Rada Miasta Rzeszowa zgodziła się na to, by od przyszłego roku rzadziej odbierać śmieci z domów jednorodzinnych.
W ramach oszczędności Rzeszów chce rzadziej odbierać niektóre frakcje śmieciowe od właścicieli domów jednorodzinnych. O szczegółach pisaliśmy TUTAJ. Bez zaskoczenia, temat śmieci, jak zwykle, rozgrzał radnych, szczególnie z opozycyjnego klubu PiS.
Ryzykowne, ale może warto
Zanim jednak wybuchła długa dyskusja Andrzej Dec (PO), przewodniczący Rady Miasta, próbował tonować wystąpienia, przyznając, że już na sesji w ubiegłym roku radni „wałkowali” podobne tematy i ograniczeniu częstotliwości odbioru odpadów sprzeciwiali się.
– Ze względu na bardzo wysokie ceny być może warto tym razem to ryzyko podjąć. Jeśli okaże się, że rozwiązanie się nie sprawdzi, wówczas wycofamy się – mówił Andrzej Dec.
Jerzy Jęczmienionka (PiS) dla pomysłu ratusza taki wyrozumiały nie był, wręcz przeciwnie. Jęczmienionka dziwił się, dlaczego po roku miasto wraca do takich pomysłów. – Jestem przeciwny – mówił. Jęczmienionka proponował, by ten temat omówić z Radami Osiedla i spółdzielniami mieszkaniowymi. – Do 1 stycznia mamy jeszcze dużo czasu – przekonywał.
Waldemar Szumny (PiS) z kolei przekonywał, że żaden z mieszkańców nie chce zmniejszania częstotliwości odbioru odpadów.
Marcin Deręgowski (PO) mówił zaś, że nie ma sensu, aby śmieciarki jeździły w połowie puste. Zarzucił radnym PiS „dziwną logikę”, w której narzekają na zbyt wysokie ceny, ale chcą zachować starą częstotliwość odbioru śmieci, które te ceny podwyższają. – Nie tędy droga – powiedział Deręgowski.
Rząd pozwolił na łupienie samorządów
Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, mówił, że miasto przeprowadziło szczegółową analizę. – Zmniejszenie częstotliwości odbioru śmieci to oszczędność na poziomie 1,5 mln zł – argumentował Ferenc.
Jego zastępca Andrej Gutkowski, odpowiedzialny za gospodarkę komunalną, tłumaczył, że na cenę składa się kilku czynników: częstotliwość odbioru odpadów, opłata marszałkowska, zwiększenie frakcji śmieciowych z 3 do 5 zł oraz opłata „na bramie” spalarni należącej do PGE (obecnie cena wynosi 725 zł za tonę).
– To rząd umożliwił, aby państwowa spółka łupiła samorządy. Nie liczyły się ani wcześniejsze ustalenia z prezydentem, ani fakt wspierania budowy instalacji. Nie ma w Polsce drugiej takiej instalacji, która miałaby takie wysokie opłaty. To skutek zniesienia regionalizacji – mówił bez ogródek Andrzej Gutkowski.
Po ponad 1,5-godzinnej wymianie zdań Tomasz Kamiński (Rozwój Rzeszowa) zawnioskował o zamknięcie dyskusji. „Za” było 20 radnych z PiS, Rozwoju Rzeszowa i PO, „przeciw” radni PiS: Waldemar Szumny i Jerzy Jęczmienionka, wstrzymał się Waldemar Kotula (PiS), nie głosowali Grażyna Szarama i Grzegorz Koryl (oboje z PiS).
Ostatecznie uchwałę przyjęto 17 głosami radnych z Rozwoju Rzeszowa i PO, „przeciw” było 7 radnych z PiS.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl