Z roku na rok coraz mniej osób uczy się w Zespole Szkół Agroprzedsiębiorczości na rzeszowskim osiedlu Miłocin. Ratusz chce zmienić jej lokalizację. Rodzice protestują.
Początkiem tego roku Rada Miasta Rzeszowa wyraziła zgodę na rozpoczęcie procedury której docelowym efektem ma być zmiana siedziby Zespołu Szkół Agroprzedsiębiorczości. Zgodnie z propozycją ratusza, placówka ma zostać przeniesiona z Miłocina do budynku przy ul. Sucharskiego, gdzie obecnie mieści się Zespół Szkół Kształcenia Ustawicznego.
Takie rozwiązanie zaproponowało miasto, bo z roku na rok coraz mniej uczniów chce się uczyć w miłocińskiej szkole. Obecnie jest ich 83 uczniów w czterech oddziałach, przy czym pierwsza klasa liczy zaledwie 14 osób.
Gdy o takim pomyśle dowiedzieli się rodzice uczniów ZSA, część z nich stanowczo zaprotestowała przeciwko takiemu rozwiązaniu. Trójka z nich, w tym przewodniczący Rady Rodziców (nie zgodzili się na podawanie nazwisk), w środę pojawiła się u Stanisława Sienki, wiceprezydenta Rzeszowa, odpowiedzialnego za miejską edukację.
Na spotkaniu, które wywołało wiele emocji zarówno po stronie rodziców, jak i ratusza, był także Zbigniew Bury, dyrektor wydziału edukacji w rzeszowskim magistracie.
Rodzice: głos uczniów pominięto
Rodzice mają żal do miasta, że nikt ich wcześniej nie poinformował o planie zmiany siedziby szkoły. Są zawiedzeni, że dowiedzieli się o tym, jak twierdzą, z mediów. – Mamy nieodparte wrażenie, że nie zajęto się dogłębnie interesem naszych dzieci. Całkowicie pominięto ich głos. To w większości osoby pełnoletnie, które świadomie wybrały takie, a nie inne miejsce kształcenia – mówiła pani Aneta.
– Planowane zmiany wywołują u uczniów rozgoryczenie, odebrano im prawo głosu i decydowania. Przenosiny nie wpłyną na nich dobrze. Nauczyciele mogli na ten temat porozmawiać z uczniami, wysłać jakieś sygnały świadczące o tym, że coś się będzie działo – dodawała.
Część rodziców uczniów z ZSA czuje się także pominięta, uciszana. Twierdzą, że szantażuje się emocjonalnie ich dzieci, mówiąc im, że jak ich rodzice nie przestaną protestować, to nauczyciele wylecą z pracy.
Pani Aneta twierdzi, że dla rodziców i uczniów przeniesienie siedziby szkoły z jednego miejsca w drugie to potężne wyzwanie logistyczne. Są też obawy że w większym budynku pogorszy się komfort bezpieczeństwa dzieci. – Jak pan, panie prezydencie, czułby się, gdyby trzeba było pańskiemu dziecku wytłumaczyć, dlaczego ma wybierać znów inną szkołę? – mówiła na środowym spotkaniu pani Aneta.
Rodzice zastanawiali się także, skąd ratusz wziął informacje o tym, że dzieci mają problem z dojazdem do ZSA w Miłocinie. To był jeden z argumentów, który poprzedził decyzję rady miasta o zgodzie nie przeniesienie siedziby szkoły. – Nigdy nie narzekaliśmy na dojazdy. Nie pisaliśmy żadnych petycji, nie protestowaliśmy – przekonywała pani Aneta.
Wiceprezydent: jest, jak jest
Stanisław Sienko rodziców wysłuchał. Już na samym początku stwierdził, że temat przenosin ZSA w inne miejsce nie jest nowy, bo taka opcja była rozważana od co najmniej 6 lat. Powód? Z roku na rok jest coraz mniej chętnych, którzy chcą się uczyć w ZSA. Ratusz żałuje, że zgodził się, by od 1 września 2018 r. w szkole uruchomiono klasę z 14 uczniami.
– W mieście wojewódzkim na klasę 14-osobową w szkole ponadgimnazjalnej nie ma miejsca. Gdyby nie było w tym roku pierwszej klasy, byłyby trzy oddziały i szkoła umarłaby. Nie chcemy tego, chcemy, by szkoła się rozwijała – zapewniał Stanisław Sienko. – Rozmawiamy z przedsiębiorcami, a ci chcą, by takie zawody były w szkołach ponadgimnazjalnych, dlatego nasza decyzja jest taka, jaka jest – dodawał.
Wiceprezydent zapewniał, że wariant zmiany adresu siedziby szkoły nie wziął się z powietrza, a wręcz przeciwnie, został dokładnie przeanalizowany, aby ZSA mogła stać się „normalną szkołą, taką, jaka powinna być w mieście wojewódzkim”.
– Doszliśmy do wniosku, że najlepszym miejscem, aby szkoła zaczęła żyć są przenosiny do leżącej najbliżej was ZKU. Poza tym, nie likwidujemy i nie łączymy szkoły, tylko dajemy dla waszych dzieci osobne pomieszczenia, osobne wejście. Będzie to odrębna placówka w jednym obiekcie – przekonywał rodziców Stanisław Sienko.
Zbigniew Bury zapewnił, że uczniowie z ZSA, po przeprowadzce, w dalszym ciągu będą mieli miejsca do zajęć praktycznych, a profesjonalnej jazdy ciągnikiem będą uczyć się w Centrum Kształcenia Praktycznego. Ratusz twierdzi, że zastrzeżenia dotyczące lokalizacji ZSA docierały do niego nie od rodziców obecnych uczniów, ale tych, którzy zastanawiali się nad wyborem szkoły i ZSA odrzucali właśnie z powodu fatalnego miejsca.
Dyrekcja: nie ma innego wyjścia
Po spotkaniu rodziców ze Stanisławem Sienko w ratuszu dzwonimy do Krystyny Gutowskiej, dyrektor ZSA. Przyznaje, że rodzice sprzeciwiają się przeprowadzce uczniów. O proteście Gutowska dowiedziała się jeszcze przed feriami. Twierdzi, że rodziców próbowała przekonać, że uczniom krzywda się nie stanie. Rodzice nie uwierzyli.
Krystyna Gutowska nie wiedziała, że rodzice w środę byli w ratuszu. Jej zdaniem od planu zmiany siedziby ZSA nie ma odwrotu, bo w przeciwnym razie szkoła samoistnie zostanie wygaszona.
Gutowska o planowanych zmianach, zgodnie z prawem, ma czas poinformować rodziców do 28 lutego.
– Wcześniej nie mogłam tego zrobić, bo nic na ten temat nie wiedziałam. W momencie, kiedy dostałam treść uchwały, rodzice otrzymali stosowną informację – mówi nam dyrektor Gutowska. Sama jeszcze nie wie, czy po przenosinach z Miłocina na ul. Sucharskiego uczniom będzie lepiej, ale utrzymywanie status quo też nie wróży niczego dobrego.
– Jeśli co roku obserwuje się, że jest coraz mniejsza liczba osób, to jaką można podjąć inną decyzję? – pyta retorycznie. – Wiem, że spotka mnie atak ze strony rodziców, że nie walczę o szkołę, ale oni patrzą na to z innej strony, ja z innej. Jestem też pracodawcą i muszę też dbać o nauczycieli – mówi Krystyna Gutowska. – Jeśli w przyszłym roku szkolnym nie będzie naboru, to będę musiała zwolnić trzech nauczycieli – zasłużonych, lubianych i cenionych przez uczniów – obawia się.
Obecnie w ZSA pracuje 16 nauczycieli dyplomowanych, na całym etacie tylko połowa. Decyzja o przenosinach szkoły nie jest jeszcze przesądzona. Opinię w tej sprawie będzie musiało wydać m.in. kuratorium oświaty.
joanna.goscinska@rzeszow-news.pl