Zdjęcie: Pixabay

Jedna drukarka zamiast dziesięciu, czujniki ruchu, gaszenie światła na korytarzach… Dyrektorzy rzeszowskich szkół i przedszkoli mają poszukać rozwiązań, które obniżą rachunki. 

Rzeszowskie szkoły i przedszkola mają oszczędzać nie tylko prąd, ale też wodę i gaz. Krystyna Stachowska, wiceprezydent Rzeszowa, w dokumencie przesłanym do dyrektorów 24 listopada br. napisała, że z powodu rosnących cen i sytuacji na rynku energii elektrycznej „dostępne media należy używać w sposób racjonalny a jednocześnie oszczędny”.

Indywidualne plany oszczędnościowe

Wiceprezydent Stachowska zobowiązała również dyrektorów do przygotowania „indywidualnych planów gospodarowania mediami”. Mają na to 30 dni. Zawarte w nich zasady muszą przesłać do Wydziału Edukacji Urzędu Miasta i przedstawić je wszystkim pracownikom szkoły.

W dokumencie zaadresowanym do szkół i przedszkoli są też rady jakie rozwiązania można zastosować. Że warto uszczelnić drzwi i okna, ustawić temperaturę na 20 stopni Celsjusza, a gdy uczniów nie ma w szkole, na korytarzach może być do 14 stopni.

Poza tym, odpowietrzyć kaloryfery, regularnie sprawdzać i natychmiast naprawiać cieknące krany, można też wymienić na takie z fotokomórką lub zamontować baterie bezdotykowe, czujniki ruchu, czy zmniejszyć liczbę lamp utrzymując jednocześnie odpowiedni poziom natężenia oświetlenia.

Żeby oszczędzać potrzebne są pieniądze

– Ale skąd na to wziąć pieniądze? – pytają dyrektorzy szkół, którzy nie chcą ujawniać swoich nazwisk. – To są tylko przykłady – odpowiada Zbigniew Bury, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta.

– Dyrektorzy mogą zaproponować swoje rozwiązania. Bo to oni są gospodarzami szkół, a nie prezydent – dodaje, dziwiąc się, że dyrektorzy przyszli z tym do mediów, a nie pytają o szczegóły w wydziale edukacji. I jeszcze raz podkreśla, że pismo od wiceprezydent Stachowskiej to prośba o racjonalne gospodarowanie mediami.

– Jak w toaletach nie ma wyłączników czasowych, to może warto o nich pomyśleć. Wtedy światło będzie się świeciło tylko wtedy, gdy ktoś korzysta z toalety, a nie przez cały dzień. Po co dziesięć drukarek, do których trzeba kupować drogie tusze, jak może być jedna sieciowa – podaje przykład dyrektor Bury.

– Taka inwestycja albo będzie się opłacać, albo zwróci się w przyszłości. Tu chodzi o gospodarskie podejście do obiektu, którym zarządza dyrektor – dodaje Zbigniew Bury. 

Dyrektorzy oszczędzają od dawna

Dla dyrektorów szkół i przedszkoli oszczędzanie to żadna nowość. Robią to od dawna. Np. w III Liceum Ogólnokształcącym wszystkie świetlówki zostały wymienione na oświetlenie LED-owe, a baterie w kranach mają czujniki czasowe. Szkoła korzysta też z instalacji fotowoltaicznej.

Także Andrzej Szymanek, dyrektor II LO w Rzeszowie, śledzi wydatki. – Na rachunku za energię elektryczną zauważyłem, że szkoła ponosi duże koszty, bo 20 tys. zł rocznie, za tzw. energię bierną. Zainstalowaliśmy kondensatory, które spowodowały, że teraz nic nie płacimy – mówi dyrektor Szymanek.

Co jeszcze można zrobić? Dyrektor III LO Marek Plizga myśli np. o zewnętrznych czujnikach pogodowych, o czujnikach montowanych na kaloryferach, żeby temperatura w szkole nie była wyższa niż 21 stopni, a panie sprzątające będą mogły włączyć światło tylko w tej sali, w której akurat pracują.

Kary za brak oszczędności?

– A czy to prawda, że jeśli szkoły nie ograniczą kosztów o 10 procent, będą musiały zapłacić 20 tys. zł kary? – Pierwszy raz słyszę – mówi dyrektor Plizga. Aż zadzwonię do wydziału edukacji. 

Zbigniew Bury zapewnia, że obawy dyrektorów są nieuzasadnione. – Ktoś chyba nie słuchał – mówi nam. Bo to nie szkoły, ale samorządy i urzędy od 1 grudnia mają zmniejszyć zużycie energii elektrycznej o 10 proc. A jeśli tego nie zrobią, zapłacą 20 tys. zł kary.

Mają jeszcze jeden problem, wciąż nie wiedzą, ile w przyszłym roku zapłacą za prąd. Na pewno będzie dużo drożej. I same zalecają podległym szkołom wprowadzenie ograniczeń, jednocześnie zachęcając do działań proekologicznych.

agnieszka.lipska@rzeszów-news.pl

Reklama