołowie i Jezus, po złożeniu staje się drzewem, na którym powiesił się Judasz. Jego postać służy do refleksji nad sensem ludzkiego życia, wolnością, opatrznością i przeznaczeniem.

Oprócz biblijnej i apokryficznej historii Judasza mamy też odzwierciedlenie zwyczajów związanych z wieszaniem kukły Judasza, które wprowadzają temat antysemityzmu. To kolejne oskarżenie płynące ze sceny.

Sztuka, jak wiele innych, każe nam przeglądnąć się w lustrze, ale w moim odczuciu jest to bardzo krzywe lustro. Wyszedłem z przedstawienia w poczuciu, że należąc do Kościoła, należę do organizacji tak zepsutej, iż nie ma w niej nadziei na jakiekolwiek oczyszczenie czy zmianę. Był to rachunek sumienia, który nie prowadzi do nawrócenia, ale na drzewo, na którym już powiesił się Judasz.

Ks. Tomasz Nowak, rzecznik diecezji rzeszowskiej

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama