Prezydent Fijołek o wolontariuszach i mieszkańcach Rzeszowa: bohaterowie

Rzeszów zdaje egzamin z dobroczynności. Cichymi bohaterami są wolontariusze. Dla uciekinierów z Ukrainy zostawiają serce. Jakże to dobre i mądre. Po prostu!  

 

Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Dla wielu uchodźców z Ukrainy, Rzeszów jest tylko przystankiem w drodze do innych miast i krajów. Na dworzec PKP, gdzie miasto zorganizowało dla nich punkt informacyjny,  przyjeżdżają pociągami, autokarami, nierzadko przywożą ich też obcy ludzie, którzy zaproponowali transport z granicy. Zanim ruszą w dalszą drogę tutaj mogą odpocząć, zjeść i napić się czegoś ciepłego, nabrać sił i dowiedzieć się jak dojechać do miejsc noclegowych.

Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa, w piątek nazwał rzeszowski dworzec „symbolem” tego, co się dzieje przez ostatnie dziewięć dni. – To miejsce jest symbolem opieki, pomocy, troski i solidaryzmu z tymi, którzy w Europie cierpią – powiedział Konrad Fijołek.

Pracują 24 godziny na dobę
Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Na rzeszowskim dworcu codziennie pracuje kilkudziesięciu wolontariuszy. Opiekują się uchodźcami, rozdają kanapki, matkom z małymi dziećmi proponują odpoczynek w oddzielnej sali, stoją w kolejce po bilet, dźwigają bagaże, odprowadzają na peron, odpowiadają na setki pytań.

– Najważniejszymi bohaterami tego tygodnia są ci wspaniali ludzie w kamizelkach i mundurach, którzy już od czwartku, pierwszego dnia wojny są tutaj. Pracują 24 godziny na dobę – chwalił ich prezydent. – Bohaterami są także mieszkańcy Rzeszowa, którzy dzielnie nas wspierają – mówił prezydent Rzeszowa.

Mieszkańcy Rzeszowa przynoszą ciepłe posiłki, reagują gdy ktoś szuka noclegu, potrzebuje fotelik do samochodu dla dziecka, zapraszają do swoich domów, przynoszą dary do punktów zbiórek, dzielą się tym co mają. Błyskawicznie odpowiadają na apele, gdy czegoś zabraknie. Na dworcu dyżurują także strażacy-ochotnicy, rzeszowscy urzędnicy, strażnicy miejscy i policjanci. 

Fijołek: zatrzymać wariata 

Prezydent Fijołek w piątek wielokrotnie dziękował mieszkańcom miasta i regionu, wolontariuszom i pracownikom urzędu miasta, „za wielką ofiarność, serce i pomoc jaką świadczą tym, którzy cierpią”.

W związku z sytuacją na Ukrainie, do Rzeszowa od kilku dni przyjeżdżają służby dyplomatyczne i media z całego świata. Prezydent zapewnił, że za ich pośrednictwem ratusz informuje świat, co się dzieje na wschodniej granicy Unii Europejskiej.

– Widzimy ludzkie dramaty „rozrywanych” rodzin, bo niektórzy muszą uciekać, a inni muszą zostać, walczyć i mogą zginąć – mówił prezydent Fijołek. 

– Tę wojnę trzeba zatrzymać. To najważniejsze przesłanie. Skoro nie udało się powstrzymać wariata od wojny, to teraz wariata trzeba za wszelką cenę zatrzymać w działaniach wojennych – podkreślał prezydent Rzeszowa. 

„Cała Polska jest z wami”
Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

– Przyjeżdżajcie, my o was zadbamy, znajdziemy dla was schronienie i dach nad głową – mówił z kolei Lyubomyr Eder z Wydziału Marki Miasta, Współpracy Gospodarczej i Turystyki Urzędu Miasta Rzeszowa. Na co dzień jest urzędnikiem, od dziewięciu dni także tłumaczem. Eder przypomniał też swoim rodakom, że ważne jest, by po przekroczeniu granicy rejestrowali się w punktach recepcyjnych. 

 – Nie martwcie się, wszystko będzie dobrze. Trzymajcie się! Cała Polska jest z wami! Jedzie pomoc humanitarna z całej Europy, Ameryki, Kanady, telefony się urywają. Nie martwcie się, zadbamy o Was – powtarzał Lyubomyr Ede. – „Sława Ukrainie” – powiedział na koniec. 

Lyubomyr Eder pochodzi ze Lwowa. Do Polski przyjechał 14 lat temu, w Rzeszowie mieszka od dwóch lat. Na Ukrainie została jego rodzina – rodzice, brat z żoną i półroczną córką, dziadkowie oraz kuzyni. 

Rejestracja na dworcu? 

Ukrainę ogarniętą wojną codziennie opuszczają tysiące ludzi. W piątek rano, wolontariusz z rzeszowskiego dworca odebrał dramatyczny telefon. Pociągiem do Rzeszowa jechało dwóch kilkunastoletnich chłopców. Bez rodziców. Nie mają tutaj rodziny, ani dachu nad głową. 

– Codziennie w autokarach są rodziny z dziećmi, które nie mają schronienia, ani krewnych. I będzie ich coraz więcej. Ci ludzie powinni trafić do województw, które przygotowały dla nich bazę noclegową, zapewniają wyżywienie, opiekę medyczną, a dla dzieci naukę w szkołach – mówił Marcin Stopa, sekretarz miasta.

Dlatego miasto we współpracy z wojewodą i administracją centralną, chce utworzyć na rzeszowskim dworcu punkt ewidencyjny. Urzędnicy będą zbierać dane od uchodźców, a później informować o transporcie do miejsc przygotowanych w różnych częściach Polski.

– To dla ich dobra. Powinni znaleźć się w tych miejscach, gdzie mają opiekę zapewnioną na dłużej – podkreślał Stopa.

Pomocy nie można zatrzymać
Zdjęcie: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

Piątek jest dziewiątym dniem wojny na Ukrainie. W tym czasie Rzeszów stał się centrum pomocy. Świadczą o tym również tiry z darami dla Ukraińców. Transporty z całej Polski przyjeżdżają przed halę Podpromie. W piątek przed południem m.in. z Mazowsza, województwa lubuskiego, Tarnowa i Limanowej.

– Każdego dnia jest kilkadziesiąt busów i ciężarówek. Trzeba je przeładować, i jadą dalej na wschód. Codziennie udaje się wysłać kilkadziesiąt, a nawet kilkaset ton wsparcia na Ukrainę – opowiadał Kamil Czyż, dyrektor Wydział Marki Miasta, Współpracy Gospodarczej i Turystyki Urzędu Miasta Rzeszowa. 

Ratusz jest też w stałym kontakcie z miastami partnerskimi, dla których przygotowuje pomoc. Truskawiec w obwodzie lwowskim to 20-tysięczne miasto. Teraz przyjęło dodatkowo 20 tys. uchodźców. – Z godziny na godzinę sytuacja w Ukrainie się pogarsza, więc tych darów na pewno będziemy potrzebować jeszcze więcej – powiedział Kamil Czyż.

Edukacja dla 70 dzieci 

Od początku wojny na Ukrainie, granicę Polski przekroczyło już ponad 700 tys. uchodźców wojennych. Do Rzeszowa przyjechało około 100 tys. ludzi. Większość z nich na jedną albo kilka nocy. Na razie nie wiadomo, ilu uchodźców zostanie na dłużej.

W piątek 70 dzieci było już zapisanych do rzeszowskich szkół i przedszkoli. Miasto planuje dla nich popołudniowe lekcje języka polskiego. Będą miały także opiekę psychologiczną. Z kolei dorośli potrzebują pracy. Krystyna Stachowska, wiceprezydent Rzeszowa, rozmawiała już na ten temat z urzędem pracy i kilkoma firmami. 

agnieszka.lipska@rzeszow-news.pl

Reklama