W poniedziałek kierowcy bez problemu mogli zaparkować samochód w centrum Rzeszowa. Ruszyła płatna strefa parkowania. Urzędnicy przyznają, że to nie strefa przyczyniła się do tego, że w pierwszy dzień można było zobaczyć mniej samochodów.

– Mróz i przedłużony weekend – to główne powody mniejszej liczby aut w centrum Rzeszowa – potwierdza Jerzy Tabin, dyrektor Miejskiej Administracji Targowisk i Parkingów w Rzeszowie, która zarządza płatną strefą.

Prawdziwe oblężenie w poniedziałek w Rzeszowie przeżywały sklepy z częściami samochodowymi. Kierowcy kolejkami ustawiali się po nowe akumulatory. Stare padły w wyniku kilkunastostopniowych mrozów.

– W środę jest Święto Trzech Króli. Wiele osób przedłużyło sobie weekend, dlatego było mniej samochodów. Wydaje się, że od czwartku powinniśmy poznać już bardziej realny wpływ płatnej strefy na liczbę samochodów, a tak naprawdę dopiero od przyszłego poniedziałku – uważa Tabin.

Dziękujemy, dziękujemy

Mróz i przedłużony weekend to najważniejsze powody uwolnienia centrum Rzeszowa od aut. Część osób przesiadło się do autobusów, ale MPK nie zanotowało z tego powodu jakiegoś ogromnego skoku w liczbie pasażerów.

Ci, którzy zdecydowali się przyjechać do centrum Rzeszowa samochodem, bez problemu mogli znaleźć miejsce do parkowania, co dotychczas graniczyło z cudem. Do MATiP-u dzwonili petenci, dziękując urzędnikom, że płatna strefa została wprowadzona.

– Ludzie mogli w budynkach urzędu miasta szybko załatwić sprawy. Zebraliśmy pochwały – przekonuje Jerzy Tabin.

MATiP nie dysponuje jeszcze danymi, ilu kierowców w pierwszy dzień zapłaciło za parkowanie. Ci, którzy chcieli uniknąć płacenia, parkowali na parkingach przy hali Podpromie i przy Trasie Zamkowej. Szczególnie ten drugi był wypełniony.

– Surrealistyczny widok, gdy ulice są puste – mówił Piotr Woroniec, nasz kolega redakcyjny, artysta plastyk z Okręgu Rzeszowskiego Związku Polskich Artystów Plastyków, kiedy przechadzaliśmy się po płatnych strefach parkowania.

Strefa wygoniła… urzędników

I rzeczywiście zadziwiała mała ilość aut na chodnikach wzdłuż ulic wokół Śródmieścia. Ulica Jagiellońska nie świeciła pustkami, ale też nie przytłaczała ilością pojazdów. Podobnie było na innych ulicach, chociażby Słowackiego, Ofiar Getta, czy Kopernika.

Przy Biurze Wystaw Artystycznych strefa parkowania była pusta. Ale kierowcy zawsze znajdą sposób, żeby ominąć nakazy i na przykład zaparkować na czyjejś posesji lub za bramką odgradzającą  ulicę od budowy.

Do mniejszej liczby aut w centrum Rzeszowa przyczynili się także… urzędnicy. Bo to oni w dużym stopniu na całe dnie zostawiali auta, blokując miejsca tym kierowcom, którzy chcieli na chwilę zaparkować w centrum.

– Urzędnicy auta zostawiali na Podpromiu lub przy Trasie Zamkowej – słyszeliśmy od mieszkańców.

Parkomat to porażka?

Rzeszowianie raczej dobrze oceniają płatną strefę parkowania.

– Z jednej strony zawsze był problem z wolnymi miejscami parkowania, z drugiej – stawka powinna być niższa – mówiła 38-letnia Ewa. – Mogłabym spokojnie przyjść po syna na nogach, bo mam niedaleko i chyba tak zacznę robić – dodawała pani Ewa, która zaparkowała auto obok ratusza.

– Strefa mi nie przeszkadza. Jest więcej miejsc wolnych do parkowania. Nie trzeba szukać – mówił 32-letni Jakub.

Obsługa parkomatów w pierwszy dzień sprawiała mieszkańcom najwięcej trudności. Na ul. Ofiar Getta jeden z kierowców narzekał, że automat nie wydał mu biletu, jednak kolejna osoba została obsłużona bez problemu.

– Sam automat to porażka. Ciężko połapać się, jak go obsłużyć – mówił pan Jakub, któremu dopiero za drugim razem udało się z powodzeniem kupić bilet za parkowanie.

– Dlaczego on (Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa – red.) nie odezwał się przed wyborami samorządowymi z tą strefą parkowania? Niepełnosprawni nie wiedzą, czy płacić, czy nie – mówił starszy mężczyzna, który bezskutecznie usiłował się dowiedzieć, czy niepełnosprawnym przysługuje jakaś ulga.

Niepełnosprawni za parkowanie nic nie zapłacą, jeżeli samochód zaparkują na tzw. kopercie.

1156 abonamentów

W Rzeszowie jest zarejestrowanych ok. 128 tys. samochodów. Każdego dnia do miasta wjeżdża ok. 50 tys. aut spoza stolicy Podkarpacia.

Do poniedziałku abonamenty w strefie wykupiło 1156 kierowców. W podstrefie niebieskiej (ścisłe centrum) – 591 mieszkańców, w pomarańczowej – 284. Za jedno auto w gospodarstwie zapłacili 10 zł, tyle samo za drugie. Za trzecie i kolejne trzeba się liczyć z wydatkiem 100 zł.

– Zwykły abonament w podstrefie niebieskiej [200 zł – red.], wykupiło 195 osób, w pomarańczowej [120 zł – red.] – 86 osób – mówi Jerzy Tabin.

Karty można kupować w Centrum Obsługi Strefy Płatnego Parkowania przy ul. ks. Jałowego 23 A od poniedziałku do piątku – od godz. 7:30 do 17:00. Aby otrzymać kartę, trzeba mieć przy sobie dowód osobisty lub inny dokument potwierdzający prawo do lokalu i zarejestrowanie auta pod wskazanym adresem.

Za pierwszą godzinę parkowania w podstrefie niebieskiej kierowcy płacą 2 zł, za drugą 2,4 zł, za trzecią 2,8 zł, za czwartą 2 zł. Każda kolejna również 2 zł. Godzina za parkowanie w podstrefie pomarańczowej wynosi 1,5 zł.

– W parkomatach można płacić bilonem, kartą zbliżeniową. Wkrótce będzie można także przez telefon komórkowy. Parkomaty nie wydają reszty – dodaje dyrektor MATiP-u.

Strefa za 11 mln zł

W strefie jest ok. 2,4 tys. miejsc parkingowych. W niebieskiej ponad 1600 miejsc, w pomarańczowej ok. 800. W obrębie strefy zamontowano 130 parkomatów. Jest także 12 tablic elektronicznych, które informują kierowców, gdzie są wolne miejsca parkingowe.

Płatna strefa działa od poniedziałku do piątku (dni powszednie) od godz. 9:00 do 17:00. Jej wprowadzenie kosztowało 11 mln zł.

KRZYSZTOF WÓJCIK, SABINA LEWICKA

Reklama