Cisza wyborcza, tuż, tuż więc agitacji nie będzie. Jednak jako osobie niezależnej, dane mi było poznać namiastkę kampanijnej kuchni politycznej:

– Do wystąpień trzeba by było zakładać kalosze:

„Niektóre mowy polityków są jak słodkie galaretki: trochę zapachu, trochę żelatyny, a najwięcej wody”.

– Chuć zwyciężała:

„ Powiadam ci, moja kobieta mnie zdradza z trzema radnymi. Cóż na to poradzę mają większość”.

– Pracowano w pocie czoła, wydajnie i z głową:

„Co głowa – to partia, co partia – to inny program, inny program – nowe wnioski, nowe wnioski – nowa ustawa, nowa ustawa – nowy bałagan, nowy bałagan – nowe wydatki, nowe wydatki – nowe podatki, nowe podatki – nowe dodatki, Da capo al fine ( na polskie: w koło Macieju)”

– Myślano tylko o dobru ojczyzny:

„ – Mówią że kolega dla zarobku na dwóch politycznych stołkach siedzi?

– To kłamstwo! Ładnie bym wyglądał! Z głodu bym umarł! Ja już obecnie na trzech stołkach siaduję i ledwie koniec z końcem wiąże”

Reputacja była istotna:

„To sobie w sprawie Sejmiku powiedzieć należy: czy wstanie czy usiądzie i tak dawno leży”

Radni nie ucinali sobie drzemki:

„Do przedziału wchodzi konduktor:

– Panie radny trzeba już wstawać

– Mowy nie ma! Większość śpi”

Frekwencja była najważniejsza, a diety zbyteczne:

„Na komisjach powtarzać nie trza, radnych zupełnie nie ma, lecz dużo powietrza,

Lecz przy kasie, gdzie płacą diety, powietrza ani źdźbła, lecz radnych… o rety!”

O przeciwnikach politycznych wyrażano się tylko pozytywnie:

„Nie przeczę, że w szeregach naszych przeciwników politycznych jest wielu ludzi godnych szacunku, niestety jednak ja żadnego takiego nie widzę”

Siedem Be wymyślili złośliwi pismacy:

„Czyli siedem grzechów głównych na czasie:

1.         Bezczelność

2.         Bezprawie

3.         Buta

4.         Bezwzględność

5.         Błazeństwo

6.         Biurokracja

7.         Bierność”

W końcu stworzono przepis na kandydata do Rady Miasta czy Sejmiku:

„Weź pięć kilo blagi, dwa kilogramy zawracania głowy, litr lizusostwa, ze cztery kopy padam do nóżek i całuję raczki, podlej to wszystko sprytem życiowym i chciwością na gotówkę, a kandydat na radnego gotowy”

Tak właśnie było. I żeby nikt mi nie zarzucał, że chcę Państwu zohydzić obecną klasę polityczną. Te wszystkie podśmiechujki, z małymi modyfikacjami (radni zastąpili posłów) zostały zaczerpnięte z pism: „Szczutka”, „Mucha”, „Szpilki”, „Cyrulik Warszawski” – wychodzące w Polsce przedwojennej! Przecież już klasyk mawiał, że historia powtarza się zazwyczaj dwa razy – raz, jako tragedia i raz jako farsa…

Reklama