Wojewódzki konserwator zabytków zablokował rozbiórkę zabytkowej willi Kotowicza w Rzeszowie. O tych niecnych planach powiadomił policję.
Willę płk. Jana Kotowicza, ostatniego dowódcy 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, wzniesiono w 1928 roku. Do dzisiaj, choć już w nie najlepszym stanie, stoi ona przy ul. Dekerta 4, niedaleko pałacyku Lubomirskich. Jej właścicielem jest, a przynajmniej była do niedawna, spółka Willa Palace.
Dyskusja nad wyburzeniem willi i wybudowaniu w jej miejscu luksusowego apartamentowca (inwestorem miał być deweloper Perinvest) rozgorzała w 2014 r. W jej obronie stanęli wtedy internauci, radni PiS i wojewódzki konserwator zabytków, który, aby uchronić willę przed wyburzeniem, wpisał cały zespół ulicy Dekerta do rejestru zabytków.
Politycy PiS apelowali do miasta, by wykupiło willę, odrestaurowało i urządziło w niej muzeum, ale ratusz się do tego pomysłu nie przychylił.
W 2018 roku radni PiS po raz ostatni próbowali zwrócić uwagę na problem willi, ale z porządku obrad sesji Rady Miasta Rzeszowa zgodnie wycofali go radni Rozwoju Rzeszowa i Platformy Obywatelskiej. Temat upadł na ponad dwa lata.
Rozbiórka po cichu
Powrócił niespodziewanie we wtorek rano (25 sierpnia). Sieć rozgrzały wtedy wiadomości i zdjęcia internautów, którzy, mijając willę Kotowicza, zauważyli ścięte drzewa i pracujących tam robotników. Jeden ze świadków rozbiórki zadzwonił do biura konserwatora zabytków.
Bartosz Podubny, zastępca konserwatora zabytków, zareagował natychmiast. Na miejscu pracownicy urzędu zobaczyli wycięte dwa narożne przęsła ogrodzenia, wycięte dwa drzewa oraz rozpoczętą wycinkę krzewów.
– Pocięte na kawałki drzewa oraz przęsła ogrodzenia, leżały już na pace samochodu firmy specjalizującej się w rozbiórkach – poinformował w środę Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Przemyślu.
Rozebrana do 28 sierpnia
Z informacji służb konserwatorskich wynika, że mężczyzna, który kierował pracami, pokazał umowę na mocy której był zobowiązany do rozbiórki zabytkowej willi do 28 sierpnia.
– Został poinformowany, że prace prowadzone są nielegalnie i zagrożone karą finansową. Zaprzestał prac i odjechał z miejsca zdarzenia – relacjonują służby konserwatorskie, podkreślając, że właściciel nie miał pozwolenia na prace przy zespole willi.
We wtorek (25 sierpnia) konserwator wydał decyzję wstrzymującą prace. Na policję w Rzeszowie złożono także zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, zgodnie z artykułem 108 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami.
O szczegółach sprawy chcieliśmy porozmawiać z Bartoszem Podubnym. Niestety, od dwóch dni nie odbiera od nas telefonów, a SMS-owe prośby o kontakt ignoruje. Jeszcze we wtorek o prace rozbiórkowe pytaliśmy w ratuszu. Urzędnicy zapewniali nas, że nic o nich wiedzą.
Rosa: dowiedziałem się z gazet
Sebastian Rosa, który w internetowym Krajowym Rejestrze Sądowym figuruje jako prezes Willa Palace, bardzo niechętnie rozmawia o całej sprawie. – Media kłamią. My niczego nie burzymy – emocjonował się w środę Rosa.
Przekonywał też, że nie zna szczegółów rozbiórki, którą wstrzymał konserwator.
– Dowiedziałem się o niej z gazet. Nie wiem, kto podjął takie decyzje, próbuję skontaktować się ze wspólnikiem – mówił nam Rosa. Stwierdził, że willa Kotowicza nie należy już do niego, a do Willa Palace, której jest udziałowcem.
– Nie wierzę, że prace zlecił mój wspólnik. To wbrew prawu, musiałby być idiotą. Nie wykluczam kogoś z zewnątrz – usłyszeliśmy od Sebastiana Rosy.
marcin.czarnik@rzeszow-news.pl