Wciąż nie ma porozumienia pomiędzy ratuszem a urzędem marszałkowskim w sprawie finansowania budowy Podkarpackiego Centrum Lekkiej Atletyki w Rzeszowie. Ratusz zastanawia się, czy jest sens czekać na decyzję marszałka.
O budowie Podkarpackiego Centrum Lekkiej Atletyki przy ul. Wyspiańskiego mówi się już od kilku lat. Po licznych sporach w lutym ratusz zgodził się w końcu, że będzie inwestorem Centrum. To był warunek przyznania 50-procentowej dotacji z Ministerstwa Sportu. Inwestycja jest szacowana na 32 mln zł. Połowę pieniędzy miał wyłożyć resort sportu, a po 8 mln zł – miasto Rzeszów oraz samorząd podkarpacki.
Nie ma wniosku
Wydawało się, że w końcu budowa Podkarpackiego Centrum Lekkiej Atletyki nabierze kolorów. Okazuje się jednak, że w tej sprawie nie ma żadnego przełomowego wydarzenia i wciąż mamy do czynienia z przepychankami pomiędzy ratuszem a urzędem marszałkowskim.
Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Nie ma dotychczas żadnej gwarancji, że do inwestycji dołoży się urząd marszałkowski, choć w tej sprawie sejmik podkarpacki, w którym większość ma PiS, podejmował uchwałę intencyjną, która jednak władze województwa do niczego nie zobowiązuje.
Ratusz z kolei w tej sprawie zrobił znacznie więcej. W Wieloletnim Planie Finansowym miasta Rzeszów na inwestycję zapisano 8 mln zł. Temat budowy Centrum wrócił podczas wtorkowej sesji Rady Miasta. Okazuje się, że po lutowej decyzji radnych, że to miasto weźmie na swoje barki prowadzenie inwestycji i będzie utrzymywało Centrum, nic dalej za tym dotychczas nie poszło.
– Do dzisiaj nie został złożony do Ministerstwa Sportu wniosek o dofinansowanie inwestycji – mówił Witold Walawender, radny z proprezydenckiego klubu Rozwój Rzeszowa. Jego zdaniem w Wieloletnim Planie Finansowanym należało wpisać kwotę 16 mln zł, by mieć gwarancję otrzymania ministerialnej dotacji.
Pobożne życzenia
Ale miejscy urzędnicy tłumaczą, że takiego zapisu nie mogli dokonać, bo resort nie da pieniędzy na budowę Centrum, jeśli nie będzie żadnej gwarancji, że ratusz i urząd marszałkowski wyłożą po 8 mln zł. W tej sprawie pomiędzy urzędami wciąż nie ma porozumienia.
– Pobożnych życzeń nie możemy wpisywać do WPF – twierdzi Janina Filipek, skarbnik miasta Rzeszów.
Dlatego proprezydenccy radni zaapelowali do radnych z opozycyjnego klubu PiS, by ci zmobilizowali marszałka podkarpackiego Władysława Ortyla (PiS) do podpisania porozumienia w sprawie finansowania budowy Centrum. – Jesteście blisko marszałka – mówił Witold Walawender.
Andrzej Dec (PO), przewodniczący Rady Miasta, uważa, że skoro ratuszowi tak opornie idzie dogadanie się z urzędem marszałkowskim, to nie ma sensu dłużej czekać i lepiej do miejskiego budżetu dołożyć brakujące 8 mln zł i mieć święty spokój. Wówczas Centrum nie nazywałoby się „Podkarpackie”, a „Rzeszowskie”.
– Przerzucanie się pismami, spieranie się o to, kto powinien obiekt utrzymywać, kto daną kwotę powinien wpisać do WPF-u to dywagacje niegodnie poważnego miasta i poważnych partnerów – stwierdził Andrzej Dec.
Te słowa zabolały radnych PiS. – Nie życzę sobie mówienia, że marszałek jest niepoważnym partnerem – zareagował Marcin Fijołek, szef klubu PiS, który na co dzień pracuje w urzędzie marszałkowskim.
– Może warto zastanowić się, czy problem z porozumieniem nie wynika stąd, że miasto zrezygnowało z dotychczasowych zapisów dotyczących kwestii utrzymania obiektu – stwierdził Fijołek. Szczegółów w tym względzie jednak nie podał.
Ferenc: Rozmowy trwają
Koalicyjni radni z PO uważają, że sprawa z budową Centrum nie pierwszy raz pokazuje, że urząd marszałkowski rzuca ratuszowi kłody pod nogi i PiS wstrzymuje kolejne inwestycje w Rzeszowie. – Jeśli marszałek nie chce się zgodzić na partycypowanie w kosztach utrzymania Centrum, to trudno. Musimy pomyśleć, czy jesteśmy w stanie zrobić to sami – uważa Andrzej Dec.
Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, twierdzi, że w urzędzie marszałkowskim leży poprawiona propozycja porozumienia dotycząca finansowania budowy Centrum. – Rozmowy trwają. Na dzisiaj tyle można powiedzieć – skwitował Ferenc.
Przypomnijmy, że w ramach budowy Centrum ma być przebudowany stadion Resovii. Powstać mają zaplecze socjalne z 9 szatniami, po 90 m kw. każda. Do tego pełne zaplecze trenerskie, gabinety lekarskie i do badań antydopingowych. Ma być także kryta sześciotorowa bieżnia o długości 330 m, tzw. bieżnia przedstartowa oraz bursa dla 90 młodych sportowców.
Sama trybuna główna ma pomieścić 4 tys. osób. Docelowo na stadionie miałoby być ok. 6 tys. miejsc siedzących. W założeniu Podkarpackie Centrum Lekkoatletyczne ma być lekkoatletyczną wizytówką naszego regionu. Obecne warunki na Resovii są skandaliczne. Zawodnicy przebierają się na trybunach, albo w autokarach, nie ma dla nich nawet toalet z prawdziwego zdarzenia.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl