Rzeszowska Platforma Obywatelska proponuje, by pomnik Czynu Rewolucyjnego był „symbolem zwycięstwa, siły i szybkości działania”. – Nie zgadzamy się na jego wyburzenie – mówią politycy PO. Zakonnikom zarzucają pazerność.
PO przedstawiła swoje stanowisko w sprawie „symbolu Rzeszowa”. To pokłosie poniedziałkowego oświadczenia Władysława Ortyla (PiS), marszałka podkarpackiego, który stwierdził, że samorząd wojewódzki nie zamierza przejmować pomnika Czynu Rewolucyjnego. Ten pomysł wcześniej wpadł do głowy ośmiu radnym PiS w sejmiku.
Radni PiS, powołując się na tzw. ustawę dekomunizacyjną, zaproponowali też wyburzenie pomnika, a powstały po nim plac wykorzystać m.in. na budowę podziemnego przejścia w okolicach ronda Dmowskiego. To miała być alternatywa dla oo. Bernardynów, którzy nie wiedzą co zrobić z pomnikiem. Jego przejęciem zainteresowane jest miasto Rzeszów.
Radni PiS uważali, że do stołu negocjacyjnego z zakonnikami powinien zasiąść także samorząd wojewódzki, ale Władysław Ortyl oświadczył, że przejęcie pomnika przez województwo wykluczają analizy prawne. Marszałek, przy okazji, stwierdził też, że monument już dawno temu powinien zniknąć z przestrzeni publicznej.
Ewidentne kłamstwo
We wtorek na ostatnie wydarzenia zareagowała Platforma Obywatelska. – Zdecydowanie przeciwstawiamy się kolejnym pomysłom usunięcia pomnika Czynu Rewolucyjnego w Rzeszowie – oświadczył Marcin Deręgowski, szef rzeszowskiej PO.
Platforma nie zgadza się z argumentacją IPN-u oraz polityków PiS-u twierdzących, że pomnik propaguje komunizm. – Nikt nie ma wątpliwości, że idea towarzysząca budowie pomnika miała na celu wmówienie ówczesnemu społeczeństwu, że robotnicy, chłopi i żołnierze popierają panujący ustrój – przekonują politycy PO.
Dodają, że ta idea okazała się nieskuteczna, bo opierała się na ewidentnym kłamstwie. – Większość polskich robotników i chłopów bardzo szybko zorientowała się, że system komunistyczny nie służy ich interesom, a żołnierze przelewający krew za Polskę chcieli Polski demokratycznej, a nie komunistycznej – twierdzi Deręgowski.
„Pamiątka naszej historii”
PO uważa, że pomnik młodszemu pokoleniu z komunizmem nie kojarzy się w ogóle. Według Platformy, w ciągu 48 lat istnienia, monument stał się najbardziej rozpoznawalną budowlą naszego miasta. – Cieszy się dużą sympatią mieszkańców, a zdecydowana większość z nich nie dopuszcza możliwości jego zniszczenia – podkreśla Marcin Deręgowski.
Budowa pomnika ruszyła w 1967 r., odsłonięto go 1 maja 1974 r. – Gdyby taki argument – jak chce PiS, poważnie brać pod uwagę, to musielibyśmy zlikwidować m.in. budynki Urzędu Wojewódzkiego, Domu Kultury WSK, Sądu Apelacyjnego, czy Komendy Wojewódzkiej Policji. I wielu innych, łącznie z budynkiem obecnej siedziby IPN – wylicza Deręgowski.
– Poza tym, pomnik jest pamiątką naszej historii, która może posłużyć jako swoiste memento dla przyszłych pokoleń ukazujące szkodliwość kłamstwa i destrukcyjną siłę rządowej propagandy – dodają działacze PO.
„Przejaw pazerności”
Platforma Obywatelska przypomina też, że cały teren od pomnika poprzez ogrody bernardyńskie, aż po działkę zajmowaną dzisiaj przez fragment zabudowań klasztornych, został przekazany klasztorowi przez miasto za przysłowiową złotówkę. Stało się to w 2006 roku, decyzję w tej sprawie podjęli radni miejscy.
Platforma popiera władze Rzeszowa w staraniach o odzyskanie obiektu przez miasto. PO zastanawia się, dlaczego zakonnicy są tacy oporni. – Jest przecież oczywiste, że do niczego nie jest im potrzebny, a postawa taka może budzić podejrzenie, że to przejaw zwykłej pazerności lub ideologicznego zacietrzewienia – uważa Platforma Obywatelska.
Dodatkowo w swoim stanowisku powołuje się na historyków sztuki, którzy mówią, że pomnik jest dziełem artystycznym wysokiej klasy i może mieć wymiar ponadczasowy. Postać Nike w mitologii greckiej była boginią zwycięstwa, siły i szybkości działania. Nadanie takiego przekazu pomnikowi proponuje PO, gdy wróci on w ręce miasta.
(saba)
redakcja@rzeszow-news.pl