Zdjęcie: Materiały inwestora

Saga z budową Podkarpackiego Centrum Lekkoatletycznego ma kolejne odcinki. Miasto Rzeszów czeka na rządowe pieniądze. Na brakujące dokumenty czeka też Ministerstwo Sportu. Inwestycja stoi w martwym punkcie.

O tym, że projekt PCL nadal jest „w lesie” dowiadujemy się z korespondencji aktywistów stowarzyszenia Razem dla Rzeszowa z Ministerstwem Sportu. RdR zwróciło się do resortu z pytaniami, co się dzieje z obiecywaną jeszcze w 2021 roku ministerialną dotacją na budowę PCL. Ministerstwo miało dać 60 mln zł, połowę kosztów budowy PCL.

Ratusz wysłał wniosek o dotację w lutym br. Miasto wciąż czeka na odpowiedź z ministerstwa. A tymczasem ministerstwo też czeka na uzupełnienie brakujących dokumentów. Jakich? Z korespondencji między Razem dla Rzeszowa a resortem sportu wynika, że nie ma gwarancji o przekazaniu pełnej dotacji z samorządu wojewódzkiego.

Plan bowiem zakładał, że Ministerstwo Sportu da 60 mln zł, a drugą połowę (po 30 mln zł) przekażą dwa samorządy: miasto Rzeszów i województwo podkarpackie. Rzeszów pełną kwotę zapisał w budżecie we wrześniu 2021 r., radni sejmiku zgodzili się na przekazanie 15 mln zł w listopadzie. Drugie 15 mln zł sejmik miał uchwalić w tym roku. Tak się nie stało. 

Wysłali, co mieli 

To, jak się okazuje, dla Ministerstwa Sportu jest problemem. Resort chce, by samorząd wojewódzki podjął decyzję o przekazaniu pełnej kwoty swojego dofinansowania, czyli 30 mln zł. Wniosek miasta o przekazanie ministerialnej dotacji nie mógł tego zawierać, bo nowej uchwały sejmiku po prostu nie ma. 

– Do ministerstwa wysłaliśmy takie dokumenty, jakie mieliśmy na tamten moment – mówi Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa. 

„Do czasu zapewnienia pełnego finansowania zadnia inwestycyjnego [PCL – przyp. red.], ocena wniosku nie może być zakończona” – nie pozostawił złudzeń Bartłomiej Druziński, dyrektor biura ministra sportu i turystyki, w odpowiedzi na pytania aktywistów z Razem dla Rzeszowa. A bez ministerialnej dotacji, miasto nie może ogłosić przetargu na budowę PCL. 

Deklaracje to za mało 

Jeszcze wcześniej był problem z działkami pod PCL, miasto w ub. r. się z tym uporało, kupiło działki od dwóch prywatnych osób. Problem wrócił w tym roku, gdy się okazało, że miasto chce pozyskać tereny pod budowę parkingów dla PCL. W ratuszu rozważa się, by parkingiem dla PCL były tereny dawnego targowiska przy ul. Wyspiańskiego.

– W przypadku budowy samego PCL, mamy wszystkie potrzebne działki, mamy pozwolenie na budowę, które wydano 10 września 2021 roku – zapewnia Artur Gernand. Ale głównym problemem dla Ministerstwa Sportu jest brak zapewnienia pełnego finansowania budowy PCL, które ma powstać przy ul. Wyspiańskiego na bazie stadionu Resovii. 

Resort sportu chce mieć promesę lub uchwałę sejmiku, że samorząd wojewódzki przeznaczy drugie 15 mln zł na inwestycję. Deklaracje pomocy, jakich było już całe mnóstwo, ministerstwu nie wystarczają. Koniec końców, przetargu na wyłonienie wykonawcy PCL jak nie było, tak nie ma do pory. 

Pieniądze mogą przepaść

Miasto chce wybrać wykonawcę jeszcze w tym roku i jeszcze w tym roku wbijać pierwszą łopatę. – Istnieje obawa, iż środki [15 mln zł – przyp. red.] również w tym roku nie zostaną wykorzystane, ponieważ przetarg na realizację zadania do tej pory nie został ogłoszony – straszy Tomasz Leyko, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie.

Na pytanie, czy sejmik podkarpacki zbierze się, by uchwalić drugie brakujące 15 mln zł, Leyko nam nie odpowiedział. – Do chwili obecnej miasto Rzeszów nie informowało nas o postępie przygotowań zadania do realizacji, ani też o wniosku o dofinansowanie kierowanym do MSiT – przekazał nam jeszcze tylko Tomasz Leyko. 

Wygląda na to, że przeciąganie liny jeszcze chwilę potrwa, a być może budowa PCL rozpocznie się wtedy, gdy w ratuszu zmieni się władza. W 2023 roku mają być wybory samorządowe. – Konrad Fijołek raczej nie ma co liczyć, że wbije łopatę przed wyborami, PiS pokaże go jako nieskutecznego prezydenta – słyszymy nieoficjalne scenariusze w ratuszu. 

(ram)

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama