Nasza czytelniczka ostrzega przed nagim mężczyzną w skórzanej masce, który ponownie pojawił się na Bulwarach
Reklama

– Patrzę i widzę nagiego mężczyznę bez butów, bez bielizny, skulonego jakby się skradał, w skórzanej masce na twarzy. Ten koleś był bardzo, ale to bardzo obleśny – opisuje szokujące spotkanie na Bulwarach nasza czytelniczka.

Do tej niepokojącej sytuacji doszło wcześnie rano w piątek 12 lipca. Nasza czytelniczka jednak dopiero dziś postanowiła o całym zdarzeniu poinformować media. Jak mówi – wraz z przyjaciółką wracała ze spotkania przez Bulwary.

– To jest fajny skrót dla pieszych i dla rowerzystów, i tamtędy wracałyśmy ze spotkania. Ludzie zaczęli już wychodzić do pracy, biegać lub spacerować z psami – opisuje pani Patrycja.

Jak dodaje, zawsze trzyma przy sobie gaz pieprzowy, ale tym razem nie trzymała go w dłoni, bo czuła się bardzo bezpiecznie. – Idziemy i rozmawiamy sobie w najlepsze i nagle ktoś klepnął mnie w … Patrzę w bok i widzę nagiego mężczyznę bez butów, bez bielizny, skulonego jakby się skradał, w skórzanej masce na twarzy. Był otyły, prawdopodobnie w średnim wieku i chyba miał choker na szyi, ale nie wiem bo byłam w ciężkim szoku – kontynuuje nasza czytelniczka.

Kazał im być cicho

– Ten koleś był bardzo, ale to bardzo obleśny. Palcem nam pokazał, że mamy być cicho. W tamtej chwili byłam w mega szoku, zaczęłam piszczeć i krzyczeć, aby zwrócić na siebie uwagę innych osób. Moja przyjaciółka zaczęła szukać telefonu, aby szybko zadzwonić na policję, a on nas w tym czasie jeszcze raz uciszał – opowiada pani Patrycja.

Jak dodaje, mężczyzna w końcu przestraszył się jej krzyków oraz tego, że nawiązały już kontakt z policją i uciekł. Obie z koleżanką pobiegły w przeciwnym kierunku i zaczęły ostrzegać przechodniów przed zboczeńcem. Chociaż do domu miały ok. 5 minut na nogach wolały zamówić taksówkę.

To nie pierwszy raz!

Pani Patrycja zauważa, że to nie pierwsza taka sytuacja na rzeszowskich Bulwarach. Jej koleżanka znalazła w internecie artykuł z 2023 roku, w którym opisane jest podobne zdarzenie. – Dziewczyna miała tę samą sytuację, ale zaatakował ją o godzinie 13 w biały dzień – dodaje nasza czytelniczka.

Pani Patrycja film ze wspomnieniami z tamtego wieczoru opublikowała na Tik-Toku (https://www.tiktok.com/@patrycja.sojkaa/video/7391856718487096609?_r=1&_t=8o4BMacGl4D). Jak mówi – wierzy w moc internetu i w to, że jej film uchroni jakąś inną dziewczynę przed podobnym przeżyciem.

Reklama

Bądź na bieżąco.

Rzeszów News - Google NewsObserwuj nas na Google News!

– Zawsze wydawało mi się, że będę wiedziała jak się zachować w takiej sytuacji, ale serio – uwierzcie, że nie wiecie jak się zachowacie. Pewnie bardzo łatwo będzie napisać komentarz, że „ja bym zrobił to, a ja bym zrobiła tamto”. No nie, nie wiecie co byście zrobili. Prawdopodobnie ten typ od tamtego roku sobie harcuje po całym Rzeszowie, więc na prawdę uważajcie na siebie – apeluje nasza czytelniczka.

Lepiej nie prowokować

Jak mówi Natalia Sempowicz, psycholożka – może być kilka przyczyn takiego zachowania mężczyzny. – Pierwsza to taka, że kierowały nim jakieś chemiczne środki. Druga to, że jest to człowiek chory psychicznie, który ma zaburzenia lub jest to zwykły wygłup, nie najwyższych lotów, głupi zakład – wyjaśnia.

Podkreśla, że w takiej sytuacji należy natychmiast wezwać policję. – Policjanci są przeszkoleni i będą wiedzieli jak się zachować i czy wezwać pogotowie psychiatryczne. Jeśli nie jest agresywny, a jedynie zachowuje się w sposób odbiegający od normy, to możliwe, że nie będzie koniecznie zakucie go w kajdanki czy siłowe zatrzymanie – dodaje.

Przestrzega też przed powszechnie panującą opinią, że osobę, która dopuszcza się nieobyczajnego zachowania należy wyprowadzić z równowagi, np. wyśmiewając ją.

– Jest ryzyko, że ktoś taki może nas zaatakować, trzeba być ostrożnym. Lepiej nie ryzykujmy prowokowania go. Zachowajmy ostrożność, bo ludzie zaburzeni psychicznie mogą zachować się w różny sposób, są nieprzewidywalni w swoich zachowaniach. Nie wiemy jak zareagują – ostrzega psycholożka.

Czekamy na wyjaśnienia policji

Zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśnienia tej sprawy do rzeczniczki prasowej Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. Zapytaliśmy o to czy takie sytuacje się już powtarzały i jak policjanci mają zamiar rozwiązać ten problem.

Zgodnie z obowiązującym prawem, „kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany”.

Red

Reklama