Roztańczony i kolorowy III Marsz Równości przeszedł ulicami Rzeszowa [ZDJĘCIA]

Około 400 osób, zdaniem policji, wzięło udział w trzecim Marszu Równości w Rzeszowie. Parada społeczności LGBT, jak zwykle, była kolorowa. 

 

Zdjęcia: Sebastian Stankiewicz / Rzeszów News

AGNIESZKA LIPSKA, MARCIN KOBIAŁKA 

– Przez te trzy lata wiele się wydarzyło, choć niewiele się zmieniło. Sytuacja osób nieheteronormatywnych nadal jest zła. Nadal wiele samorządów utrzymuje w mocy homofobiczne i dyskryminacyjne uchwały. Nadal osoby LGBTQIA+ są ulubionym celem dla nienawistnej prawicy. Nadal nasze rodziny są nielegalne – mówiła Agnieszka Itner z Razem.

Marsz Równości wrócił do Rzeszowa po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią. Frekwencję nieco popsuła pochmurna i deszczowa pogoda, choć podczas parady deszcz już nie padał. W marszu brali udział głównie młodzi ludzie, ale nie brakowało starszych. Przyszli rodzice, by wesprzeć swoje dzieci, które są w związkach homoseksualnych i lesbijskich.

– Choć marszu przez trzy lata nie było, my – osoby nieheteronormatywne, geje, lesbijki, osoby biseksualne, transpłciowe, niebinarne – wciąż tu byliśmy. Wciąż tu jesteśmy i nie zamierzamy się poddawać – mówiła Agnieszka Itner, za co uczestnicy parady nagradzali ją brawami i entuzjastycznymi okrzykami. 

Powiewały flagi tęczowe, Polski, Unii Europejskiej, Ukrainy i Białorusi. Rozwinięto tęczową sektorówkę i osób trans, z głośników ciężarówki płynęły piosenki wolnościowe i wspierające społeczność LGBT. Do Rzeszowa przyjechali goście z Warszawy, m.in. Renata Kim, dziennikarka „Newsweeka”, która od lat uczestniczy w marszach równości.

– Przyjechałyśmy z Warszawy wyłącznie po to, żeby pokazać wam, wszystkim osobom LGBT+, sojusznikom i wszystkim osobom, które tutaj są, że jesteśmy z wami, że jak potrzebujecie poczuć starszą siostrę za plecami albo obok, to my jesteśmy. Chcemy was wspierać w każdej sytuacji – mówiła do uczestników parady Renata Kim. 

„Czarnek do piekła”

Towarzyszyła jej Dorota Łoboda, warszawska radna i liderka ruchu „Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji” i prezeska fundacji „Rodzice Mają Głos”. – Życzę wam, żeby każdy dzień był taki jak ten. Żebyście dumnie mogli wychodzić na ulice, żeby nie było w Polsce dyskryminacji i przemocy. Żeby szkoła była miejscem bezpiecznym – mówiła Łoboda.

– Żeby Czarnek [Przemysław Czarnek – minister edukacji i nauki – przyp. red.] trafił do piekła, jeśli w nie wierzy, bo tam jest jego miejsce. – kontynuowała Łoboda, za co została nagrodzona brawami. Wspomniała, że szkoła w Boguchwale pod Rzeszowem jest przyjazna społeczności LGBT. – Chciałabym, żeby wszystkie szkoły w Polsce brały z niej przykład. 

Do Rzeszowa przyjechała także europosłanka Zielonych Sylwia Spurek. Jej zdaniem marsze równości w Polsce cały czas są potrzebne, bo nadal nie są załatwione podstawowe sprawy dla „tęczowej” społeczności w naszym kraju. 

– Brak przestępstw z nienawiści ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową w kodeksie karnym, brak równości małżeńskiej, brak dobrej, pełnej rzetelnej edukacji antydyskryminacyjnej w szkołach i brak prawa uzgodnienia płci w odrębnej ustawie, która szanuje też prawa człowieka i godność – wyliczyła w rozmowie z nami Sylwia Spurek.

– Dopóki tych pięć rzeczy nie będzie załatwionych, dopóty powinniśmy iść, wyrażać solidarność z osobami, które są dyskryminowane, wykluczane, które są też ofiarami przemocy na tle homofobicznym czy transfobicznym – mówiła nam europosłanka Zielonych, która uważa, że nie tylko PiS, ale żadna władza nie załatwiła ważnych spraw dla osób LGBT.

– Z powodu braku odwagi całej klasy politycznej, natomiast homofobiczny język ze strony niektórych przedstawicieli obecnej władzy na pewno nie pomaga, a raczej pogłębia problem – ocenia Sylwia Spurek, dla której marsze równości są formą presji na polityków, by zmieniali prawo. – To już najwyższy czas – powiedziała nam europosłanka.

Wymieść homofobiczną władzę 

Z polityków na marszu byli głównie politycy lewicy, m.in. rzeszowski poseł Nowej Lewicy Wiesław Buż, który już po raz trzeci szedł w kolorowym pochodzie. – Żeby dać wsparcie dla równości, tolerancji, godności dla drugiego człowieka, bez względu na pochodzenie, rasę, orientację seksualną – mówił nam tuż przed rozpoczęciem marszu Wiesław Buż.

Byli przedstawiciele Razem, Młodej Lewicy, Młodych Demokratów (młodzieżówki Platformy Obywatelskiej). – Wymieciemy tę homofobiczną, okrutną władzę i wprowadzimy wreszcie w Polsce normalność – mówił Paweł Szczygłowski z ML. – Każde mniejszości powinny mieć równe prawa z większościami – dodawała Aleksandra Żurek z MD na Podkarpaciu.

Na marszu byli ludzie z całego województwa i z innych regionów Polski. – Wspieram pełną wolność dla każdego człowieka. Ludzie należący do mniejszości seksualnej mają w tym kraju szczególnie ciężko. Szczególnie teraz, gdy mamy władzę skrajnie prawicową, skrajnie katolicką i niesprawiedliwą – mówiła nam Beata Herman (50+) z Kolbuszowej. 

Tęczowa flaga łączy narody

III Marszowi Równości towarzyszyło hasło „Idziemy po równość i pokój”. Apelowano o wsparcie także Ukrainy. – Putinowska agresja na Ukrainę to ogromna katastrofa humanitarna, kryzys migracyjny, tysiące ofiar śmiertelnych. Ale także ogromne zagrożenie dla ukraińskiej społeczności LGBTQIA – mówiła Agnieszka Itner z Razem. 

– Doskonale znane są nam homofobiczne wątki w propagandzie Kremla i rosyjskich nacjonalistów. Wiemy o przemocy wobec społeczności LGBTQIA w Rosji. Odpowiedzią na ten kryzys nie powinien być powrót do nacjonalistycznych egoizmów. Polska, Ukraina i cały świat dość się nacierpiały w imię imperialnych ambicji elit – podkreślała Itner. 

– Maszerujemy dziś po równe prawa dla wszystkich, ale też po pokój. Nie będzie praw osób LGBTQIA, jeżeli nie będzie wolnej Ukrainy – dodawała. 

Marcin Piotrowski z Fundacji Folkowisko, pomagającej Ukrainie, mówił, że Podkarpacie pokazało swoją otwartość. – Zdaliśmy trudny test z człowieczeństwa. Uratowaliśmy godność i życia tysięcy osób. W ciągu tych 200 dni od wybuchu wojny zrobiliśmy więcej dla polsko-ukraińskiego porozumienia niż przez 30 lat niepodległości obydwu krajów.

– Teraz nie możemy spocząć na laurach. Obecnie jesteśmy w momencie kluczowym, gdy przyszło zmęczenie, gdy idzie zima. Coraz częściej słychać hasła: „Stop ukrainizacji Polski”, wychodzą one z tych samych źródeł co okrzyki: „Stop laicyzacji”, „Stop ideologii gender”, „Stop ideologii LGBT” – wskazywał Piotrowski. 

– Czy i tym razem damy się im zakrzyczeć? Czy jest w nas wystarczająco siły, żeby, powiedzieć: „nie”, żeby głośno zakrzyczeć: „Wolność, Równość, Solidarność”? Idziemy po wolność. Po wolność naszą i waszą, a nasze sztandary mają kolory tęczy. W tych kolorach są wszystkie flagi świata. To jedyna flaga, która łączy narody – mówił Marcin Piotrowski.

Nowym postulatem organizatorów Marszu Równości było domaganie się uchylania tzw. uchwał anty-LGBT, które na przestrzeni ostatnich kilku lat podejmowały polskie samorządy. To właśnie kartki z napisami o wycofaniu się z tych uchwał były bardzo widoczne podczas parady. Dołączyli do niej także aktywiści Obywateli RP, anarchiści, twórcy Atlasu Nienawiści.

Tęczowo i… różańcowo 

III Marsz Równości ruszył w sobotę (10 września), po godz. 14:00, tradycyjnie już z Mostu Narutowicza. Był ochraniany przez policję. Skutecznie. Funkcjonariusze jeszcze przed paradą zepchnęli na ul. Wierzbową około 10-osobową grupę obrońców życia, która próbowała zablokować przemarsz. Jedna z kobieta stała z różańcem i się modliła.

Uczestnicy przeszli ulicami: Podwisłocze, Kopisto, Most Zamkowy, Kilara, Szopena, Lubomirskich, 3 Maja, Kościuszki, Słowackiego. Na wysokości parafii pw. Świętego Krzyża przy ulicy 3 Maja znów się pojawiła garstka obrońców życia w towarzystwie nacjonalistów z Młodzieży Wszechpolskiej. Byli jeszcze przy Rynku, gdzie dotarł pochód.

Protestem i nienawistnymi transparentami wymierzonymi w społeczność LGBT nikt się nie przejmował, wszechpolacy stali przed biurem Konfederacji. – Nie doszło do żadnych incydentów – mówiła nam później asp. sztab. Magdalena Żuk z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. Marsz przebiegał w karnawałowej atmosferze – skakano, śpiewano, tańczono. 

Na trasie marszu skandowano hasła: „Miłość, równość, akceptacja”, „Homofobia – to się leczy”, „Chcemy edukacji, nie indoktrynacji”, „Solidarność naszą bronią, a patole niech się gonią”, „Solidarni z Ukrainą”, „Wspólna sprawa – równe prawa”. Tuż po godz. 16:00 parada dotarła na parking przed ratuszem, gdzie Homokomando przywiozło symboliczną tęczę. 

Kto chciał, mógł wziąć symboliczny „tęczowy ślub”. 

Renta Kim z „Newsweeka” mówiła nam, że marsze równości w Polsce zawsze będą potrzebne. – Dzisiaj są one wyrazem protestu, a w innych krajach są formą dumy, że należy się do mniejszości, że ludzie wywalczyli swoje prawa. PiS od początku swoich rządów przystąpił do gnojenia osób LGBT, używania ich w kampaniach wyborczych – twierdzi Kim.

Co jest powinnością moralną?

Przed ratuszem odczytano list Jakuba Gawrona, współtwórcy Atlasu Nienawiści, który odnotowuje homofobiczne uchwały samorządów. „Czy dzieci nauczone szacunku dla różnorodnych grup społecznych są zdemoralizowane? W jaki sposób się to przejawia? Czy dyskryminacja jest powinnością moralną?” – pytał retorycznie w liście Jakub Gawron. 

– Jeszcze będzie dobrze, jeszcze będzie normalnie – mówili przed ratuszem uczestnicy III Marszu Równości, który zakończył się po godz. 17:00. Policja szacuje, że w paradzie wzięło udział około 400 osób. Organizatorzy twierdzą, że było dużo więcej – co najmniej 700. Marszowi patronowali prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek i Komisja Europejska. 

Fijołka na paradzie jednak nie było, w sobotę był w Krakowie. – Szkoda, że z ramienia miasta nie było reprezentacji – utyskiwali organizatorzy pochodu. 

redakcja@rzeszow-news.pl

Reklama