Były premier Leszek Miller wsparł w Rzeszowie prezydenta Tadeusza Ferenca, oraz spotkał się w sobotę (25 października) z producentami żywności na giełdzie rolno-towarowej.

Szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszek Miller swój dzień w Rzeszowie rozpoczął od wizyty na giełdzie rolno-towarowej „Agrohurt”. Towarzyszyli mu czołowi podkarpaccy działacze partii poseł Tomasz Kamiński oraz sekretarz Rady Wojewódzkiej SLD Anna Kowalska. Miller przechadzał się między stoiskami, kupił ziemniaki, miód spadziowy i kapustę. Rozmawiał również ze sprzedawcami, którzy w większości przychylnie reagowali na jego wizytę.

– Dobrze, że pan jest. Może coś w końcu zmienicie, bo nie opłaca się nic produkować – mówili do Millera rolnicy. – O! Jest w końcu ktoś z rządu, może coś zrobicie, by nam pomóc – mówiła jedna, ze sprzedawczyń. – Ja nie jestem teraz w rządzie i nie do mnie powinny być kierowane pretensje, ale jestem tu, bo chcę wam pomóc – odpowiadał Miller.

„Nie jesteś frajerem! Nie głosuj na PSL”

Leszek Miller mówił w Rzeszowie, że polityka rolna w obecnej kampanii samorządowej będzie odgrywała bardzo dużą rolę. Po rozmowie z producentami stwierdził, że ceny za cebulę, ziemniaki, czy jabłka są tak niskie, że opłacalność produkcji staje pod znakiem zapytania .

– W koalicji rządowej jest PSL, ale jeśli ich przedstawiciel używa wobec rolników określenia „frajerzy”, to nie ma się co dziwić tej sytuacji – mówił Miller.

Powiedział, że SLD będzie chciało pomóc szczególnie tym rolnikom, którzy ponieśli największe straty w związku z rosyjskim embargo. Członkowie Sojuszu rozdawali również na giełdzie ulotki z wizerunkiem ministra rolnictwa Marka Sawickiego oraz z hasłem „Nie jesteś frajerem! Nie głosuj na PSL!”.

Wparcie dla Ferenca

Szef Sojuszu spotkał się również z prezydentem Rzeszowa Tadeuszem Ferencem, którego SLD popiera w wyborach samorządowych. – Kiedy prezydent Ferenc pierwszy raz ubiegał się o stanowisko, przyjechałem go wspierać jako premier. Jak się okazuje miałem szczęśliwą rękę, więc liczę na to, że teraz też tak będzie – mówi Leszek Miller.

– Jeżdżę często po Polsce i mam okazję widzieć różne miasta, małe i duże. W moim przekonaniu Rzeszów zmienił się najbardziej na korzyść. To, co było 12 lat temu, to jest nie do porównania – przekonywał szef SLD.

Miller mówił również, że wśród samorządów Rzeszów jest stawiany jako przykład miasta, które najbardziej się zmieniło. – Mówią: „Chcesz zobaczyć jak na lepsze zmienić miasto, to jedź do Rzeszowa” – przywoływał Miller.

Szef Sojuszu dodał, że według niego nie ma problemu w tym, że Tadeusz Ferenc, jako kandydat na prezydenta Rzeszowa, jest popierany przez PSL i PO. Ferenc jest członkiem SLD.

– Dobry prezydent zawsze będzie miał poparcie wielu sił. To potwierdza wysoką ocenę Ferenca – mówił. I dodał, że Podkarpacie, jako region nie jest jednak dla Sojuszu łatwym terenem.

Kim są nieudacznicy?

– Nigdy nie jest tak, że rozkład sympatii politycznych jest dany raz na zawsze. Kiedyś było tak, że tu też wygrywaliśmy i mam nadzieję, że to wahadło, które teraz idzie w prawą stronę, będzie powoli wracać i zdobędziemy więcej głosów. W wyborach samorządowych najważniejsze są dwie kwestie. Wartość samych kandydatów, bo to są wybory bardzo spersonalizowane oraz program. My mamy świetne i jedno i drugie – mówił Leszek Miller, zachwalając kandydatów z listy SLD-Lewica Razem.

– Tutaj trzeba przede wszystkim zmiany sejmiku podkarpackiego, bo ci nieudacznicy nic dobrego nie zrobią ani dla Rzeszowa, ani dla województwa podkarpackiego – wtórowała mu „jedynka” SLD na liście do sejmiku w okręgu nr 1 Anna Kowalska.

Obecny zarząd województwa podkarpackiego jest z PiS i Prawicy Rzeczpospolitej. Pełna lista kandydatów SLD do sejmiku jest TUTAJ.

Jaką Ukrainę ma popierać Polska?

Leszek Miller mówił również o niedzielnych wyborach parlamentarnych, które odbędą się na Ukrainie.

– Życzymy naszym sąsiadom jak najlepiej, jednak nie możemy zamykać oczu na wzrost nastrojów nacjonalistycznych, na to, że Bandera jest coraz częściej na sztandarach. Polak musi zadawać sobie pytanie, jaka Ukrainę Polska ma popierać – tę banderowską, czy tę, która nawiązuje do najbardziej mrocznych kart historii. Bo nie możemy zapominać o Wołyniu. Ten element oceny sytuacji na Ukrainie też musimy mieć na uwadze. Niestety, do tej pory polska polityka zagraniczna tym problemem się nie zajmowała. Życzymy dobrze Ukrainie, ale nie banderowskiej Ukrainie – mówił Miller.

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama