– Złe podręczniki kaleczą dusze uczniów, ranią ich wrażliwość – twierdzi podkarpacka Nowa Lewica, zwracając się z apelem do samorządów, by nie dopuszczali do szkół kontrowersyjnego podręcznika „Historia i Teraźniejszość”.
Publikacja prof. Wojciecha Roszkowskiego budzi sprzeciw polityków opozycji, wielu nauczycieli i samorządowców. Roszkowski pisze w „HiT” o „hodowli” i „produkowaniu” dzieci, stygmatyzując tym samym dzieci poczęte metodą in-vitro.
We wtorek rzeszowskie Kuratorium Oświaty skontrolowali parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej, by sprawdzić, czy edukatorzy podlegli Ministerstwu Edukacji i Nauki nie wywierają nacisków na szkoły, by te korzystały z podręcznika do nauki „HiT”.
To nowy przedmiot w szkołach ponadpodstawowych, który od 1 września zastąpi „Wiedzę o Społeczeństwie”. Publikacja Roszkowskiego jest jedyną na razie dopuszczoną przez MEiN do nauki „HiT”. Opozycja podręcznik nazywa „gniotem” i „partyjnym biuletynem” PiS.
„Zapis fobii i strachów”
W środę podkarpacka Nowa Lewica (SLD i Wiosna) poinformowała o przyjęciu przez partię uchwały, w której apeluje do podkarpackich samorządów, dyrektorów szkół i nauczycieli, by wykluczono podręcznik Roszkowskiego z nauczania „HiT”-u.
NL uważa, że historia pisana na nowo przez ludzi ministra Przemysława Czarnka „będzie narzędziem propagandowym partii rządzącej, służącym do indoktrynacji i forsowania ideologii prawicowych”. A dowodem na to jest właśnie książka Roszkowskiego.
„Książka nie jest pomocą naukową, a propagandową broszurą, która nachalnie narzuca świat wartości oraz sposób postrzegania rzeczywistości bliski poglądom partii rządzącej” – czytamy w stanowisku podkarpackiej Nowej Lewicy.
Uchwałę podpisali dwaj współprzewodniczący NL w regionie: Wiesław Buż i Michał Sztuk oraz sekretarz Rady Wojewódzkiej NL Gabriel Zajdel.
Nowa Lewica twierdzi, że książka Roszkowskiego „opiera się na subiektywnych opiniach autora o wydarzeniach i zjawiskach z najnowszej historii Polski i świata, przedstawiając ich zniekształcony i w wielu przypadkach fałszywy obraz”.
„Książka stanowi zapis fobii i strachów polskiej prawicy, opisując językiem nienawiści takie tematy jak liberalizm, lewicowość, ateizm, ekologia, feminizm, czy in vitro, określane w książce jako „hodowla” i „produkowanie” dzieci” – czytamy dalej w stanowisku NL.
Propagandówka PiS
NL uważa, że książka Roszkowskiego „uczy nienawiści do osób o innych poglądach”, a autor „HiT”-u „pragnie wyprodukować nowe pokolenia wyborców PiS, w duchu ideologii polskiej prawicy i Kościoła Katolickiego”. „HiT”, zdaniem NL, jest „narzędziem propagandowym” PiS.
„Szkoła powinna wspierać rozwój i indywidualność uczniów, zapewniać rzetelną edukację opartą na obiektywnej wiedzy oraz bezpieczeństwo i neutralność światopoglądowa” – uważa NL, nazywając książkę „publicystycznym materiałem propagandowym”.
„Rodzice – korzystajcie ze swoich praw, kiedy wasze dzieci będą rozpoczynały rok szkolny i idźcie do dyrektorów szkół oraz do nauczycieli aby sprzeciwić się indoktrynacji dzieci! Złe podręczniki kaleczą dusze uczniów, ranią ich wrażliwość” – apeluje Nowa Lewica.
Będą rekomendacje?
Jak na apel NL reaguje miasto Rzeszów? Wstrzemięźliwie. Zbigniew Bury, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Rzeszowa, twierdzi, że do nich nie docierają sygnały, że szkoły będą odmawiać nauczania „HiT”-u przy pomocy książki Roszkowskiego.
– Dyrektorzy są autonomiczni w tym zakresie – mówi dyrektor Bury.
– A jakie będą wasze rekomendacje? – dopytujemy.
– Znamy nasze kompetencje, a wśród nich nie ma miejsca na rekomendacje – odpowiada dyrektor Bury.
Nie zakażą, nie nakażą
Krystyna Stachowska, wiceprezydent Rzeszowa, odpowiedzialna za miejską edukację, mówi nam, że miasto niczego nie będzie dyrektorom szkół i nauczycielom rekomendować. – Niczego nie zabraniamy i niczego nie nakazujemy – twierdzi Stachowska.
W środę władze miasta spotkały się z dyrektorami rzeszowskich szkół, by przekazać im, że decyzja o dopuszczeniu podręcznika Wojciecha Roszkowskiego do nauki „HiT”-u jest indywidualną decyzją szkoły i nauczycieli.
– To szkoły i nauczyciele biorą pełną odpowiedzialność za realizację podstawy programowej, to dyrektorzy decydują, z jakich pomocy dydaktycznych szkoły będą korzystać. Wcale nie muszą być to podręczniki – podkreśla wiceprezydent Stachowska.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl