Dwie „zielone uchwały” radnych PiS przyjęte? Andrzej Dec twierdzi, że nie. Ratuszowy prawnik, że tak.
W poniedziałek, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Miasta Rzeszowa. O jej zwołanie wnioskowali radni PiS. Temat przewodni? Uniknięcie chaosu urbanistycznego nad Wisłokiem w okolicach ulicy Podwisłocze.
Budować? Tak, ale żeby było pięknie
Klub PiS złożył dwa projekty uchwał: jeden nawiązywał do podjętej jeszcze w 2018 roku uchwały o ustanowieniu miejscowych planów nad Wisłokiem. Radni PiS domagają się wykonania przez prezydenta uchwały sprzed dwóch lat. Drugi mówi o tym, jak tereny publiczne wzdłuż Wisłoka powinny być urządzone.
Pierwszą z uchwał przedstawił Robert Kultys (PiS). – Spowodowana jest tym, iż na terenach między ulicą Podwisłocze, a Wisłokiem zauważamy coraz większy ruch inwestorów, dla których wydawane są warunki zabudowy. Z naszych obserwacji wynika, że obraz tych terenów może być bardzo chaotyczny w przyszłości – mówił radny Kultys.
– Nie chodzi o to, by w tym miejscu nie budować, ale o to, by było pięknie. Aby to miejsce stało się wizytówką miasta, a nie fragmentem sześciu inwestycji, które nie będą do siebie pasować – argumentował Robert Kultys.
Propozycje PiS to syzyfowa praca?
Kultys zaproponował także, by urzędnicy przygotowali nie tyle miejscowy plan, a tzw. master plan. To dokument określający strategię rozwoju danego miasta. Uwzględnia on m.in. kwestie transportu, mieszkalnictwa, przestrzeni publicznych, rozwoju gospodarczego, wykorzystania dostępnych terenów.
Dokument może służyć jako „mapa działań”, ułatwiająca planowanie kolejnych etapów przedsięwzięcia, koordynację działań, przygotowywanie harmonogramów. W oparciu o „master plan” przygotowywane są szczegółowe plany dotyczące mniejszych obszarów.
Marcin Fijołek, szef klubu PiS, przypomniał z kolei, że radni PiS już od wielu lat występują w roli „ambasadorów zieleni i dobrze urządzonego nowoczesnego miasta”.
– Wielu pewnie powiedziałaby, że to, co proponujemy, to syzyfowa praca, że to wysiłki, które nie przynoszą efektu. Chcę wierzyć, że tak nie jest, że nasza batalia o zielony Rzeszów znajdzie w końcu zrozumienie u prezydenta i pozostałych radnych – mówił Marcin Fijołek.
Gdzie ambasadorzy zieleni byliście?
– Jeśli teraz nie zadbamy o to, aby przestrzeń w Rzeszowie była dobrze urządzona, to w przyszłości odczujemy duże straty. Dziś wiele miast pracuje nad tym, aby naprawić błędy sprzed lat. Rzeszów jeszcze takich błędów nie popełnił – przekonywał Fijołek.
Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu PO, z kolei przypomniała, że jej klub jeszcze w 2011 roku złożył wniosek do opracowywanego wówczas studium dla całej doliny Wisłoka. Wniosek dotyczył stworzenia terenów zielonych i rekreacyjnych przy rzece.
– Gdzie ambasadorzy zieleni byliście, gdy w 2017 roku przygotowaliśmy opracowanie planu od zapory po Lisią Górę, gdy skierowano nasz wniosek do komisji? Do dziś jest on w „zamrażarce” – mówiła Jolanta Kaźmierczak.
Tylko apel do deweloperów o szacunek?
Sławomir Gołąb z Rozwoju Rzeszowa stwierdził, że wszystko jest już pozamiatane, że w zasadzie niewiele można już zrobić. – Jedyne, co nam zostało, to apelowanie do deweloperów o szacunek do miasta, o dbałość o tereny zielone o ładną zabudowę – mówił Sławomir Gołąb.
– Dziś nie musimy żadnej decyzji podejmować. Rozpatrzmy dokładnie, jak są wydawane warunki zabudowy – proponował radny proprezydenckiego klubu.
Na ziemię radnych PiS sprowadził Andrzej Dec (PO), przewodniczący Rady Miasta. – Propozycje kolegów z PiS niewiele dają. Wszystko to, o co apelujecie, nie ma żadnej mocy prawnej – stwierdził Dec.
Nie ufać „ambasadorom lex Szyszko”
Konrad Fijołek (Rozwój Rzeszowa), wiceszef Rady Miasta, z kolei uznał, że do uchwały radnych PiS podchodzi z nieufnością. Dlaczego? Bo podobną uchwałę podjęto w sierpniu 2018 roku. Fijołek zaczął się zastanawiać, dlaczego PiS zależy, by podjąć uchwałę, która jest już podjęta.
– Teraz już wiem. Radni PiS uchwałę przygotowali, gdy w ostatnim czasie zostały wydane „wuzetki”. Dlaczego teraz? Bo proces inwestycyjny nad Wisłokiem uwolniły „Wody Polskie”, zarządzane przez PiS i stąd te wydane warunki zabudowy – powiedział Konrad Fijołek.
– Dlatego do „ambasadorów lex Szyszko” mam ograniczone zaufanie. Czy aby na pewno ich intencje są dobre? Przecież te uchwały, to są uchwały-wydmuszki. Kompletnie nic od nich nie zależy – uważa Konrad Fijołek.
Ostatnia szansa na zachowanie twarzy
Drugą uchwałę przedstawił Marcin Fijołek. Dotyczyła tego, by miasto przystąpiło do opracowania miejscowych w okolicy Wisłoka. – Stoicie przed ostatnią szansą zachowania twarzy w tej sprawie. Tego tematu nie można przemilczeć – apelował Marcin Fijołek.
W przypadku zarówno jednej, jak i drugiej uchwały Rozwój Rzeszowa nie głosował. „Za” przyjęciem uchwały byli radni PiS i PO. Efekt? Według Andrzeja Deca uchwały przepadły. Janina Załuska, ratuszowy radca prawny, stwierdziła z kolei, że uchwały zostały podjęte. Ostatecznie konflikt rozstrzygnie wojewoda podkarpacki.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl