Zdjęcie: Rzeszowska Spółdzielnia Mieszkaniowa

– Mieszkam na osiedlu „Baranówka” od 2017 r. i praktycznie od tego czasu mamy w budynku karaluchy. Karaczany, karaluchy – nazywajcie je, jak chcecie. Są wszędzie, a zimą jest najgorzej. Włażą do łazienki, kuchni, pojawiają się na korytarzu – informuje jedna z mieszkanek.

Rozczarowanie i frustracja

Wszechobecne karaluchy utrudniają życie mieszkańców osiedla „Baranówka”. Do naszej redakcji zgłosiła się z tym problemem lokatorka jednego z budynków, pani Katarzyna:

– Piszę do Was z ogromnym rozczarowaniem i frustracją, bo problem, z którym borykam się od lat, wciąż nie został rozwiązany.

Według kobiety spółdzielnia nie radzi sobie z problemem. Pani Katarzyna, która mieszka na jednym z wyższych pięter budynku, zauważa że karaluchy są w zasadzie wszędzie. Problem nasila się w czasie zimy. Najgorzej jest na niższych piętrach, gdzie te owady mają lepsze warunki do życia.

Wielokrotnie zgłaszaliśmy ten problem

– Wielokrotnie zgłaszaliśmy ten problem jako mieszkańcy, myślałam, że spółdzielnia się tym zajmie, bo przecież zgłoszeń było już mnóstwo – pisze pani Katarzyna.

Mieszkanka zaznacza, że w budynku były prowadzone działania doraźne, takie jak opryski klatek schodowych. Niestety efekt był odwrotny od zamierzonego – karaluchy uciekają z klatek do mieszkań.

– Problem polega na tym, że bez kompleksowego podejścia nigdy się tego nie pozbędziemy. Każdy lokator musiałby jednocześnie przeprowadzić dezynsekcję, a to się nie dzieje – twierdzi kobieta i na potwierdzenie swoich słów wysyła zdjęcia.

Zdjęcia: pani Katarzyna, czytelniczka Rzeszów-News

Problemów jest więcej

– Na parterze mieszka starsza, niedołężna pani z niepełnosprawnym synem, którzy zbierają śmieci. Oni prawdopodobnie nie mają środków ani możliwości, żeby to zorganizować. Poza tym w ich mieszkaniu wyczuwalny jest intensywny zapach moczu i papierosów, co rozchodzi się po całej klatce. Wydaje mi się, że mieszka tam więcej osób, niż jest zarejestrowanych w administracji. Może warto się temu przyjrzeć? – pisze sfrustrowana mieszkanka osiedla.

„Nie mam już siły ani cierpliwości”

– Chciałabym sprzedać to mieszkanie i wynieść się stąd jak najdalej, ale w tej chwili nie mogę tego zrobić. Boję się o zdrowie swoje i swoich dzieci. Nie zamierzam tego dłużej znosić – informuje pani Katarzyna.

Kobieta oczekuje od spółdzielni konkretnych działań: kompleksowej dezynsekcji całego budynku, w tym mieszkań, pomieszczeń wspólnych i klatek.

– Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się spędzić Święta w gronie bliskich, a nie karaluchów – dodaje na koniec.

Wysłaliśmy do Rzeszowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej prośbę o komentarz. Będziemy o tej sprawie informować na bieżąco.

(MK)

Czytaj więcej:

Karol Nawrocki, kandydat na Prezydenta, na Podkarpaciu. W Leżajsku dostał różaniec [ZDJĘCIA & FILM]

Reklama