Quo vadis rzeszowska kulturo? Jakie wnioski po debacie?

 

Chce być miastem innowacyjnym, jest miastem czystym, przyciąga młodych, ale czy Rzeszów właściwie dba o kulturę? W artystach tkwi potencjał, ale mają słabe wsparcie finansowe i promocyjne.

Zdjęcia: Tomasz Modras / Rzeszów News

Dokąd zmierzasz rzeszowska kulturo? Do Krakowa nowiutką autostradą, bo tam po niecałej 1,5 godziny stoją otworem teatry, galerie, festiwale i wiele innych wydarzeń kulturalnych, które działają na rzeszowian jak magnes.

Co zatem zrobić, aby stolica Podkarpacia była nie tylko innowacyjna, na jaką się od wielu lat kreuje, ale też kulturalna? Aby opowiedzieć na to pytanie w czwartek w Hotelu Prezydenckim powiązana z PiS Podkarpacka Akademia Samorządowa im. Grażyny Gęsickiej zorganizowała debatę na temat kondycji rzeszowskiej kultury.

W dyskusji wzięli udział: Barbara Kędzierska, szefowa rzeszowskiego portalu Twinn.pl; Jan Nowara, dyrektor Teatru im. Wandy Siemaszkowej; Adam Głaczyński, dziennikarz Radia Rzeszów; Zbigniew Jakubek, muzyk oraz Jacek Nowak, artysta witrażysta, animator kultury, grafik komputerowy, pracownik Biura Wystaw Artystycznych.

Całą debatę poprowadził Wojciech Buczak, były wicemarszałek podkarpacki, dziś poseł PiS, szykowany przez partię na prezydenta Rzeszowa. Polityków PiS było więcej, m.in. marszałek podkarpacki Władysław Ortyl, rzeszowscy radni Marcin Fijołek i Robert Kultys.

– Nie ma rozwoju bez kultury – mówił Fijołek. – Bez kultury tkanka miejska nie może się prawidłowo rozwijać. Kultura to kapitał społeczny, dzięki któremu rozwija się takie cechy jak kreatywność, innowacyjność i otwartość – dodawał.

Kultura nie znosi też ograniczeń, a te wydaje się, że samorządowcy nieustannie piętrzą, bo to jakiś dokument się nie zgadza, a to znów nie ma pieniędzy. Skutek? Wielu artystów poddaje się i wyjeżdża z Rzeszowa.

Rzeszowscy artyści na uboczu

Nim jednak „diagnoza” rzeszowskiej kulturze została wystawiona spróbowano wytłumaczyć termin „kultura wysoka”.

– Czym ona jest? – pytał Jacek Nowak. – Coraz mniej ludzi w niej uczestnicy. Ze strachu? Bo kultura wysoka jest bardzo ważna, nieosiągalna, awangardowa? Czy ludzie nie chcą przychodzić do galerii, bo boją się, że podejdzie do nich jakiś pan z kamerą i zapyta, co sądzi o tym obrazie? – mnożył kolejne pytania Nowak.

Według niego tzw. „kultura wysoka” powinna zostać na nowo zdefiniowana i stać się chlebem powszednim zarówno dla twórców jak i odbiorców, bo tylko w takim połączeniu ma ona racje bytu. A jak to wygląda w Rzeszowie? Niedobrze.

– Rzeszowscy artyści są na uboczu. Nie promujemy ich – mówił Nowak. – Mamy piękny kapitał, z którego się nie korzysta – dodawał.

Nazwiska, które wielu kojarzą się z Rzeszowem to Szajna, Grotowski, Kantor (dobrze, że z nich się składa nazwa festiwalu teatralnego), Starowiejski. A i tu w przypadku przynajmniej Szajny pamięć o nim utrwalona w postaci galerii sztuki  jest, mówiąc delikatnie, nierozpieszczana.

– Badania BD Center wskazały, że rzeszowianie nie są w stanie wymienić lokalnych twórców – mówiła Barbara Kędzierska.

Szefowa Twinn.pl podkreślała, że w Rzeszowie jest wiele oddolnych inicjatyw, które przy niewielkim wsparciu samorządu miałyby szanse się rozwinąć. Niestety, w wielu przypadkach pomysły artystów wpadają na ścianę i z hukiem się o nią roztrzaskują.

– Powinna zmienić się mentalność samorządowców. Powinni bywać na takich wydarzeniach kulturalnych – uważa Kędzierska. – Współpraca samorządowców z ludźmi kultury pozwoli na stworzenie imprezy, która będzie się kojarzyła z Rzeszowem – dodawała.

Darmowe koncerty psują kulturę

Jan Nowara natomiast podkreślał, że Rzeszów pięknie rozwija się pod względem industrialnym i w takim samym stopniu powinien rozwijać się artystycznie i duchowo.

– Niepowtarzalny klimat w miastach tworzony jest przez artystów. To dzięki ich działaniom miasto funkcjonuje w wyobraźni ludzi, którzy je odwiedzają – uważa Nowara.

– Czy Rzeszów może być jedną ze stolic kultury? Tak – dodawał dyrektor „Siemaszki”.

Jan Nowara zwracał też uwagę na młodych odbiorców sztuki. Omijają oni teatr, bo nie wiedzą, jak się tam odnaleźć, bo sądzą, że sztuka jest staroświecka, właściwa dla jego rodziców, nie dla niego.

– Programy edukacyjne powinny iść w stronę kultury, bo obcowanie człowieka ze sztuką rozwija człowieka w ogóle – uważa dyrektor „Siemaszki”. – Sztuka, literatura, muzyka muszą być obecne w programach edukacji. Tylko tak stworzymy wrażliwych ludzi – dodawał.

Zbigniew Jakubek natomiast zwracał uwagę na jedną prostą rzecz – w życiu nie ma nic za darmo i tak też powinno być  z kulturą.

– Kiedy na rzeszowskim Rynku odbywa się jakiś koncert, czy spektakl to artyści dostają widownię przypadkową, która przyszła się napić piwa, a nie po to, by zobaczyć, co dzieje się na scenie – uważa muzyk.

Według Jakubka tak serwowane wydarzenia kulturalne powinny być okazjonalne, utrwalające ważne momenty.- Jak ma potem ktoś przyjść np. do filharmonii i zapłacić za bilet skoro na Rynku ma za darmo i jeszcze się może napić piwa? – pytał Zbigniew Jakubek.

Grozi nam wielki smutek

Nieodłączonym problemem są pieniądze. Rzeszów na kulturę rocznie wydaje 21 mln zł. To zaledwie 2 proc. całej kasy miejskiej. Jeszcze trzeba za tą kwotę opłacić instytucje kultury. – Wydział Kultury zrobi dwa duże koncerty na Rynku i problem ma z głowy, bo później mówi, że nie ma już pieniędzy – mówił Jakubek.

Z takim podejściem nie zgodził się Jan Nowara,. Za przykład podał spektakl „Wyżej niż połonina. Saga w VI aktach”. Aktorzy „Siemaszki” wyruszyli z nim w plener bieszczadzki. Publiczność mogła zobaczyć sztukę za darmo. Wiele osób nie byłoby stać, aby za spektakl zapłacić.

Prof. Marta Wierzbieniec, dyrektor Filharmonii Podkarpackiej, która gościła na widowni, zwróciła uwagę, że raz miała do czynienia z artystą, który był niezadowolony z ceny biletów na jego występ. Zwyczajowo kosztowały one 100 euro, a w Rzeszowie sprzedawano je za 40zł.

Adam Głaczyński z Radia Rzeszów zaczął się zastanawiać nad tym, czy Rzeszów ma w ogóle potencjał, aby kultura miała szanse się bardziej rozwinąć.

– Gdybyśmy zrobili wyliczankę miast, w których naprawdę coś się dzieje, gdzie kultura jest znakiem rozpoznawczym, to naprawdę grozi nam wielki smutek – uważa dziennikarz Radia Rzeszów.

– Proszę zobaczyć, co się dzieje w Katowicach. To nie jest miasto górnicze, to miasto kultury. Tydzień temu skończyły się drugie dopiero targi książki i udały się nadzwyczajnie. Rzeszów zrobił Festiwal Pięknej Książki i niestety, nie wyszedł – porównywał Głaczyński.

I postawił pytanie: czy Rzeszów jest znany z jakiegoś wydarzenia kulturalnego? – Przejrzałem różne dziedziny kultury i sprawdziłem, w jakim jesteśmy stanie. Może się niepotrzebnie nadymamy, a brakuje nam potencjału? – zastanawiał się Adam Głaczyński.

Nie ma szlachetnego snobizmu

Niekoniecznie, jeżeli weźmiemy pod uwagę choćby sztuki plastyczne. Na Uniwersytecie Rzeszowskim jest Wydział Sztuki, Na Podkarpaciu jest 250 plastyków, którzy również tworzą siłę artystyczną Rzeszowa. Nie brakuje galerii. W Rzeszowie mamy chociażby: Biuro Wystaw Artystycznych, Galerię „To Tu”, Galerię Jacka Hazuki, Galerię „Na Pogórzu”, dwa miejsca ekspozycyjne Zachęty.

A co z fotografią? I tu miejsc na pokazanie prac artystów nie brakuje. Wystarczy wymienić chociażby Galerię Fotografii Miasta Rzeszowa, Galerię Nierzeczywista. Ba, nawet galerie handlowe pokazują fotografie. Co prawda, miejsce jest, jakie jest, ale jest i to się liczy.

Teatry. Tych też nie brakuje w Rzeszowie. Mamy ich sześć: „Siemaszka”, Maska, „Bo Tak”, Nowy, „Scena Propozycji Uniwersytetu  Rzeszowskiego” prof. Janusza Pokrywki, Teatr Towarzystwa Kultury Teatralnej „Aktorzy i Emeryci”.

Idźmy dalej. W stolicy Podkarpacia organizowane są trzy festiwale teatralne:  Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek „Spotkania” , Festiwal Nowego Teatru – 55. Rzeszowskie Spotkania Teatralne oraz Źródła Pamięci. Szajna – Grotowski – Kantor.

W dziedzinie literatury wspiera rzeszowian Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna. Praktycznie w każdym tygodniu są tam jakieś warsztaty, czy spotkania z pisarzem, poetą, artysta.

Najbliższymi gośćmi biblioteki (18 października, godz. 17:00) będą: Inga Iwasiów – profesor literaturoznawstwa, krytyczka literacka, poetka, oraz Łukasz Orbitowski, pisarz literatury grozy i fantastyki, nominowany do Nagrody Literackiej „Nike” (20 października o godz. 17.00).

A zatem…

– Dlaczego jest tak, że tłumów nie ma? Proszę zobaczyć, że np. na tych trzech festiwalach teatralnych właściwie spotykają się ci sami ludzie To wąskie grono. Nie wytworzyliśmy szlachetnego snobizmu na sztukę, na branie udziału w wydarzeniach kulturalnych – podsumował Adam Głaczyński.

JOANNA GOŚCIŃSKA

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama