Zdjęcie archiwalne: Internauta "Pisul Maximus" / Czytelnik Rzeszów News

Zarówno w samej Fundacji Rzeszowskiej, jak i w ratuszu konsternacja. Nikt się nie spodziewał, że ktoś zagrodzi Przestrzeń Kwadratową, choć od początku było wiadomo, że będzie sąsiadować z działkami dewelopera. 

W środę wieczorem Fundacja Rzeszowska ujawniła, że ktoś paskudnym blaszanym ogrodzeniem zagrodził Przestrzeń Kwadratową w pobliżu zapory. Raptem we wtorek instalację oddano do użytku w obecności projektanta Jakuba Szczęsnego. „Przestrzeń” sfinansował koncern Lech w ramach projektu „Lechstarter”. Oficjalnie nowe miejsce kulturalne na mapie Rzeszowa ma zainaugurować 31 sierpnia. 

Ogrodzenie objęło około 50-arowy teren, w tym ogólnodostępną ścieżkę rowerową i pieszą. Teraz „Przestrzeń” nie ma ani przejścia, ani przejazdu. Ogrodzenie prawdopodobnie postawił deweloper Hartbex, który ma działki w sąsiedztwie „Przestrzeni”.  Firma na razie nie chce się do tego przyznać. Hartbex na nasze pytania nie odpowiada, straszy sądem. 

„Nagroda za płotem”

Zdjęcie: Fundacja Rzeszowska

Zamontowane ogrodzenie wzbudziło emocje. Nasza czwartkowa publikacja oburzyła część naszych Czytelników. „Porażka”,”Paranoja”, „Masakra – to mało powiedziane. Obywatele są zawiedzeni!”, „Sytuacja jest absurdalna i smutna” – komentują w sieci internauci.

Wśród niech jest także radny miejski PiS Jerzy Jęczmionka. „Kompromitacja. Czy ktoś panuje jeszcze nad tym bałaganem w mieście?” – pyta Jęczmienionka. Po uszach dostaje także ratusz: „Tak to jest, jak deweloperzy w mieście robią, co chcą, a ratusz pozwala na wszystko, bo się buduje. Szkoda tylko, że byle jak, byle gdzie i jak najtaniej”.

Część internautów broni dewelopera. Twierdzą, że skoro jest on właścicielem spornego terenu, to miał prawo postawić ogrodzenie. „To nie złośliwość dewelopera, ale brak profesjonalizmu ratusza, który nie sprawdził, czy jest dojazd do działki. Prawo własności jest święte!” – oceniają niektórzy komentujący. 

Mieszkańcy wytykają urzędnikom, że cały projekt „Przestrzeni”, w który byli zaangażowani internauci, wystawili na kompromitację. „Wygraliśmy i nagroda za płotem… Zabierzcie się do roboty w urzędzie, bo zaraz wyjdzie, że ratusz na prywatnym stoi” – drwią. 

Ratusz: „zagrożona” działka

Zdjęcie: Fundacja Rzeszowska

W piątek Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa, przekonywał nas, że deweloper nie informował urzędu miasta, że zamierza „Przestrzeń” ogrodzić i zablokować do niej dostęp. O problemie dowiedział się z mediów. – Jeśli ogrodzenie nie przekracza dwóch metrów wysokości, nie ma obowiązku zgłaszania tego do nas – wyjaśnia Maciej Chłodnicki.

W ratuszu panuje ogólne zdziwienie, dlaczego akurat teraz deweloper zdecydował się ogrodzić działkę. – Hartbex nie ma wydanych warunków zabudowy, ani się o nie nie stara. Wydaje się, że to tylko złośliwość – mówi Chłodnicki. Twierdzi, że na etapie poszukiwania działki pod „Przestrzeń”, Fundacja Rzeszowska wiedziała, że ta wybrana nie ma dojazdu.  

– I jest zagrożona zwrotem – dodaje rzecznik Chłodnicki. Urzędnicy przekonują, że to przedstawiciele Fundacji Rzeszowskiej uparli się, by „Przestrzeń” postawić właśnie przy zaporze. Trudno się im dziwić, bo działka jest w centrum miasta. Innej lokalizacji dla „Przestrzeni” nawet nie rozważano. 

– Jeżeli instalację trzeba będzie przenieść w inne miejsce, wówczas będziemy szukać innej działki – zapowiada Maciej Chłodnicki. Ratusz zapewnia, że będzie chciał problem rozwiązać polubownie. Urzędnicy mają rozmawiać z przedstawicielami dewelopera. Pierwsze kroki mają być podjęte w najbliższy poniedziałek. Do tego czasu ogrodzenie raczej nie zniknie. 

W piątek o sprawie ponownie chcieliśmy porozmawiać z Fundacją Rzeszowską. Ta nie chce jednak już komentować zamieszania. O stanowisko poprosiliśmy również twórców projektu „Lechstarter”. Czekamy na odpowiedź. 

Zdjęcie: Internauta „Pisul Maximus” / Czytelnik Rzeszów News

joanna.goscinska@rzeszow-news.pl

Reklama