Katowicka prokuratura w środę wieczorem zakończyła przesłuchanie Zbigniewa N., byłego szefa Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. W czwartek zapadnie decyzja, czy śledczy wystąpią z wnioskiem o jego tymczasowe aresztowanie.
O zakończeniu przesłuchania Zbigniewa N. poinformowała nas Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej.
– Prokuratorzy z Katowic będą teraz analizować materiał, który powstał w wyniku przesłuchania podejrzanego. Zbigniew N. składał wyjaśnienia. Z uwagi na dobro śledztwa nie udzielamy informacji, czy przyznał się do postawionych zarzutów. W czwartek prokuratorzy zdecydują, czy do sądu zostanie skierowany wniosek o tymczasowe aresztowanie N. – mówi prokurator Ewa Bialik.
Zbigniewowi N. postawiono cztery zarzuty związane z korupcją: powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych, m.in. w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, Krajowej Radzie Sądownictwa, Ministerstwie Sprawiedliwości i brania łapówek za załatwienie biznesowych i prywatnych spraw Mariana D., prezesa firmy paliwowej Maante z Leżajska (główny bohater afery podkarpackiej).
Prokuratura twierdzi, że Zbigniew N. za łapówki pośredniczył również w załatwianiu spraw dla leżajskiego biznesmena. Były szef Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie miał przyjąć ok. 450 tys. zł łapówki. W gotówce było ok. 350 tys. zł.
Łapówkami były także wakacyjna wycieczka na Wyspach Kanaryjskich, pobyty w hotelach, finansowanie biletów lotniczych, kupno paliwa i drogie alkohole. Wsystkie zarzuty dotyczą okresu od lutego 2007 r. do lipca 2014 r.
Pogrąży kolegów?
Katowiccy śledczy mają czas do czwartku do godz. 15:00 na podjęcie decyzji o zastosowaniu środków zapobiegawczych wobec Zbigniewa N. To wtedy mija 48 godzin od jego zatrzymania, do którego doszło we wtorek w Rzeszowie. N. został zatrzymany przez funkcjonariuszy CBA. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Zbigniew N. był przesłuchiwany w Katowicach we wtorek do późnych godzin nocnych. Przesłuchanie przerwano i w środę je wznowiono. Trwało do wieczora.
– Jeżeli tak długo składał wyjaśnienia, to znaczy, że mógł „sypać”, siebie wybielać, a pogrążać inne osoby uwikłane w aferę, mówić o osobach, którym dotychczas zarzutów nie przedstawiono, albo jeszcze bardziej „dobić” tych, którzy zarzuty już mają. Jest w stanie swoich kolegów poświęcić, by uratować własną skórę. To byłoby w jego stylu – mówi nam jeden z rzeszowskich prokuratorów.
Zbigniew N. za łapówki miał pomóc Marianowi D. w uzyskaniu w NSA korzystnej decyzji podatkowej, a także załatwić córce biznesmena pracę sędziego i doprowadzić do przekwalifikowania gruntów rolnych dla firmy Maante.
Były rzeszowski prokurator (obecnie w stanie spoczynku), a także doradca ministrów sprawiedliwości za rządów PO-PSL miał pośredniczyć również w korumpowaniu Anny H., byłej szefowej Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie przez prezesa Maante.
Jak kolorowy ptak
Anna H. także jest podejrzana o korupcję, siedzi w areszcie. Była w nieformalnym związku ze Zbigniewem N. To on rzekomo miał ją wciągnąć z korupcyjny proceder na Podkarpaciu, w który zamieszani byli także księża, samorządowcy i politycy na czele z Janem B., byłym posłem PSL, oraz Zbigniewem R., byłym posłem PO.
Ale nie jest też żadną tajemnicą, że Anna H. uwielbiała się obracać w towarzystwie polityków, lubiła wystawne życie, chodziła w drogich ubraniach. W trakcie postępowania dyscyplinarnego na jedno z posiedzeń sądu dyscyplinarnego w Warszawie przyjechała ubrana jak kolorowy ptak i miała jeszcze pretensje, po co jest wzywana. Anna H. wyleciała już z zawodu.
Biznesmen z Leżajska, który rzekomo korumpował prokuratorów, polityków, księży, łapówkami chciał wpływać na postępowania karne, sądowo-administracyjne, podatkowe, załatwić córce nominację sędziowską, uzyskać pozytywną ocenę z egzaminu adwokackiego, a także dostać wielomilionowy kredyt w Banku Gospodarstwa Krajowego.
Prokuratorzy nie mogą się nadziwić, jakim to cudem zwykłemu przedsiębiorcy z Leżajska udało się korumpować najważniejsze osoby na Podkarpaciu.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl