Spór w Rzeszowie na linii rowerzyści – drogowcy. Ci pierwsi zarzucają drugim, że nie są chętni na współpracę. – Miasto nie jest przyjazne rowerzystom – twierdzą cykliści. Kto ma rację?
Nie pierwszy już spór pomiędzy rowerzystami a drogowcami tym razem wywołany został po tym, jak miasto w połowie grudnia ogłosiło, że w ciągu ulic Siemieńskiego i Trembeckiego powstaną nowe ścieżki rowerowe lub pasy ruchu dla rowerzystów, podobne jak wzdłuż ul. Ks. Jałowego. Drogi mają zostać wyznaczone po obu stronach ulic. W obrębie skrzyżowań mają powstać przejazdy dla rowerzystów.
Inwestycją zainteresowało się Stowarzyszenie Rowery.Rzeszow.pl, które chciało się zapoznać z jej szczegółami. Rowerzyści już wcześniej zarzucali drogowcom, że jak się zabierają za budowę dróg rowerowych w Rzeszowie, to robią to bez głowy.
– Ucieszyliśmy, że decyzja o przebudowie została ogłoszona dość wcześnie. Natychmiast wysłaliśmy wniosek o przesłanie projektów lub koncepcji tej inwestycji. Zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej z całą pewnością stanowią one informacje publiczną, a więc każdy ma prawo poznać te dokumenty – twierdzi Stowarzyszenie Rowery.Rzeszow.pl.
Rowerzyści powołują się na ustawę o dostępie do informacji publicznej. Według niej każda informacja o sprawach publicznych jest informacją publiczną. Masło maślane? Chodzi o to, że w myśl tej ustawy dokumenty urzędnicze na etapie kształtowania się stanowiska powinny być dostępne dla mieszkańców.
Drogowcy jednak odmówili rowerzystom dostępu do projektów, choć nie zaprzeczają, że to są informacje publiczne.
Może im się nie chce?
„Dziwi zatem, skąd niechęć do ich udostępnienia. Powoływanie się na wewnętrzne przepisy, czy ustalenia o nieprzekazywaniu niezatwierdzonych ostatecznie dokumentów jest absurdalne, gdyż nie mają one tutaj żadnego zastosowania; obowiązek ich udostępnienia wynika wprost z ustawy” – argumentuje Korneliusz Marchewka, członek Stowarzyszenia Rowery.Rzeszow.pl w piśmie skierowanym do Miejskiego Zarządu Dróg w Rzeszowie.
– Oni [MZD – red.] koncepcji nie chcą nam udostępniać. Mówią, że nie ma potrzeby. To jest tylko koncepcja. Albo nie chce im się tego wysłać, albo nie mają tych dokumentów – mówi Rzeszów News Daniel Kunysz, prezes Rowery.Rzeszow.pl.
Rowerzyści uważają, że drogowcy wobec nich wcale nie zmienili polityki. „Wiele razy słyszeliśmy deklaracje, że urzędnicy będą chętnie z rowerzystami współpracować. Jednak, kiedy przychodzi co do czego, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Dyrektor Magdoń [Piotr Magdoń, szef MZD – red.] jak widać wciąż uważa rowerzystów za zło konieczne, a współpracy unika jak tylko może” – uważa stowarzyszenie.
„Zamiast w tej chwili przygotowywać uwagi do projektów, żeby jak najlepiej odpowiadały na potrzeby rowerzystów, musimy walczyć z urzędnikami nierozumiejącymi prawa do informacji publicznej, żeby w ogóle je otrzymać. W tym czasie inne miasta nam odjeżdżają i wprowadzają rozwiązania, o których pewnie w MZD nie słyszeli” – piszą rowerzyści w dość ironiczny sposób.
Zaproszenia nie było
Tymczasem drogowcy zapewniają, że nie zabraniają rowerzystom wglądu do powstających dokumentów. Zaznaczają jednak, że nie mogą przesłać stowarzyszeniu roboczych wersji dokumentów. „Miejski Zarząd Dróg w Rzeszowie nie przekazuje roboczych, niezatwierdzonych ostatecznie dokumentów” – tak Piotr Magdoń odpowiada w piśmie do rowerzystów.
– Nie chcemy przekazywać dokumentów, które stanowią luźne zapiski, wersje robocze dokumentów o statusie publicznym. Ale nie ma żadnego problemu, żeby je przeglądnąć. Jeśli chcą to mogą przyjść, mogą sobie sfotografować, natomiast dokumentów, które stanowiłyby informację publiczną, w których jakiekolwiek opinie byłyby wskazywane, to po prostu nie ma – mówi nam Piotr Magdoń.
Rowerzyści twierdzą, że zaproszenia od MZD nie było. Jak w 2014 roku zarówno rowerzyści i drogowcy spotkali się, by rozmawiać o wzajemnej współpracy, to spotkanie o planowanych inwestycjach odbyło się, ale tylko jedno.
– Nigdy nie dostaliśmy takich zaproszeń. Nigdzie nie ma informacji, że takie spotkania są organizowane. Skąd my mamy wiedzieć, że takie spotkania są? Nie ma zwykłej informacji, czy zwykłego telefonu: „Przyjdźcie, robimy to i to”. Raz było takie zaproszenie od razu po spotkaniu, które zainicjowaliśmy – twierdzi Daniel Kunysz.
Flamaster w ruch i… wstyd
Dlaczego MZD nie przesyła rowerzystom wersji roboczych dokumentów? I muszą bazować jedynie na planach inwestycyjnych drogowców, które pojawią się w mediach lub na stronie urzędu miasta. Drogowcy twierdzą, że mają przykre doświadczenia, kiedy wersje robocze dokumentów brane są za ostateczne i udostępniane publicznie.
– Flamastrem namalowane coś i ja mam to przekazywać? Zostanę wyśmiany jako osoba, która pracuje nad dokumentami, które de facto nie są dokumentami. Później się różne rzeczy na stronach publikuje, które są kłamliwe, obraźliwe, więc jak oni [rowerzyści – red.] tu jeszcze wymagają, żeby być traktowanym poważnie? – pyta dyrektor Magdoń.
– Opinie niewiążące traktowane są jako ostateczne i które niby mają status prawny, ale de facto nie mają, więc jesteśmy wyczuleni, żeby przekazywać tylko te dokumenty, które zawierają podstawę jakiegokolwiek opiniowania. Bo wie pani… Dokumenty, które nie są podpisane, nie są dokumentami – wyjaśnia szef MZD.
SABINA LEWICKA
redakcja@rzeszow-news.pl