Mam w zwyczaju być tam gdzie mnie zapraszają, dlatego byłam na spotkanie z szefem Polskiej Prawicy. To była pierwsza runda z cyklu spotkań z liderami partii i stowarzyszeń na które zamierzam pójść, żeby posłuchać i poznać poglądy swoich politycznych przeciwników.
[Not a valid template]
Po wystąpieniu jednak pana Janusza Korwin-Mikke w Rzeszowie nasuwa się tylko jedno: „Boże chroń Polskę…”.
Zero konkretów, zero programu. Cała przemowa dotyczyła głównie jednego tematu – krytyki Unii Europejskiej, która jest tworem mającym prowadzić do zatrzymania wzrostu gospodarczego i przyrostu naturalnego. Wszyscy przywódcy Unii Europejskiej to socjaliści, a ich jedyne działanie to spiskowanie przeciwko własnym narodom.
Zatrzymanie przyrostu naturalnego (oczywiście wcześniej skrupulatnie zaplanowane) spowoduje, że zaleje nas „muzułmańska fala”, co zresztą i tak jest lepsze od „kultury unijnej”.
Pan Korwin-Mikke był pytany m.in. o politykę zagraniczną czy pomysł na zmianę ordynacji wyborczej, ale na żadne z pytań niestety nie doczekaliśmy się konkretnej odpowiedzi.
To, co przede wszystkim przeraziło mnie na tym spotkaniu, to tłum młodych ludzi o oczywistych poglądach. Ich nastawienie sprawiało, że przez cały czas miałam obawę o swoje bezpieczeństwo.
Zadziwiające jest, jak niewiele potrzeba, żeby przekonać do siebie młode pokolenie: wystarczy wykrzyczeć kilka rasistowskich haseł, zwyzywać prezydenta USA od „brunatnych”, obiecać „rozwalenie” całego obecnego systemu.
Rozumiem, że ludzie są niezadowoleni z obecnej ekipy rządzącej, ale chyba nie tędy droga. Czy naprawdę chcemy cofać się w rozwoju i odejść od demokracji?