Podkarpaccy politycy Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości oraz Nowoczesnej przerzucają się odpowiedzialnością za weekendowe awantury w Sejmie.
W poniedziałek wszystkie trzy partie zorganizowały konferencje w Rzeszowie. Krzysztof Kłak, lider podkarpackiej PO, przypomniał, że marszałek Sejmu Marek Kuchciński pochodzi z Podkarpacia – z Przemyśla.
Kuchciński doprowadził w piątek do awantury w Sejmie, najpierw wykluczając z obrad posła PO Michała Szczerbię, a potem przenosząc obrady do Sali Kolumnowej, gdzie PiS w skandalicznych okolicznościach przegłosował ustawę budżetową na 2017 r.
Kłak wymienił również nazwisko innego posła PiS z Podkarpacia Stanisława Piotrowicza, prokuratora stanu wojennego, który jest „twarzą” PiS w wojnie z Trybunałem Konstytucyjnym, wywołaną przez rząd Beaty Szydło.
PiS jednak powtarza, że piątkowe wydarzenia, które doprowadziły do protestów w całej Polsce, także w Rzeszowie (szczegóły TUTAJ i TUTAJ), to wina opozycji, bo zablokowała fotel marszałka uniemożliwiając mu dalsze prowadzenie obrad.
– Nie godzimy się na tą pełzającą dyktaturę, która krok po kroku zniewala nasz kraj. To działanie systemowe, które pogłębia obecny kryzys parlamentarny i konstytucyjny. Marszałek Kuchciński jest hańbą Podkarpacia i bez wątpienia hańbą polskiego parlamentaryzmu – mówił w poniedziałek Krzysztof Kłak.
PO: Elementy państwa dyktatorskiego
Politycy PO zapowiedzieli, że ich posłowie do wtorku będą na pewno na sali obrad Sejmu. Domagają się ponownego głosowania ustawy budżetowej i obecności mediów na sali plenarnej. We wtorek ustawą budżetową ma się zająć Senat. Opozycja chce wznowienia prac w Sejmie.
– Wolne media nikomu nie szkodzą. Marszałek nie może posłom zamykać ust – uważa podkarpacka posłanka PO Krystyna Skowrońska. Jej zdaniem sposób, w jaki PiS uchwalił przyszłoroczny budżet może doprowadzić do tego, że Unia Europejska zablokuje Polsce fundusze.
Skowrońska apelowała do Marka Kuchcińskiego: – Panie marszałku Kuchciński, to pana pięć minut, żeby pokazać, że jest pan strażnikiem Konstytucji, że potrafi pan kierować pracami Sejmu.
– Oczekujemy normalności – prac mediów, posłów – dodawał poseł PO Zdzisław Gawlik. – Wszyscy chcemy żyć w wolnym kraju – podkreślała Teresa Kubas-Hul, szefowa klubu PO w sejmiku podkarpackim.
Politycy Platformy liczą na to, że do opamiętania PiS doprowadzi prezydent RP Andrzej Duda, który zadeklarował bycie mediatorem w sporze rządu z opozycją. – PiS wprowadza w Polsce powoli elementy państwa dyktatorskiego. Nie będziemy biernie patrzeć na dewastację Polski – powiedział Krzysztof Kłak.
Nowoczesna: Krok w tył
W podobnym tonie wypowiadali się podkarpaccy politycy Nowoczesnej, choć działacze partii Ryszarda Petru uważają, że „krok w tył” w całym sporze powinien zrobić zarówno rząd PiS, jak i opozycja.
– PiS chce sobie podporządkować Konstytucję. Ulica nie jest miejscem rozwiązywania takich sporów – mówią politycy „N”. Oni także apelują do prezydenta RP Andrzeja Dudy, by doprowadził do zakończenia awantur.
– Prezydent ma okazję pokazać, że jest naprawdę prezydentem wszystkich Polaków, a nie tylko prezydentem PiS-u. Jeżeli prezydent stanie na wysokości zadania, to kompromis jest możliwy. Cała mądrość polega na tym, żeby nie skakać sobie do gardeł. Tylko w drodze negocjacji, spokojnych rozmów wszystko można doprowadzić do szczęśliwego końca – twierdzi Robert Homicki z rzeszowskiej Nowoczesnej.
Elegancja w wersji PiS
Politycy PiS nie mają sobie nic do zarzucenia. – Posłowie opozycji tworzą awantury, atmosferę konfliktu pod nieprawdziwymi hasłami – mówił rzeszowski poseł PiS Wojciech Buczak. Stwierdził, że podczas piątkowego głosowania budżetu w Sali Kolumnowej było kworum (237 posłów), że na sali byli posłowie opozycji z PO i Nowoczesnej.
– Niestety, ci posłowie awanturowali się, nie uczestniczyli w głosowaniu, czy w debacie – powiedział poseł Buczak. Jego kolega partyjny poseł Andrzej Szlachta uważa, że piątkowe głosowanie odbyło się zgodnie z prawem i nie ma podstaw do jego powtarzania.
Podobnego zdania jest posłanka Krystyna Wróblewska, która mówiła o „wściekłości” opozycji, która nie może się pogodzić z tym, że PiS w trakcie swoich rocznych rządów zrealizował część swojego programu wyborczego, m.in. program 500+ i obniżył wiek emerytalny.
– Świętym prawem opozycji jest kontrolować władzę i my poddaliśmy się takiej kontroli. Robimy to w sposób bardzo kulturalny i bardzo elegancki. Nie jesteśmy państwem teoretycznym, jak wcześniej wypowiadali się posłowie PO. To blokowanie, ta histeria spowodowane było tym, że rząd PO-PSL przez 8 lat nie zrobił tyle, co zrobił rząd PiS – powiedziała Wróblewska.
(jg, ram)
redakcja@rzeszow-news.pl