Zdjęcie: Bartosz Frydrych / Rzeszów News

Nauczyciele za strajk nie dostaną wynagrodzenia. Radni Rozwoju Rzeszowa chcą, by zaoszczędzone pieniądze dyrektorzy szkół mogli przeznaczyć np. na nagrody dla pedagogów. Kurator oświaty ostrzega przed próbą obejścia prawa. 

JOANNA GOŚCIŃSKA, MARCIN KOBIAŁKA

Gdy Beata Szydło była premierem, to przyznała swoim ministrom i samej sobie gigantyczne nagrody. Mówiła wówczas, że nagrody „po prostu im się należały”. Gdy jednak teraz chodzi o podwyżki dla nauczycieli, sprawa jednak wygląda nieco inaczej.

W poniedziałek, 15 kwietnia, rozpoczął się drugi tydzień strajku w polskich szkołach i przedszkolach. Ze strony rządu wciąż nie padają propozycje rozwiązania sporu. Rząd namawia Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych, by podpisały to samo porozumienie, co oświatowa „Solidarność”.

Ratusz: wynagrodzenie tylko za pracę 

Anna Zalewska, minister edukacji narodowej, zakomunikowała, że nauczycielom wynagrodzenie za czas strajku się nie należy. Nauczyciel dyplomowany za jeden dzień strajku traci 165,86 zł, mianowany – 141,19 zł, kontraktowy – 124,33 zł, stażysta – 120,86 zł. Przykładowo nauczyciel dyplomowany, który strajkował cały ubiegły tydzień, stracił już ok. 780 zł. 

W Rzeszowie pracuje ok. 3,5 tys. nauczycieli, z czego niespełna 2000 strajkuje. Miasto rocznie na oświatę wydaje 235 mln zł. Co więc się stanie z pieniędzmi, które miasto zaoszczędzi na strajku?

– Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych zabrania płacenia za dni strajkowe. Protestujący zachowują prawo do świadczeń z ubezpieczenia społecznego (np. do zasiłku chorobowego) oraz uprawnień ze stosunku pracy, ale nie mają prawa do wynagrodzenia – wyjaśnia Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. – Kodeks pracy także o tym mówi – wynagrodzenie należy się za wykonaną pracę – dodaje.

Nie zabierać pieniędzy za strajk 

Radni proprezydenckiego Rozwoju Rzeszowa chcą, by wszystkie pieniądze przeznaczone w mieście na edukację, co do złotówki były wydane na oświatę. Na najbliższą sesję Rady Miasta Rzeszowa (23 kwietnia) przygotowali specjalną uchwałę intencyjną.

– Chcemy, by pieniądze, które zostaną w szkołach w związku z niewypłaceniem nauczycielom wynagrodzeń za strajk, nadal pozostały w budżecie do końca roku i rozważnie rozdysponowali je doświadczeni dyrektorzy szkół  – mówi radny Konrad Fijołek, szef klubu Rozwój Rzeszowa.

Radna Maria Warchoł, szefowa komisji ekonomiczno-budżetowej, zadeklarowała, że komisja będzie czuwała nad tym, by pieniądze, których dyrektorzy nie wypłacili nauczycielom, wciąż były w budżecie danej szkoły do końca roku. Chodzi o to, by oszczędności przeznaczyć np. na organizację dodatkowych zajęć pozalekcyjnych, za które można zapłacić nauczycielom dodatkowo, albo na nagrody dla szczególnie wyróżniających się nauczycieli. 

Miasto do takiego rozwiązania się przychyli. – Pieniądze, które były przeznaczone w budżecie na oświatę, będą wydawane zgodnie ze wcześniejszymi zapisami – na edukację. W jaki sposób? To określą dyrektorzy szkół – wyjaśnia Maciej Chłodnicki.

Dyrektorzy zachowają dyscyplinę?

Małgorzata Rauch, podkarpacki kurator oświaty, potwierdza, że to w gestii dyrektorów szkół jest decyzja, w jaki sposób wydadzą pieniądze wcześniej planowane na pensje dla nauczycieli. – Ale dyrektorów też obowiązuje dyscyplina finansów publicznych – przypomina kurator Rauch. 

Z opinii Regionalnych Izb Obrachunkowych, na które powołuje się rząd, wynika, że wypłacanie strajkującym nauczycielom wynagrodzenia jest naruszeniem dyscypliny finansów publicznych. – Dyrektor może będzie chciał wypłacić wynagrodzenie w postaci dodatku motywacyjnego, ale ten dodatek też ma regulamin. To trudna decyzja dla dyrektorów – przyznaje Małgorzata Rauch. 

Na strajku finansowo zyskają ci nauczyciele, którzy do strajku nie przystąpili i w placówkach opiekują się uczniami w zastępstwie. Wyże wynagrodzenia należą im się za nadgodziny. – Te pieniądze dyrektorzy mogą wypłacać bez żadnych konsekwencji. Wszystko inne jest próbą obejścia przepisów – uważa kurator Rauch. 

Egzaminy ośmioklasistów bez problemów 

W poniedziałek (15 kwietnia) w szkołach rozpoczęły się egzaminy ośmioklasistów. Na Podkarpaciu test z języka polskiego rozwiązywało ponad 20 tysięcy uczniów w prawie 1000 szkołach, w samym Rzeszowie do egzaminu przystąpiło ponad 1800 uczniów w 31 podstawówkach. Wszędzie egzaminy odbyły się zgodnie z planem.

– Żaden nauczyciel nie zgłaszał problemów. W miniony piątek dyrektorzy szkół zapewnili także, że są gotowi, by bez problemów przeprowadzić egzamin w pozostałe dwa dni – mówi Zbigniew Bury, dyrektor Wydziału Edukacji w rzeszowskim magistracie.

– Dyrektorzy deklarują gotowość do przeprowadzenia egzaminu we wtorek, gdy uczniowie będą wypełniali arkusze egzaminacyjne z matematyki – potwierdza Małgorzata Rauch.  

Strajk nauczycieli w Rzeszowie w poniedziałek kontynuowało 60 na 88 placówek. – Strajk zawiesiły przedszkola nr 14, 19, 28, 29, zespoły szkolno-przedszkolne nr 4, 7, 10 oraz Zespół Szkół Muzycznych nr 2 – przekazuje dyrektor Bury.

Podkarpackie kuratorium oświaty twierdzi, że w naszym województwie aktualnie strajkuje ok. 30 procent placówek. To dane zaniżone w porównaniu z tymi, którymi dysponuje ZNP. Strajkujący nauczyciele proszą rodziców dzieci i uczniów o wyrozumiałość.

– Walczymy nie tylko o godną płacę za ciężką pracę. Chcemy także doprowadzić do tego, by polska szkoła była lepsza – mówi Sławomir Gołąb, radny Rozwoju Rzeszowa oraz nauczyciel w II Liceum Ogólnokształcącym. – Niech rząd w końcu znajdzie pieniądze nie tylko na krowę i prosięta, ale także dla nauczyciela – dodaje.

– Rząd stawia na zmęczenie nauczycieli, a szczególnie rodziców – uważa Mirosław Kwaśniak, radny Rozwoju Rzeszowa, utytułowany nauczyciel w Zespole Szkół Samochodowych. 

Kurator: mnożą się frustracje nauczycieli

Małgorzata Rauch zastanawia się, czy w związku z patem na linii rząd – nauczyciele i kontynuowanym strajkiem protestujący nauczyciele jeszcze wiedzą, dlaczego strajkują. – Ich postulaty zmieniają się z dnia na dzień – mówi. 

– Zaczęło się od 1000 zł podwyżki dla nauczycieli i 1000 zł dla pracowników oświaty. Dzisiaj mówi się o godności nauczyciela, poprawie warunków pracy. Na sztandarach niesie się przyszłość młodzieży, przyszłość edukacji. Zaczynają się mnożyć wszystkie frustracje tego zawodu, których ten strajk do końca nie rozwiąże – uważa kurator Rauch. 

Martwi ją, że strajk, nawet jeżeli wreszcie się zakończy, w dłuższej perspektywie doprowadzi do podziału środowiska nauczycielskiego. Skutki już widać. – Ci nauczyciele, którzy w strajku nie uczestniczą, nie mają prawa do wyrażania swojego poglądu, są szykanowani, nazywani są łamistrajkami – twierdzi Małgorzata Rauch. 

Jej zdaniem zbyt długo nie rozmawiano poważnie o problemach nauczycieli. – Prestiż zawodu buduje się przez ponad 20 lat pracy – w konkretnym środowisku, z dziećmi, rodzicami. Autorytet nauczyciela i zaufanie do nauczyciela ciężko będzie odbudować. Straty społeczne są najgorsze – obawia się kurator Rauch.  

Strajkującym nauczycielom radzi, by odpowiedzieli sobie na fundamentalne pytanie: co leży u podstaw ich zawodu?  

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama