Wybudowania na Podkarpaciu ośrodka pomocy dla prześladowanych chrześcijan, uruchomienia połączeń cargo z Rzeszowa do Miami oraz nawiązania szerokiej współpracy, także w branży… filmowej (pierwsze słyszę, że taka funkcjonuje na Podkarpaciu) – tego oczekuje Marszałek Ortyl od amerykańskiego aktora Stephen’a Baldwin’a.

Ostatnimi czasy, kolejny raz odwiedził on nasze województwo i niczym Michael Jackson Warszawie, obiecuje Podkarpaciu swoisty Disneyland. O, przepraszam, film o… mafii! I nie myślcie, że o mafii podkarpackiej, mimo, że CBA ma już kilka faktów nadających się na lokalną fabułę, a amerykańską.

Bo przecież Podkarpaciu potrzebna jest super promocja przez super produkcję prosto z Hollywood! Za którą ochoczo urzędnicy chcą zapłacić, zwłaszcza kiedy na jednym ogniu można upiec kilka pieczeni. Do produkcji planuje przyłączyć się Rzeszów.

A jak to się ma to do celów promocyjnych województwa i jego stolicy? Nijak! Podkarpacie to przestrzeń otwarta na…, Rzeszów to stolica innowacji…

Dzisiaj w lokalnych Aktualnościach usłyszałam, że Dolinie Lotniczej za chwilę brakować będzie 4000 wykwalifikowanych pracowników, których trzeba jak najszybciej wykształcić.

Może zamiast marzyć o gwiazdce z Hollywood, lepiej wzorem Sandomierza, Łodzi, Wrocławia, Torunia, Bydgoszczy czy Gdańska, rozpisać konkurs dla polskich stacji telewizyjnych na serial o studenckim Rzeszowie. Zadbanym, czystym i bezpiecznym mieście, jego ambicjach bycia silnym ośrodkiem akademickim i ośrodkiem elitarnego przemysłu lotniczego.

O otwartości Rzeszowa na nowych młodych mieszkańców, oferując im w krótkiej perspektywie miejsca pracy, szanse na własne mieszkanie w budujących się nowych osiedlach, a już teraz dobrą dzienną i nocną rozrywkę oraz emocje sportowe dwóch ekstraklasowych klubów.

Wszystko oparte o zwykłą codzienność, problemy i sukcesy, miłości i rozstania. Takie M jak miłość po rzeszowsku.

Reklama