Prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko 45-letniemu Markowi Ł. z Rzeszowa, który w sierpniu usiadł okrakiem na pomniku Lecha Kaczyńskiego w podlubelskim Kraśniku. Śledczy twierdzą, że mężczyzna pomnik znieważył.
Akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Kraśniku w środę wysłała miejscowa Prokuratura Rejonowa. Taki jest finał trwającego kilka tygodni postępowania, które z urzędu przeciwko Markowi Ł. wszczęła policja w Kraśniku. Stało się to po tym, gdy w drugiej połowie sierpnia do internetu trafiło zdjęcie, na którym widać było mężczyznę siedzącego okrakiem na pomniku Lecha Kaczyńskiego, upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej.
Sprawa zrobiła się głośna w całym kraju, gdy policja opublikowała zdjęcie mężczyzny i poprosiła o pomoc w ustaleniu personaliów sprawcy znieważenia pomnika. Po kilku dniach mężczyzna sam zgłosił się na policję. Okazał się nim 45-letni Marek Ł., mieszkaniec Rzeszowa. Przyznał się, że 24 sierpnia na pomniku usiadł, ale twierdził, że nie chciał go znieważyć, a jedynie zrobić sobie zdjęcie.
Policja wysłała materiały do prokuratury, by to ona ostatecznie zdecydowała, jaki będzie finał postępowania. I mamy akt oskarżenia. Teoretycznie prokuratura mogła złożyć do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania z uwagi na niską szkodliwość społeczną czynu. O takim finale mogłaby zdecydować też dotychczasowa niekaralność Marka Ł., ale prokuratura na taki krok się jednak nie zdecydowała, bo 45-latek skruchy nie wykazał.
– Zdjęcia na tle pomnika należy robić w rozsądnych pozach, by one nie uwłaczały upamiętnianym osobom. Sprawy by nie było, gdy mężczyzna do zdjęcia stanął obok lub Lecha Kaczyńskiego trzymał za rękę – mówi nam Małgorzata Dziedzic, szefowa prokuratury w Kraśniku. Wejście Marka Ł. na plecy Lecha Kaczyńskiego prokuratura uznała za grubą przesadę i uznała, że mamy do czynienia z ewidentnym znieważaniem pomnika.
Sąd może 45-latka ukarać grzywną lub ograniczyć mu wolność, co w praktyce oznacza wysłanie Marka Ł. do prac społecznych. Ale sąd może też warunkowo umorzyć postępowanie, czego nie chciała zrobić prokuratura. W takim wypadku sąd stwierdzi winę mężczyzny, ale kary mu nie wymierzy, a kosztami postępowania obarczy Skarb Państwa, czyli podatników. Taki scenariusz jest bardzo możliwy i nawet w prokuraturze go przewidują.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl