„Żaden kibic Resovii nie uderzył ochroniarza, nie popchnął. Ochroniarze zadawali ciosy” – napisali w oświadczeniu kibice Asseco Resovii po środowym meczu w Radomiu z Cerrad Czarni Radom.

Oświadczenie przesłał nam Marcin Pęckowski, prezes Stowarzyszenia Sympatyków Piłki Siatkowej „Resovia”. Zamieszczono je także na stronie kibiców rzeszowskiego klubu. Stowarzyszenie postanowiło zabrać głos na temat środowych wydarzeń podczas wygranego przez Asseco Resovię w Radomiu meczu (2-3) z Cerrard Czarni Radom.

TREŚĆ OŚWIADCZENIA

W związku z nieprawdziwymi informacjami (rozpowszechnianymi najczęściej przez osoby, które nie widziały przebiegu zdarzeń) na temat incydentów, które miały miejsce podczas meczu Cerrad Czarni Radom – Asseco Resovia Rzeszów w dniu 25 lutego 2015 r. przedstawiamy, co udało nam się ustalić w oparciu o oświadczenia wiarygodnych dla nas osób:

Początek dało zachowanie, które jest zwyczajowo przyjęte jako normalne na siatkarskich trybunach. Podczas zagrywki Daniela Plińskiego rzeszowscy kibice próbowali zdeprymować go nie gwizdami, ale pojedynczymi okrzykami „Siata!”. Jak się okazało te okrzyki (od lat słyszane na siatkarskich trybunach całej Polski) zostały przez Plińskiego i radomskich kibiców zrozumiane jako „Szmata!”. Dziwne, bo wśród różnych okrzyków (bardziej i mniej eleganckich), pojawiających się na siatkarskich trybunach, wypowiadanie się o kimś per „szmata” nigdy nie miało miejsca. Natomiast okrzyk „siata!” pojawia się chyba podczas każdego meczu.

Błędne rozumienie

Następnie grupa radomskich kibiców (ich sektor znajdował się po przeciwległej stronie hali) zjawiła się w pobliżu sektora kibiców Resovii. Podobno chcieli wyjaśnić kwestię „Dlaczego kibice Resovii obrażają ich zawodnika słowem =szmata=?”. Grupa była dość liczna.

Nawet pomijając błędne rozumienie słowa „siata”, warto podkreślić, że nie było do tej pory zwyczajem +L grupowe podchodzenie kibiców przeciwnika do sektora kibiców drużyny przeciwnej w celu „wyjaśniania” czegokolwiek. 1 – 2 osoby z kierownictwa klubu kibica zawsze może podejść i porozmawiać z kierownictwem drugiego klubu kibica. Dodać możemy, że przed poprzednim meczem w Rzeszowie jeden z członków zarządu rzeszowskiego Klubu Kibica próbował wypracować jakąś formę kontaktu z którymś z przedstawicieli radomskiego Klubu Kibica w celu m.in. szybkiego wyeliminowania mogących powstać w przyszłości nieporozumień, ale grzecznie acz stanowczo odmówiono mu takiego kontaktu.

Ochroniarze wykręcili ręce

Wracając do wydarzeń w Radomiu, grupa radomska miała większy skład osobowy i raczej mało negocjacyjne intencje. Zareagowała ochrona hali i zrobiła to w pełni profesjonalnie. Żaden radomski kibic nie został uderzony (przynajmniej z sektora Resovii nikt nie zaobserwował takiej sytuacji). Powstrzymano ich i wypchnięto (fakt, że z użyciem sporych sił ochrony) z pobliża sektora kibiców Resovii. Ta interwencja wymagała od ochroniarzy sporo sił, ale zachowali się profesjonalnie. Widać jednak było, że wywołało to u nich duże emocje.

Sytuacja niby wróciła do normy. Każdy kibicował swojej drużynie.

I tu nastąpił mały incydent, który rozrósł się do dużych rozmiarów. Podobno jeden z rzeszowskich kibiców, stojący w ostatniej, najbardziej odległej od parkietu części trybun wyciągnął w kierunku Plińskiego środkowy palec prawej ręki. Taki powód interwencji podali w późniejszej rozmowie ochroniarze. Postanowili wyprowadzić tego kibica z hali. Ten nie chciał się zgodzić z ich decyzją, ale nie atakował ich ani fizycznie, ani słownie. Po prostu stwierdził, że nie ma powodów, żeby opuszczał halę. Dwóch ochroniarzy wykręciło mu ręce i siłą wyprowadzało go z sektora. Próbował interweniować kierownik rzeszowskiej grupy, ale także jego wzięto za „agresora”. W kierunku kibiców Resovii ruszyła liczna grupa ochroniarzy. Żaden kibic Resovii nie uderzył ochroniarza, nie popchnął. Ochroniarze zadawali ciosy. Na tym skończymy opis wydarzeń, by dać czas pokrzywdzonym na podjęcie decyzji co do dalszych kroków prawnych.

W przypływie emocji

Nie pochwalamy obraźliwych gestów w stosunku do zawodników, jednakże nawet jeśli taki gest zaistniał, reakcję ochrony oceniamy jako dalece nieadekwatną do sytuacji i, jak pokazały dalsze wydarzenia, szkodliwą. Granica pomiędzy utrzymaniem porządku na trybunach a odreagowywaniem swoich złych emocji, przy wykorzystywaniu uprawnień do utrzymywania tegoż porządku, nie jest ostra.

Wiele nagannych gestów, zachowań i słów zdarza się kibicom w przypływie emocji. Nie jest to jednak powód do bicia człowieka (to wielce delikatne określenie w stosunku do zachowania jednego z pracowników ochrony) czy wykręcania mu rąk.

Nawet jeśli przyjmiemy, że taki „nieobyczajny” pojedynczy gest miał miejsce, stawiamy pytanie: w jaki sposób zachowanie ochrony przyczyniło się do utrzymania porządku na trybunach? Jaka była intencja pracowników służb ochrony? Chcieli rozwiązać jakiś rzeczywisty problem, czy dać upust swoim chwilowym złym emocjom? Problem rozwiązali, czy problem stworzyli?

Niech każdy kibic (i nie tylko kibic) uczciwie odpowie sobie na te pytania. Niech w swoim sumieniu rozważy, czy podczas meczu, w emocjach nie rzucił czasem „nieobyczajnym” słowem, co na aprobatę nie zasługuje, ale z kolei interwencja ochrony w postaci wykręcania rąk i bicia nie może mieć miejsca.

Z poważaniem,

Mateusz Szarek, Wiceprezes SSPS Resovia, Kierownik wyjazdu do Radomia

Śródtytuły pochodzą od redakcji

redakcja@@rzeszow-news.pl

 

Reklama