Zdjęcie: Namysław Tomaka / Rzeszów News
Reklama

Czwartkowe rozmowy związkowców Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie z dyrektorem placówki przy udziale władz Podkarpacia nie przyniosły żadnego przełomu. Sytuacja jeszcze bardziej się zaognia. 

W czwartek, 9 stycznia, w szpitalu przy ulicy Lwowskiej odbyło się posiedzenie Zespołu ds. Monitorowania Porozumienia i Sytuacji Ekonomicznej Szpitala. W Zespole zasiadają m.in.  przedstawiciele związków zawodowych, dyrektor KSW nr 2 Krzysztof Bałata oraz członkowie zarządu województwa – samorząd podkarpacki nadzoruje bowiem działalność szpitala.

Czwartkowe rozmowy miały rozwiązać, a przynajmniej złagodzić spór między dwoma pielęgniarskimi związkami zawodowymi – Związkiem Pielęgniarek Operacyjnych i Anestezjologicznych oraz  Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych – a dyrektorem Krzysztofem Bałatą. Wiadomo było, że o kompromis będzie bardzo trudno.

Rozmowy rozpoczęły się o godz. 11:30 i trwały do 15:00. W posiedzeniu Zespołu, oprócz związkowców i Krzysztofa Bałaty, uczestniczyli także Władysław Ortyl, marszałek podkarpacki, oraz Stanisław Kruczek, członek zarządu województwa, odpowiedzialny za służbę zdrowia w naszym regionie. Bałata, Ortyl i Kruczek nie dotrwali do końca. 

Nie walczą o pieniądze

Związkowcy twierdzą, że na spotkaniu podkreślili, że „aktualnie” nie występują z „żądaniami finansowymi”. To, czego żądają, to przywrócenie do pracy liderki ZPOiA – Katarzynę Ciurę i Joannę Buż (zwolnione dyscyplinarnie) oraz wycofania przez dyrektora Bałatę pozwu przeciwko Sylwii Rękas, przewodniczącej OZZPiP w KSW nr 2. 

Związkowcy chcą również rozpoczęcia dialogu „w sprawach istotnych dla pracowników”. W jakich dokładnie? Tego związki już nie precyzują. „Niestety, kilka godzin rozmów i wyraźnie podkreślanie przez stronę związkową, że liczą na uzgodnienia i wypracowanie wspólnego stanowiska i zażegnanie konfliktu nie przyniosły żadnego efektu” – oświadczyły związki. 

Twierdzą też, że dyrektor szpitala ani władze Podkarpacia nie odnieśli się „przychylnie” do związkowych propozycji porozumienia. Te są dość lakoniczne. Mowa jest o „zachowaniu pokoju społecznego”, „ułożeniu poprawnych relacji związków zawodowych z pracodawcą” oraz „rozpoczęciu dialogu i współpracy”. Co się za tym kryje? Też nie ma odpowiedzi. 

Bałata: merytoryczna atmosfera 

Zupełnie inaczej przedstawia efekty czwartkowych rozmów sam Krzysztof Bałata. Twierdzi, że „przebiegały w merytorycznej atmosferze” i omawiano obecną sytuację szpitala łącznie z tym, co pisemnie dotychczas podnosiły związki. Do piątku, 10 stycznia, dyrekcja ma „merytorycznie” odpowiedzieć na pismo związków z 20 grudnia, w którym grożą strajkiem.

Krzysztof Bałata w oświadczeniu stwierdził, że „w najbliższym czasie zaplanowano następne spotkanie”, a on sam „podtrzymuje” dotychczasowe stanowiska dyrekcji szpitala. Według Bałaty, spór zbiorowy jest „niejasny dla obydwu stron” i skutków porozumienia z lipca 2018 roku. To wtedy związkowcy wywalczyli dla pracowników 750-złotowe podwyżki. 

Krzysztof Bałata twierdzi, że tuż przed ubiegłorocznymi świętami Bożego Narodzenia związkowcy zażądali dodatkowych pieniędzy dla załogi, co jest jawnym złamaniem zapisów porozumienia sprzed 1,5 roku. Związkowcy odpowiadają, że o żadne pieniądze nie walczą, Bałata zaś twierdzi, że pielęgniarskie związki „destabilizują” pracę szpitala

„Dlatego Dyrekcja kolejny raz wzywa do dialogu i wycofania pisma, które jest obciążone groźbą strajku i sporu zbiorowego. Potwierdzam, że nie planuje się zwolnień grupowych w Szpitalu i dementuję jakiekolwiek plotki w tym zakresie” – napisał Krzysztof Bałata. Liczy, że dalsze rozmowy będą „w atmosferze, która sprzyja pacjentom i pracownikom Szpitala”.

Destrukcyjne działania związków

Czwartkowe rozmowy nie napawały optymizmem. Już w trakcie rozmów dyrektor wydał oświadczenie, w którym stwierdził, po raz kolejny, że związkowcy walczą tylko o uratowanie zwolnionych liderek związku i szefowej OZZPiP. Krzysztof Bałata przekonuje, że podjął wobec nich dyscyplinarne kroki, bo działały one „destrukcyjnie dla wizerunku szpitala”.

Dyrektor KSW nr 2 zarzucił związkom, też nie pierwszy raz, „szantaż”. Według Bałaty sprawy zwolnionej Katarzyny Ciury i Joanny Buż oraz pozwanej Sylwii Rękas nie powinny być przedmiotem rozmów Zespołu, bo jego zdaniem są to „sprawy indywidualne pomiędzy pracodawcą i pracownikami”, a więc wykracza to poza obszar działalności Zespołu. 

Krzysztof Bałata przypomniał też, że na mocy porozumienia z lipca 2018 roku związki zobowiązały się, że do stycznia 2021 roku nie będzie żadnych strajków. Bałata podważa „sens” rozmów ze związkami, skoro nie dotrzymują one tego, co same podpisały. Nadal oczekuje, że związkowcy wycofają pismo z 20 grudnia 2019 r. o groźbie strajku. 

Bareja, autorytaryzm i PiS

Związkowcy na czwartkowe spotkanie szli podminowani. Rano do mediów wysłali oświadczenie, w którym zaprotestowali przeciwko twierdzeniom dyrektora Bałaty, że związki „destabilizują” pracę szpitala. „Szpital jak przyjmował pacjentów, tak dalej przyjmuje, pracownicy pracują” – zapewnili w porannym oświadczeniu związkowcy.

Krzysztofowi Bałacie zarzucili, że związkom dyktuje, co mają robić. One same bronią się tym, że walczą o pielęgniarki, co mieści się w ich statucie. Związkowcy twierdzą, że Bałata „ignoruje” wyniki kontroli Ministerstwa Zdrowia, która wykazała nieprawidłowości w sposobie wypłacania pracownikom podwyżek na mocy rozporządzenia ministra zdrowia.

Związki wytykają też Krzysztofowi Bałacie, że szpital wykupił w lokalnej prasie artykuł, w którym dyrektor sam siebie zachwala. „Czegoś takiego, chyba nawet Bareja, by nie wymyślił w minionej epoce…” – oceniają związkowcy. Decyzje dyrektora o zwolnieniu liderek związków oraz pozwaniu Sylwii Rękas nazywają „autorytarnymi”. 

„Związki zawodowe mają pełne prawo do wyrażania swojego niezadowolenia z działań podejmowanych przez pracodawcę (…) w dowolnej formie. Jedną z nich są marsze, manifestacje, zgromadzenia publiczne. Gorącym orędownikiem takich działań jest Prawo i Sprawiedliwość” – przypominają związkowcy z ZPOiA i OZZPiP. 

Zamykanie ust związkom

Uważają, że przewodniczące ZPOiA dyscyplinarnie zwolniono, bo „patrzyły na ręce” Krzysztofa Bałaty i „zwracały uwagę na wszelkie nieprawidłowości”, a teraz „nie przeszkadzały np. w zwolnieniach pracowników lub ewentualnych zmianach wysokości ich wynagrodzeń”. Bałata sugeruje, że związki prowadzą do „poważnych” zwolnień załogi. 

„Straszenie pracowników „likwidacją miejsc pracy” świadczyć może o tym, iż kurtyna już opadła i widzimy rzeczywisty dalszy oraz wreszcie prawdziwy obraz restrukturyzacji szpitala, który zaplanowany jest na 2020 rok!” – uważają związki zawodowe. Bałacie zarzucają, że „uderza w pracowników szpitala”, bo szpital nie ma już gdzie ciąć kosztów. 

Te wprowadzono m.in. w nieprzedłużaniu umów terminowych pracowników czy modyfikowaniu zamówień leków. Związki twierdzą, że są aktywne, stanowcze i zdecydowane „w interesie pracowników szpitala”. „(…) Związkom zamyka się usta” – twierdzą związkowcy. Dowodem na to są dyscyplinarki i pozwy sądowe.

Upadek i manipulacje 

Za „bezpodstawne i bezprawne” związkowcy uważają żądania dyrektora Bałaty o wycofaniu pisma związków z 20 grudnia o groźbie strajku. Związkowcy oświadczyli, że to pismo „w żaden sposób” nie łamie porozumienia z lipca 2018 roku. Związki uważają, że dyrektor „manipuluje”, twierdząc, że jest inaczej. 

Związki zawodowe uważają, że wizerunek KSW nr 2 pod rządami Krzysztofa Bałaty (szpitalem kieruje od maja 2017 roku) „mocno podupadł”.

marcin.kobialka@rzeszow-news.pl

Reklama