Zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami ratusz będzie inwestował w rzeszowską piłkę nożną. Za zgodą radnych wykupi 24 tys. akcji spółki za łączną kwotę 600 tys. zł.
Stal Rzeszów wygrała z Resovią wyścig po miejskie pieniądze. Po rundzie jesienno-zimowej w trzeciej lidze Stal zajęła drugie miejsce, Resovia była czwarta.
Zgodnie z obietnicami władz Rzeszowa, dodatkowe wsparcie finansowe dostał ten klub, który na półmetku rozgrywek był wyżej w tabeli. Na ten cel rzeszowski magistrat zamierza wydać 600 tys. zł, kupując 24 tys. akcji Stal Rzeszów SA o wartości 25 zł każda. To ponad 33 proc. udziałów spółki. Jest to również jednoznaczne z tym, że ratusz nie będzie tworzył nowego podmiotu.
Nic do gadania?
W uzasadnieniu uchwały, którą w większości poparli radni podczas wtorkowej sesji Rady Miasta Rzeszowa czytamy, że objęcie akcji przez miasto spółki Stal Rzeszów „(…) jest jedną z form poprawy kondycji rzeszowskiego sportu. Piłka nożna jest najpopularniejsza dyscypliną sportu w Polsce i na świcie”.
W strategii miasta w zakresie rozwoju sportu do 2020 roku piłkę nożną uznano również za kluczową, która powinna być wspierana przez miasto, ze względów promocyjnych. Obecnie kapitał spółki Stal Rzeszów wynosi 1,2 mln zł na rudę wiosenną.
– Bardzo dobrze, że obraliśmy taki kierunek i wspieramy piłkę nożną w naszym mieście, ale podczas obrad Komisji Kultury i Promocji zrodziły się małe obawy związane z tym, że miasto posiadałaby tylko 30 proc. akcji. Czy to wystarczy, aby mieć decydujący głos na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy np. na temat sprzedaży majątku spółki? – pytał Witold Walawender z proprezydenckiego Rozwoju Rzeszowa.
– Czy przedstawiciele miasta będą w radzie nadzorczej? Boję się, że przyznamy te pieniądze i nie będziemy mieć nic do gadania – dodawał.
Nic bez miasta nie zrobią
Walawendra uspokajał Stanisław Sienko, wiceprezydent Rzeszowa, który stwierdził, że w statucie znalazły się zapisy, że zarząd spółki ma składać się z 1 do 3 osób, natomiast w skład rady nadzorczej ma wchodzić również do 3 osób.
– Pomysł na zakup akcji zrodził się po rozmowie z przedsiębiorcami. Oni jasno zdeklarowali, że jeśli miasto przystąpi do spółki, to oni będą podpisywać umowy promocyjne. Na dziś mamy zagwarantowane, że co najmniej jeden przedstawiciel miasta znajdzie się w zarządzie, natomiast rada nadzorcza będzie się składać z tych przedsiębiorców, którzy przekażą pieniądze. Jeśli chodzi o Stowarzyszenie Stal Rzeszów będzie ono miało poniżej 10 proc. akcji – mówił Stanisław Sienko.
W statucie został wprowadzone również zapis, że wszelkie działania spółki akcyjnej nie mogą być podjęte bez akceptacji miasta i to – zdaniem prezydenta Sienko – jest najważniejszym zapisem. Poza tym, miasto decydując się na większe wsparcie finansowe jednej drużyny ma również spore nadzieje, że wejdzie ona do drugiej ligi, a w dalszej perspektywie na ul. Hetmańską będą przyjeżdżać drużyny z Ekstraklasy.
– To jest sport, więc nie można być pewnym na 100 procent, że tak się stanie, ale stać tę drużynę na to, aby znaleźli się w drugiej lidze – uważa Sienko.
Witold Walawender uważa, że lepiej byłoby przekazać pieniądze na cele promocyjne sportu. – Do spółki łatwo wejść, a potem miasto ma problem, aby ze spółki wyjść. Przy 30 proc. kapitału to tak naprawdę miasto nie będzie miało nic do gadania – uważa Walawender.
Pieniądze będą przejedzone?
Podczas dyskusji ponownie wyszedł problem związany z drugim klubem – Resovią.
– Ta rywalizacja o większe dofinansowanie to jakiś sposób na zdopingowanie do działania obu drużyn, nie mniej jednak mądre i równomierne wspieranie obu klubów jest ważne. Jak za wyższy wynik damy jednym pieniądze, to ci drudzy z mapy nie znikną. Jedni mają za dużo żeby umrzeć, a drudzy za mało, aby funkcjonować. Miasto jednak powinno docelowo wspierać oba kluby – mówi Robert Kultys z opozycyjnego klubu PiS.
– Na co pójdą pieniądze, które damy na Stal? Jest szansa na rozbudowę trybun na stadionie? Czy pieniądze będą najzwyczajniej przejedzone? – pytał Kultys.
– Nie jesteśmy pierwszym miastem, które taką operację wykonuje. Wcześniej był m.in. Lublin, Białystok – prostował Stanisław Sienko.
– Nie można mieszać pieniędzy sportowej Spółki Akcyjnej z pieniędzmi na rozbudowę stadionu, bo 600 tys. zł idzie na działalność spółki, a nie na inwestycje – dodawał wiceprezydent Rzeszowa, podkreślając, że żadne pieniądze nie zostaną też zabrane Resovii, ponieważ ona w dalszym ciągu będzie otrzymywać swoją dotację.
Na co pójdzie 600 tys. zł?
Radny Robert Homicki z Nowoczesnej był zdziwiony wypowiedziami Roberta Kultysa. – Jak miasto dofinansowuje to źle, jak nie, to też źle. Wygrała Stal i dajmy po prostu szansę, a nie rozbierajmy wszystkiego na czynniki. Robertowi Kultysowi chodzi o to, aby mieć w Rzeszowie dalej dwie słabe drużyny, a nie przynajmniej jedną silną. A po za tym, nikt nie mówi jeszcze o likwidacji Resovii – stwierdził Homicki.
Marcin Deręgowski (PO) z kolei podkreślał, że większe pieniądze dla drużyny, która wygrała wyścig o zwiększone dofinansowanie, zostaną wydane na niezbędne rzeczy, które mają się przyczynić się do osiągnięcia sukcesu. 600 tys. zł ma być przeznaczone m.in. na zakontraktowanie nowych zawodników, suplementacje, wynajęcie trenera od specjalnego przygotowania fizycznego, zwiększenie badań wytrzymałościowych, obozy szkoleniowe, specjalne wyżywienie.
– Dla miasta ten 30 proc. udział jest wystarczający, bo przyciąga przedsiębiorców i tych, którym zależy na sukcesie – uważa Dręgowski.
Witold Walawender, który na co dzień jest działaczem Resovii, zaproponował jeszcze, aby wtorkowy projekt uchwały przenieść na czerwcową sesję, bo to właśnie w tym miesiącu kończą się wiosenne rozgrywki i wówczas będzie na 100 procent wiadomo, która drużyna wejdzie do drugiej ligi.
A co z długami?
W trakcie dyskusji pojawiła się również kwestia związana z zadłużeniem Stali. Okazało się, że Podkarpacki Związek Piłki Nożnej na swojej stronie podał, że do 12 lutego miały zgłosić się wszystkie te podmioty, wobec których klub ma długi – nie zgłosił się żaden.
Z kolei długi, które miała Stal w stosunku do miasta, przejęło Stowarzyszenie Stal Rzeszów, bo to ono wynajmowało stadion. Co za tym idzie, spółka Stal Rzeszów nie jest zadłużona. W kolejnym sezonie piłkarskim miasto planuje wydać kolejne 600 tys. zł na wykup akcji spółki, co oznacza, że będzie miało wówczas nad nią pełną kontrolę.
Kilka tygodni temu ratusz wybrał menedżera sportowego, który będzie pilnował finansów klubu. Został nim Piotr Pezdan.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl