Zdjęcie: Piotr Woroniec Jr / Rzeszów News

Siedem premier, trzy festiwale, reżyserowie których znamy, a ich spektakle uwielbiamy. Do tego nieco metafizyczny Festiwal Nowego Teatru i… „Trans/Misje” po rzeszowsku. Tak w nowym sezonie artystycznym Teatr im. W. Siemaszkowej będzie przyciągał widzów.

Gdy myślimy Teatr im. W. Siemaszkowej na myśl przychodzi wczesna jesień, bo zwykle wówczas rozpoczyna się każdy kolejny sezon artystyczny. W tym roku było inaczej. „Siemaszka” twórczo była aktywna już w sierpniu, dzięki bardzo dobrze przyjętemu przez rzeszowską, i nie tylko, publiczność Międzynarodowemu Festiwalowi Sztuki „Trans/Misje”.

Ta niezwykła impreza, która do nas w pełnym kształcie wróci dopiero za pięć lat, zaowocowała w niejedną premierę, w tym i inaugurujący nowy sezon artystyczny.

Chodzi oczywiście o genialny spektakl Katarzyny Szyngiery „Lwów nie oddamy!”. Widowisko powstało na podstawie materiału dokumentalnego. Wykorzystując wypowiedzi zebrane w wywiadach, ankietach i źródłach pisanych, zostało ukazane, jakie uprzedzenia i nienawiść karmią się pamięcią.

Spektakl przygotowali twórcy z różnych dziedzin – aktorzy, reżyserka, reporter, badacz pamięci, operator oraz artyści wizualni. Na różne sposoby śledzą oni możliwe wersje pamięci polsko-ukraińskiej i współczesne relacje, by przedstawić je w interdyscyplinarnej formie teatralnej.

Historia Ulmów pierwszy raz w teatrze

Kolejną propozycją „Siemaszki” na nowy sezon jest spektakl „Sprawiedliwi. Historia rodziny Ulmów”, gdzie scenariuszem i reżyserią zajął się Beniamin M. Bukowski.

Spektakl, jak sama nazwa wskazuje, będzie osnuty wokół dobrze znanej nam historii rodziny Ulmów, która po wybuchu II wojny światowej czynnie angażowała się w pomoc Żydom, ukrywając rodziny Szallów i Goldmanów, w wyniku czego zostali zamordowani.

– Ten projekt po raz pierwszy przeniesie tę niezwykłą historię do teatru – zauważa Jan Nowara, dyrektor „Siemaszki”.

Zamierzeniem „Sprawiedliwych…”   jest opowiedzenie o zwyczajnych ludziach: ich przedwojennym życiu, losach i codziennych problemach, gdzie wojna, jako sytuacja graniczna, konfrontuje ich z radykalnym złem. Spektakl w pewnym sensie zobrazuje co decydują o tym, że w sytuacji skrajnej człowiek decyduje się na heroizm, okrucieństwo albo obojętność.

Premierę spektaklu zaplanowano na 12 października w Galerii Szajna.

Sztuka o „Sztuce” Yasminy Rezy

Nowy sezon teatralny w „Siemaszce” to też powrót Waldemara Śmigasiewicza, znanego chociażby widowni z doskonałej komedii „Chory z urojenia”. Tym razem reżyser zaprezentuje realizację sztuki Yasminy Rezy „Sztuka”, która ukazuję  historię przyjaźni trzech mężczyzn. Punktem kulminacyjnym w tej relacji okazuje się być sytuacja zakupienia przez jednego z nich obrazu współczesnego artysty.

Obraz – niepozorny obiekt, symboliczna przestrzeń dla wyobraźni – staje się kamieniem węgielnym sporu oraz próbą dla dotychczasowej przyjaźni. Na scenie zobaczymy oczywiście trzech mężczyzn, a nimi będą: Robert Chodur, Adam Mężyk i Mateusz Mikoś.

– „Sztuka” jest znakomita i wyrafinowana. To komedia współczesnej doby wskazująca na kondycję relacji międzyludzkich w dzisiejszej rzeczywistości – wyjaśnia Jan Nowara.

Premiera „Sztuki” zaplanowana jest na 10 listopada na Małej Scenie im. Z. Kozienia.

Była Piaf, będzie Dietrich i to w Sylwestra

Z kolei Nowy Rok z „Siemaszką” będziemy witać z Janem Szurmiejem, który wcześniej zachwycił nas chociażby muzycznym spektaklem Pam Gems „Piaf”, gdzie na scenie pojawiała się postać jeszcze innej wybitnej śpiewaczki i aktorki – Marlene Dietrich. W Dietrich wcieliła się wówczas Mariola Łabno-Flaumenhaft. Nie inaczej będzie w nowym spektaklu Szurmieja – „Anioły nie umierają – Marlene Dietrich” 

– Spektakl to historia relacji Marlene Dietrich z różnymi ważnymi osobami z jej życia – wyjaśnia Nowara. – To będzie taka opowieść-dramat, nie tak rozbudowany, jak „Piaf”, ale odbywający się na podobnej zasadzie – pojawi się kilkanaście piosenek przetłumaczonych na język polski. Całość będzie autorską realizacją Jana Szurmieja – dodaje dyrektor „Siemaszki”.  

Premierę „Anioła…” zaplanowano na 31 grudnia na Małej Scenie.

Wraca Iber. Tym razem z „Mistrzem i Małgorzatą”

Nowy rok kalendarzowy to kolejny powrót reżysera, którego pokochaliśmy za przejmujący spektakl „Pogorzelisko”, który oglądany nawet pięć razy za każdym wciska w fotel. Mowa tu oczywiście o Cezarym Iberze, który tym razem pokusił się na dość duże przedsięwzięcie, którym będzie sceniczna adaptacja powieści Michaiła Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”.

– To gest w stronę wielkiej literatury, ale też w stronę reżysera, który na pewno przeniesie to w język swojej wyobraźni – mówi Jan Nowara.

Dyrektor „Siemaszki” zapowiedział także, że do „Mistrza i Małgorzaty” zostanie powiększony najprawdopodobniej zespół o aktorów z zaprzyjaźnionego Teatru Maska.  – Aby ogarnąć taką powieść, nawet ją kondensując, potrzebny jest większy aparat wykonawczy – wyjaśnia Jan Nowara.

Sceniczna adaptacja arcydzielnej powieści Michaiła Bułhakowa będzie realizowana  oparciu o nowy przekład Igora, Leokadii, Anny i Grzegorza Przebindów. Premierę zaplanowano na koniec marca na Dużej Scenie.

„Kiedy byłem małym chłopcem, hej!”

Z kolei w końcówce kwietnia zaśpiewamy „Kiedy byłem małym chłopcem”. Zaskoczeni? Bo my kompletnie, że Tomasza Mana, zainspirowała legenda polskiego bluesa związana z Rzeszowem, czyli Tadeusz Nalepa i jego zespół, który pierwotnie nazywał się Blackout.

– To będzie nie tylko historia muzyczna, ale też związku z Mirą Kubasińską – zapowiada Nowara.

„Fantastyczne przygody Barona Münchhausena” to z kolei propozycja na 1 czerwca i na scenę mobilną. Widowisko to wesprze Teatr Wędrowny w repertuarze, którego mamy obecnie spektakl „Wyżej niż połonina…”. Reżyserem widowiska będzie Martyna Łyko, którą znany chociażby z „Czegoś w rodzaju miłości”, czy ostatnio „Kwiatu paproci”.

Martyna Łyko od tego sezonu stała się także etatowym pracownikiem teatru obejmując funkcję konsultantki ds. sceny nowej dramaturgii.

– Można powiedzieć o mnie, że jestem konserwatystą, ale zdaję sobie sprawę, że teatr musi funkcjonować w orbitach przynależnych młodszej publiczności, nowym trendom i modom. Dlatego dobrze jest budować teatr w takim dialogu między klasyką, a nową dramaturgią realizowaną poprzez poszukiwanie nowych form – wyjaśnia swoją decyzję  Jan Nowara.

„Trans/Misje”. Zip

Nowy sezon artystyczny to też festiwale, które w Rzeszowie zagościły już na stałe. Mowa tu oczywiście o 5. Festiwalu Nowego Teatru, czy Rzeszowskich Spotkaniach Karnawałowych.

Ta pierwsza impreza, której dyrektor programową była tragicznie zmarła Joanna Puzyna-Chojka, będzie trwa sześć dni (16-24 listopada). Wśród wydarzeń, które odbędą się podczas festiwalu jedno będzie dość szczególne. Chodzi o spektakl, który przygotowała ze swoimi studentami Puzyna-Chojka pt. „Coś w rodzaju gniewu”.

A co z „Trans/Misjami”, których pierwsza edycja w Rzeszowie przyjęła się doskonale? Jako, takie powrócą do nas za pięć lat, ale Jan Nowara postanowił, że za rok w sierpniu mieszkańcom naszego miasta zaserwuje „Trans/Misje” Zip., czy skompresowaną wersję tego, co doświadczyliśmy w tym roku.

– Szukamy nazwy, która byłaby bliska „Trans/Misjom”, a zarazem oddawała różnice. To wydarzenie będzie rzeszowską odsłoną naszego festiwalu i będzie odbywać się co roku – zapowiada Jan Nowara.

Co prawda za wiele szczegółów nie chce zdradzać, ale możemy być pewni, że będzie to wydarzenie odbywające się w przestrzeni otwartej, a ceny biletów będą przystępnej cenie dla każdego, podobnie jak to było w tym roku.

– Z różnych badań wynika, że dostęp do kultury wysokiej jest ograniczony często ze względów możliwości finansowych ludzi, którzy chciałby uczestniczyć w życiu kulturalnym a ich na to nie stać. Instytucja publiczna powinna udostępniać sztukę i nie może być poddana tylko i wyłącznie regułom rynku – uważa dyrektor „Siemaszki”.

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama