Rzeszowscy radni PiS namawiają władze miasta, by przystąpiły do unijnego programu Life, który finansuje projekty związane z ochroną klimatu. Opozycja chce, by stolica Podkarpacia miała swój własny system zarządzania energią.
Na razie jest enigmatycznie, nawet bardzo. W najbliższy wtorek, 22 listopada, podczas sesji Rada Miasta, radni mają głosować nad uchwałą autorstwa PiS. Chodzi o „przyjęcie kierunków utworzenia i rozbudowy rzeszowskiego systemu zarządzania energią”.
– Chcemy, by Rzeszów miał własny system. To nie tylko administrowanie energią, ale jej wytwarzanie, magazynowanie i przesyłanie – mówił w poniedziałek Marcin Fijołek, szef klubu PiS w Radzie Miasta Rzeszowa.
Radni PiS twierdzą, że jeżeli stolica Podkarpacia będzie miała taki system, łatwiej później będzie zmniejszać koszty funkcjonowania miejskich jednostek, a docelowo tańsza energia ma być także dla mieszkańców.
Ma nas do tego prowadzić wspomniany system, który na razie nie wiadomo, jak miałby wyglądać. Temat jest z pewnością ważny, szczególnie, że w przyszłym roku Rzeszów za energię może płacić o 40 mln zł więcej niż dotychczas.
115 mln zł do podziału
PiS uważa, że mogłaby u nas powstać instalacja do magazynowania i wytwarzania energii. Wzorem jest Rzepedź pod Sanokiem, gdzie w 2020 r. Polska Grupa Energetyczna uruchomiła pierwszy w Polsce magazyn energii elektrycznej z modułami Powerpack Tesla.
– To koszt ok. 10 mln zł. Można byłoby zawierać porozumienia międzygminne – radna Danuta Solarz proponuje, by Rzeszów do energetycznego projektu wciągał także gminy sąsiadujące z miastem, a tym sposobem dzielił się kosztami.
Chętnie takie inicjatywy finansuje Unia Europejska. – Nawet do 95 procent – twierdzi radny Waldemar Szumny.
PiS uważa, że miasto może szukać pieniędzy w unijnym programie Life, z którego do 2027 r. zostanie wydana potężna kwota ponad 5,4 mld euro na projekty związane z przejściem na czystą energię i „zwiększenie efektywności energetycznej”.
Do programu Life przystąpił Urząd Marszałkowski w Rzeszowie. W skali całego województwa do podziału jest obecnie 115 mln zł. To wydaje się niewiele, biorąc pod uwagę, że projekty energetyczne pochłaniają ogromne ilości pieniędzy.
Jakie źródła energii?
Ale to też pieniądze, które można wydać na przygotowanie się do przejścia na czystą energię, a dopiero potem można się starać o dodatkowe pieniądze na konkretne rozwiązania. W tym roku Komisja Europejska podzieli 598 mln euro z programu Life.
– Rozwijają się farmy fotowoltaiczne, biogazownie, kompostownie, które odzyskują metan, a potem można go spalać w elektrociepłowni. Są też rozwiązania z wodorem albo niewielkie zbiorniki wodne, pozwalające wytwarzać prąd – twierdzi Marcin Fijołek.
– Może wrócimy do złóż geotermalnych – dopowiada radny Szumny.
Zdaniem PiS, Rzeszów nie powinien przespać momentu, w którym można powalczyć o duże pieniądze z Unii Europejskiej, a jednocześnie miasto mogłoby być przygotowane na sytuacje kryzysowe, jak teraz, gdy europejska gospodarka ugina się pod cenami energii.
Powołać zespół ekspertów
Politycy PiS twierdzą, że Rzeszów powinien skupić się na „przejmowaniu” energii, gdy jest ona wytwarzana, a kiedy najmniej jej potrzebujemy, np. w upalne miesiące. PiS znalazł klucz do zbudowania własnego systemu zarządzania energią.
– To powołanie zespołu z udziałem ekspertów, który przygotowałby koncepcję, analizy, dotyczące wytwarzania energii, co powinno się wdrożyć, wybrać źródła najbardziej efektywne i na jakie nas stać – mówi Marcin Fijołek.
I o powołanie takiego zespołu, w którym mogliby się znaleźć np. przedstawiciele branży energetycznej, w pierwszej kolejności PiS apeluje do władz miasta. – To idealny moment – nie ma złudzeń Waldemar Szumny.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl