– Sytuacja jest poważna – mówi gwardian klasztoru bernardynów w Rzeszowie. Utrzymanie pomnika to obowiązek właściciela – przypominają urzędnicy. Ale zakonnicy nie mają pieniędzy na odnowienie rzeźb.
Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News
To, że pomnik jest w opłakanym stanie, widać gołym okiem. Z cokołów przy schodach odpadają kamienne płyty, spod odkształconych płaskorzeźb wydostają się buły ptasich odchodów. Ale problemów jest więcej.
Rdza zżera mocowania
– Stan mocowań płaskorzeźb jest awaryjny – mówi o. Bolesław Opaliński, gwardian klasztoru bernardynów w Rzeszowie, powołując się na ostatnią ekspertyzę. – To zagraża zdrowiu i życiu ludzi – dodaje.
– Mogą odpaść? – dopytujemy. – Mogą – uważa o. Opaliński. – Mocowania są dość mocno nadżarte przez rdzę i wymagają pilnego remontu. I dodaje, że obserwuje pomnik już od kilku miesięcy.
– Na moich oczach powstało kilka nowych pęknięć i poszerzyły się już istniejące. Blachy pękają i się wyginają. Widać, że stan techniczny się pogarsza – dodaje gwardian rzeszowskiego klasztoru.
To dlatego bernardyni ogrodzili pomnik. Takie zalecenie znalazło się też w protokole dotyczącym stanu technicznego pomnika. Kontrola została wykonana na zlecenie zakonu bernardynów, który jest właścicielem monumentu.
Ale czy postawienie metalowego ogrodzenia wystarczy? – pytamy dalej o. Opalińskiego. – A co mamy zrobić? – odpowiada. – Do demontażu takich blach, czy jakichkolwiek prac związanych z pomnikiem trzeba ogromnych pieniędzy. Skąd mamy je wziąć?
Znalazły się natomiast pieniądze na demontaż kamiennych płyt odpadających z cokołu. Taki nakaz wydał Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Bernardyni mieli na to czas do końca grudnia 2022 roku. We wtorek, 3 stycznia 2023 roku, urzędnicy sprawdzali co zostało zrobione.
Gorący kartofel?
– Utrzymanie pomnika w należytym stanie technicznym, spoczywa na jego właścicielu – mówi Krystyna Janicka, powiatowy inspektor nadzoru budowalnego dla miasta Rzeszowa. – A jeżeli z kontroli stanu technicznego obiektu wynikają nieprawidłowości, to właściciel ma obowiązek podjąć działania naprawcze.
Co jeśli tego nie robi? – Wówczas jesteśmy uprawnieni do podjęcia ingerencji, w tym m.in. do wydania nakazu usunięcia stwierdzonych nieprawidłowości – tłumaczy Janicka, dodając, że „w sprawie stanu technicznego pomnika z urzędu prowadzone są czynności kontrolne”.
Tymczasem władze miasta deklarują, że chcą przejąć pomnik i się nim zająć. Prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek ma przyjechać do Krakowa i rozmawiać na ten temat z prowincjałem zakonu.
– Ten pomnik, to taki gorący kartofel. Jakąkolwiek decyzje podejmie prowincjał, zawsze urazi jakąś grupę społeczną. To będzie trudna decyzja – uważa o. Opaliński.
I tak od lat
Dyskusja o przyszłości pomnika trwa od lat. Wciąż budzi spory. Według IPN podlega on ustawie dekomunizacyjnej i powinien być rozebrany. Podobnie uważa część radnych PiS w sejmiku podkarpackim.
W obronie monumentu stanął poprzedni prezydent Rzeszowa, Tadeusz Ferenc. M.in. dlatego, że to pomnik historii oraz najbardziej rozpoznawalny symbol Rzeszowa. Podobnie uważa obecny prezydent Konrad Fijołek.
Pomnik nie jest wpisany do rejestru zabytków. Jego budowę zlecił I sekretarz KW PZPR w Rzeszowie Władysław Kruczek. Prace rozpoczęły się w 1967 roku, trwały do 1974 r. Jedna z rzeźb przedstawia „Nike” boginię zwycięstwa, a druga – robotnika, chłopa i żołnierza.
Autorem pomnika jest pochodzący z Rzeszowszczyzny nieżyjący już prof. Marian Konieczny. – Pomnik jest tak związany z Rzeszowem, a Rzeszów z nim, jak Warszawa z kolumną Zygmunta. Nie niszczmy tego – apelował w 2015 roku w Rzeszowie prof. Konieczny.
agnieszka.lipska@rzeszow-news.pl