Zdjęcie: Blinkee City
– Rozliczenie za przejazd nie było takie proste, jak początkowo mogło się wydawać – napisał w liście Piotr, Czytelnik Rzeszów News.  
 
W ostatnim czasie mieszkańcy Rzeszowa coraz chętniej korzystają z jednośladów powiązanych z aplikacją Blinkee City. Opisuję doświadczenie, ku przestrodze dla innych użytkowników wspomnianej aplikacji. 
 
W niedzielę, 18 sierpnia br., po raz trzeci i ostatni, skorzystałem z hulajnogi Blinkee City. Podczas oczekiwania na zielone światło, przed przejściem dla pieszych, w pełni naładowana hulajnoga nagle przestała działać. Po zmianie świateł, ważący kilka dobrych kilogramów jednoślad musiałem przenieść przez „zebrę” i na poboczu rozpocząłem „siłowanie się” z aplikacją Blinkee, która cały czas naliczała opłatę za wypożyczenie (0,49 PLN za minutę).
 
Na panelu hulajnogi, przez moment, pojawił się symbol klucza nastawnego, wskazujący na awarię. Po blisko 10 minutach, jakimś cudem, hulajnoga ponownie zaczęła działać, co pozwoliło mi dojechać do oddalonej około 400 metrów specjalnej strefy, gdzie mogłem ją pozostawić i zakończyć pozornie krótką przejażdżkę.
 
Jak się jednak okazało, rozliczenie za przejazd nie było takie proste, jak początkowo mogło się wydawać. Aplikacja nie mogła zlokalizować hulajnogi, na telefonie pojawiał się komunikat o błędzie i konieczności kontaktu z biurem obsługi, a licznik cały czas tykał. Po kilku kolejnych minutach walki z aplikacją, udało się zakończyć wypożyczenie. 
 
Podsumowując, przejażdżka trwała 15 minut, problemy-drugie tyle. Wszystko w cenie.
 
Dodam, że to nie pierwszy przypadek zawodności tej aplikacji. Wiele zastrzeżeń miało również kilku innych użytkowników hulajnogi, którzy w tym samym miejscu i czasie, kończyli trasę przejazdu. 
 
Piotr, Czytelnik Rzeszów News
 
redakcja@rzeszow-news.pl
Reklama