Prawda jest najniebezpieczniejszą i najpiękniejszą formą kontaktu człowieka ze samym sobą. Jej odkrycie może doprowadzić do wewnętrznego samospalenia, po którym zostaną tylko zgliszcza ludzkiej duszy. Takie ma być „Pogorzelisko” w reżyserii Cezarego Ibera. Premiera w sobotę w rzeszowskiej „Siemaszce”.

„Gdzie zaczyna się historia? W miłości, która zrodziła człowieka, czy zbrodni, która zrodziła miłość? (…) Ile [człowiek – przyp. red.) jest w stanie wycierpieć? Gdzie są granice człowieczeństwa i miłości? Śmierć ukochanego, utrata dziecka, banicja, zbrodnie, tortury, gwałt? Brzmi jak horror? To jest horror, horror wojny w człowieku i człowieka w wojnie”.

W tych słowach samego reżysera i choreografa – Cezarego Ibera – zawiera się  esencja całego „Pogorzeliska” – spektaklu, który ma doprowadzić do arystotelesowskiego katharsis, czyli wzbudzenia u widza uczuć litości i trwogi, aby przez to oczyścić jego umysł z tych doznań.

– Spektakl jest niezwykle mocnym przekazem scenicznym. To spektakl o czymś, co wisi w powietrzu i nas coraz bardziej ogarnia – mówi Jan Nowara, dyrektor Teatru im. Wandy Siemaszkowej.

„Pogorzelisko” to jedna z sześciu premier nowego sezonu teatralnego w „Siemaszce”.

„Zabiją nas!”

W środę w „Siemaszce” zaprezentowano wybrane fragmenty „Pogorzeliska”. Jedna piosenkę i trzy sceny, przerwane w najciekawszych momentach  – na tyle pozwolił Cezary Iber, który w najmniej odpowiednim momencie wołał: „Stop, dziękuję”.

– Wybrane fragmenty pokażą, o czym ten spektakl jest, ale niczego nie ujawnią. Oczywiście te najciekawsze i wybuchowe sceny zostawiłem  na premierę i ich nie zobaczycie – mówił przekornie reżyser, nim zaczęła się prezentacja.

– Pokażemy wam coś, co zarysowuje kształt spektaklu i relacji między postaciami – dodawał.

I tak też się stało. Przedpremierowy pokaz rozpoczął się od piosenki w wykonaniu Dagny Cipory. Jej postać – Nawal – wykonywała utwór przejmujący i hipnotyzujący zarazem pytając: „można milczeć jeszcze ciszej?”, gdy „paznokciami ryje w wodzie ślad?”.

Kolejną częścią pokazu była scena miłosna – szczęśliwa i dramatyczna zarazem.  Młoda kobieta dowiedziała się, że jest w ciąży. Powiedziała o tym swojemu ukochanemu. Gdy ten się o tym dowiedział zareagował nerwowo – „Zabiją nas! Myślisz, że nas wysłuchają?” – pytał.

Jednak oboje wyobrazili sobie siebie za 50 lat i zrozumieli, że chcą być razem – on, ona i dziecko. Tę miłosną sielankę przerwała jednak męska postać słowami – „Odwal się od niej!”.

Wojna domowa

W następnej scenie spotkali się Jeanne (Sylwia Gola) i Simon (Miłosz Karbownik). Są oni rodzeństwem. Ona, z słuchawkami na uszach słuchała ciszy, on zdenerwowany, że nie odbiera telefonów krzyczy na nią – „Zachowujesz się jak ona. Nie możesz tak robić. Musisz wrócić na uczelnie, do doktoratu”. Ona w odpowiedzi, również krzycząc mówi – „W dupie mam doktorat!”.

Te nerwy to efekt utraty rodziców i konieczności pójścia do notariusza na odczytanie testamentu.

„Pójdziesz ze mną do notariusza?” – pytał Simon. „Pójdę” – odpowiedziała Jeanne po długim namyśle z krzykiem.

Na koniec Iber „sprzedał” najbardziej przejmującą scenę – zrozpaczoną matkę szukającą swojego dziecka, które jej odebrano. Przychodzi do lekarza mając nadzieję, że uzyska jakieś informacje.  Z tej sceny dowiadujemy się, że w spektaklu pojawi się temat wojny domowej.

Lekarz (Piotr Napieraj) mówi o jej przyczynach, pętli samonapędzającego się zła. Do ich kraju przybyli uchodźcy, którzy chcieli zamieszkać tylko obok i stać się częścią lokalnej społeczności.

Nie wszyscy się jednak na to zgodzili. I tak milicja powiesiła trzech młodych uchodźców, za to, że jacyś inni uchodźcy zgwałcili i zabili młodą dziewczynę. To z kolei było odwet na milicjantach, którzy  ukamieniowali rodzinę uchodźców, bo jacyś inni „obcy” zniszczyli im studnie…

Scenę tę zakończył zrozpaczony krzyk matki, której lekarz nie umiał powiedzieć, co stało się z jej dzieckiem.

– To jest bardzo ważne, aby teatr spełniał jedno ze swoich podstawowych zadań – pokazał i odkrył prawdę i która rządzi światem. W „Pogorzelisku” stajemy właśnie przed takim zadaniem – mówił Cezary Iber.

Budzić świadomość

Ten spektakl nie jest rozrywką. To spektakl, który powstał nieco w myśl antycznego dramatu. To spektakl, który ma doprowadzić do oczyszczenia aktorów, postaci, widzów i twórców.

– Życzyłbym sobie, aby sztuka, czy to malarstwo, fotografia, teatr potrafiły zawsze głośno i wyraźnie mówić o tym, co dotyka naszą rzeczywistość w danym momencie, to co boli twórców, a zarazem zostaje to po cichu spychane przez świat polityki i mediów, bo są to tematy niewygodne, niebezpieczne. Bo są to tematy, które budzą świadomość. „Pogorzelisko” ma spełniać taką funkcję – mówił z nadzieją reżyser spektaklu.

Pierwsza polska premiera „Pogorzeliska” odbędzie się w sobotę (22 października) o godz. 19:00 na Dużej Scenie Teatru im. W. Siemaszkowej. Bilety w cenie 35/45 zł można kupić w kasie teatru lub on-line na stronie teatr-rzeszow.pl.

JOANNA GOŚCIŃSKA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama