Zdjęcie: derato.pl

O sprawie informowaliśmy już dwukrotnie w grudniu ubiegłego roku. Teraz, dzięki naszej interwencji, problem mieszkańców może zostać rozwiązany. Budynek „okupowany” przez karaluchy został już poddany dezynsekcji.

Wszędobylskie karaczany

O problemie, który dotyczy klatki w bloku nr 55  przy ul. Osmeckiego, poinformowała nas jedna z jego mieszkanek, pani Katarzyna. Kobieta była sfrustrowana i zdenerwowana, ponieważ władze osiedla nie poświęciły utrudniającym życie mieszkańców insektom wystarczająco uwagi.

Do tej pory podejmowane były jedynie działania doraźne, jak opryski klatek schodowych. Niestety efekt był odwrotny od zamierzonego, ponieważ karaluchy uciekały z klatek do mieszkań.

– Problem polega na tym, że bez kompleksowego podejścia nigdy się tego nie pozbędziemy. Każdy lokator musiałby jednocześnie przeprowadzić dezynsekcję, a to się nie dzieje – pisała pani Katarzyna.

Według kobiety spółdzielnia kompletnie nie radziła sobie z problemem, który w czasie zimy nasilał się.

Nadzieja na pozbycie się karaluchów

Spółdzielnia w końcu zdecydowała się na walkę z insektami. W piątek, 3 stycznia, odbyła się dezynsekcja części wspólnych oraz pionów w mieszkaniach. Dezynsekcja ominęła jedynie czwarte piętro, gdyż lokatorów miało wtedy nie być w budynku. W tym wypadku odbędzie się ona najprawdopodobniej w innym terminie.

– Dziękuję za pomoc i interwencję, bo moje dotychczasowe kontakty ze spółdzielnią nie przynosiły rezultatu – pisze pani Katarzyna.

Pozostaje mieć nadzieję, że problem nie wróci, czego życzymy wszystkim mieszkańcom osiedla Baranówka.

(MK)

Czytaj więcej:

Brak komunikacji między administracją a mieszkańcami. Problem karaluchów na Baranówce

Reklama