W poniedziałek związkowcy z policyjnej Solidarności poinformowali, że w związku brakiem odpowiedzi na ich postulaty rozpoczęli akcję protestacyjną. Współinicjatorami protestu byli podkarpaccy związkowcy, którzy podkreślają, że warunki jakie obecnie panują w policji nie zapewniają bezpieczeństwa ani im, ani społeczeństwu.
Przedstawiciele Organizacji Międzyzakładowej NSZZ „SOLIDARNOŚĆ” Funkcjonariuszy i Pracowników Policji Województwa Podkarpackiego wyjaśniają, że rozpoczęcie akcji protestacyjnej jest odpowiedzią związkowców na brak reakcji na wcześniejszą petycję, którą wysłali 25 września do premiera Donalda Tuska. Jak mówią poczuli się zlekceważeni postawą rządu.
W sprawie protestu i postulatów skontaktowaliśmy się z starszy aspirantem Marcinem Pawlusem, przewodniczącym Komisji Międzyzakładowej podkarpackiej „Solidarności” policjantów. Jak nam powiedział, do rządu wystosowano osiem postulatów, które zostały przesłane do ministra Tomasza Siemoniaka szefa MSWiA oraz do Komendanta Głównego Policji insp. Marka Boronia.
Czego chcą policjanci
Po pierwsze podwyżek. – Nie zgadzamy się z 5 procentową podwyżką, bo to naszym zdaniem jest to plucie nam w twarz. Wszystkie centrale związkowe ustaliły, że minimum to podwyżka w wysokości 15 procent – mówi przewodniczący Pawlus.
Drugim z postulatów jest przywrócenie wieku emerytalnego. Jak przypomniał przewodniczący – premier Donald Tusk zabrał im prawo do przejścia na wcześniejszą emeryturę po 15 latach i teraz chcą to naprawić. Postulują by funkcjonariusze wiek emerytalny uzyskiwali już po 18 latach pracy.
– Doskonale wiemy jaki to zawód. To jest służba, gdzie policjanci wielokrotnie narażają swoje życie i zdrowie. Po tylu latach stają się wypaleni zawodowo, bo na co dzień widzą rożne przestępstwa, wypadki drogowe, czego nie spotyka się w innym zawodzie – wyjaśnia st. asp. Pawlus.
Podwyżki dla pracowników cywilnych i wpisanie pracowników do ustawy o Policji
Związkowcy chcą też podwyżek w wysokości 1500 złotych dla pracowników cywilnych Policji – niezależnie od formy zatrudnienia. To według nich powinno zostać wprowadzone jeszcze w tym roku.
– Pracownicy cywilni to fachowcy, a w naszej firmie zarabiają głodowe pensje. W większości to najniższa krajowa, a to oni tak na prawdę trzymają policję. Zajmują się logistyką czy zarządzaniem – bez pracowników cywilnych policja by nie istniała – podkreśla przewodniczący.
Kolejny punkt dotyczy wpisania pracowników Policji do ustawy o Policji, co pozwoli im nabyć praw, które reguluje ta ustawa.
– W ustawie o policji mamy wpisanego psa służbowego, konia służbowego a gdzie jest pracownik policji? – zauważa przewodniczący Pawlus.
Dodatek metropolitarny
Związkowcy żądają też wprowadzenie dodatku metropolitarnego w wysokości min. 750 zł. Jak zauważają, obecnie w dużych miastach brakuje funkcjonariuszy. W samej Warszawie deficyt kadrowy sięga 2,5 tys. policjantów. Na Podkarpaciu sytuacja nie wygląda tak dramatycznie, ale tylko we wrześniu brakowało 145 policjantów.
– Problemem jest to, że do policji przychodzą ludzie młodzi, którzy nie wiedzą na czym polega ta praca. Są wychowani na serialach, gdzie wszystko ładnie wygląda. Jak przychodzą to odbijają się od rzeczywistości i duży procent osób rezygnuje już na etapie kursu podstawowego. Wszyscy się chwalą jaki jest przyrost policjantów ale nie podają danych ile osób odchodzi. To bardzo duży odsetek – wyjaśnia policjant.
Świadczenia jak dla wojska
Policjanci chcą też by rząd podniósł im świadczenia socjalne do tych analogicznych w wojsku. Jak mówi przewodniczący – w policji takich podwyżek nie ma, chociaż funkcjonariusze są tak jak wojsko, wykorzystywani na każdym etapie działań.
– Jest powódź są policjanci, jesteśmy też na granicy razem ze strażą graniczną. Powiedzieli nam, że muszą tam wysyłać funkcjonariuszy, bo wojsko nie jest przygotowane do rozpraszania tłumu. To co? Jak dojdzie do konfliktu zbrojnego, to będą walczyć policjanci czy żołnierze? – pyta.
Jak dodaje oburzenie na te działania wśród policjantów jest bardzo duże. – Czujemy się wykorzystywani do dna, a nic nie dostajemy. Wojsko cały czas ma podnoszone świadczenia, ostatnio ZUS o 20 proc., podnieśli im też socjal na mieszkania. A policjanci dalej są pomijani – wylicza.
Sztucznie naciągane statystyki
Przewodniczący zwraca też uwagę na policyjne statystyki, które według niego są sztucznie podciągane. Jak mówi – mierniki muszą się zgadzać. I tak, jak dawnej na patrol wyjeżdżały dwa-trzy patrole, to teraz wyjeżdża jeden, chociaż w systemach jest wykazywane, że jedzie dwa.
– Obecnie jeden patrol, w którym jest dwóch policjantów jest dzielony – wyjaśnia. – Wcześniej w radiowozie był nadany jeden kryptonim, teraz są dwa i statystyka idzie do góry, choć liczba osób się nie zmienia.
Fatalne wyposażenie komend
Przewodniczący związków zwraca też uwagę na braki w umundurowaniu i wyposażeniu policjantów. Ten problem istnieje od lat, a policjanci wciąż za swoje prywatne pieniądze kupują sobie kamizelki kuloodporne.
– A to nie jest tanie. Państwo polskie nic w tym kierunku nie robi – mówi stanowczo.
Komendy na stanie nie mają kamizelek, a wkłady balistyczne są przeterminowane. Nie spełniają norm unijnych i nie nadają się do użycia. Bardzo często jest ich tylko po 2-3 na jednostkę.
Kolejnym problemem jest sprzęt do rozpraszanie tłumu czyli biały kask, pałki i kamizelka kamieniodporna.
– Gwarantuję, że nikt by tego na siebie nie założył w takim opłakanym stanie jest ten sprzęt. Wciąż dostaję sygnały od funkcjonariuszy, bo BHP w żaden sposób nie jest utrzymane – dodaje policjant.
Jak wygląda protest?
Od poniedziałku, kiedy oficjalnie ogłoszono akcję protestacyjną, prowadzone są trzy etapy protestu. Po pierwsze „Akcja 41” – policjanci zamiast karania mandatami sprawców wykroczeń, stosują wobec nich pouczenia na podstawie art. 41.
– Nie chcemy wszystkich pouczać, bo niektórym nie można odpuścić na przykład kradzieży, ale stosujemy to w lżejszych przewinieniach, między innymi przy kontrolach drogowych – mówi przewodniczący.
Prowadzony jest również tzw. strajk włoski – „Włoska Robota”, polegający na przestrzeganiu zasad, postanowień i wytycznych m.in. przy sporządzaniu dokumentacji.
– Policjantów brakuje, są przeciążeni i z uwagi na to muszą dokładnie wypełniać dokumenty, by nie narazić się na postępowanie dyscyplinarne – wyjaśnia st. asp. Pawlus.
Kolejne działania w ramach akcji to nieużywanie telefonów prywatnych do celów służbowych. Obecnie w Policji telefony służbowe mają tylko przełożeni, którzy chcąc nawiązać kontakt z funkcjonariuszem dzwonią na jego prywatny telefon.
– A jak wiadomo prywatnego telefonu na służbie odbierać nie musimy. Ogólnie policyjna łączność między policjantem a przełożonym opiera się na WhatsAppie i Signalu. To jest wstyd – komentuje przewodniczący policyjnej Solidarności.
Jak długo potrwa protest?
Związkowcy czekają na to jak zachowa się rząd. Obecnie posłowie czytają projekt uchwały budżetowej. Czy zostaną tam uwzględnione postulaty policjantów? Nie wiadomo.
– Nie mogę stwierdzić kiedy protest się zakończy – mówi przewodniczący.
Ale dodaje, że policjanci już zaczynają się komunikować miedzy sobą w mediach społecznościowych. – Nie wiemy czy nie będzie oddolnego protestu tak jak w 2018 roku, gdzie policjanci z uwagi na swoje przemęczanie zaczęli dbać o własne zdrowie (od red. masowo szli na zwolnienia lekarskie) – mówi.
W przyszłym tydzień policjanci zapowiadają też wzięcie udziału w policyjnym tygodniu krwiodawstwa.
Przewodniczący Pawlus podkreśla, że policyjne postulaty nie są wyjęte z kosmosu. – Chcemy godnie służyć i zapewniać bezpieczeństwo zarówno społeczeństwu jak i politykom, którzy obecnie debatują nad tymi wszystkimi ustawami – kończy.
paba