Wielka szkoda, że p. Rafał Szczepański, inicjator akcji „STOP Janosikowe”,  swojej rady o konieczności oszczędzania nie skierował w stosownym czasie do władz własnego województwa, tylko teraz wysyła ją do nas. A przy okazji dowodzi nieznajomości rzeczy.  

„Przez 10 lat Podkarpacie wysłało z Mazowsza 800 mln zł! Zarżnęliście kurę, która znosi złote jaja. Nie damy, bo nie mamy! Mazowsze nie jest chłopem pańszczyźnianym. Janosikowe nas zrujnowało. Zamiast gnębić inne samorządy zacznijcie oszczędzać! ” – napisał na Twitterze p. Rafał Szczepański. Rozumiem, że miało być „wyssało”, a nie wysłało, ale mniejsza o to, bo nie w tym sedno sprawy.

Tymczasem sprawy mają się zgoła odmiennie.

Za bankructwo Mazowsza nie odpowiada „janosikowe”, tylko fatalna polityka zarządu województwa. Przecież władze mazowieckie wiedziały, ile będą musiały wpłacić „janosikowego” w 2013 roku i taki wydatek w budżecie musiały zaplanować. Bezpośrednią przyczyną jego kłopotów są zmniejszone w stosunku do planów dochody. Ale cóż to za gospodarz, który nie prowadzi ostrożnej polityki wydatkowej, który na pierwszy sygnał o zmniejszaniu wpływów nie redukuje wydatków, tylko czeka aż do utraty płynności, a potem oświadcza, że nie da, bo nie ma. A następnie domaga się zmiany ustawy. Dziwię się, że Premier jeszcze nie wprowadził tam zarządu komisarycznego.

Owszem przyznać trzeba, że metoda liczenia tego odpisu, zwanego „janosikowym”, była może dobra na lepsze czasy, ale w czasach trudnych się nie sprawdza i faktycznie wymaga zmiany. Ale póki co „janosikowe” obowiązuje i w takiej lub innej formule pozostać musi. Ten stan rzeczy w żaden sposób nie usprawiedliwia Marszałka Struzika i jego kolegów z zarządu Województwa Mazowieckiego.

Natomiast inicjatorzy akcji „Stop janosikowe” zdają się nie rozumieć, że samorząd (jakikolwiek) to nie jest spółka z o.o., która prowadzi działalność gospodarczą, a jego dochody są wyłączną tego samorządu zasługą i własnością, więc wszystkim od nich wara. Otóż, po pierwsze, wpływ samorządu na wielkość jego dochodu, a więc i „zasługi” mieszkańców i władz są ograniczone, a po drugie – i ważniejsze – sposób ich określania powoduje, że jedne samorządy otrzymują ich nieproporcjonalnie dużo, a inne nieproporcjonalnie mało. Wynika to z tego, że każda – uśredniona dla wszystkich, tak bardzo zróżnicowanych, samorządów – metoda musi powodować nieusprawiedliwione dysproporcje, które w skrajnym przypadku uniemożliwiałyby niektórym z nich funkcjonowanie. Dlatego ustawodawca, który musi zapewnić każdemu samorządowi niezbędne wpływy, wprowadził dla biedniejszych z nich subwencję wyrównawczą, zasilaną przez wpłaty samorządów bogatych. I to jest właśnie to „janosikowe”. Jest jasne, że najlepiej by było, gdyby udało się ustalić taki mechanizm określania wpływów samorządu, który nie wymagałby tworzenia tego typu subwencji, ale na razie nie znalazł się ktoś, kto by takie idealne rozwiązanie wymyślił. Dlatego mogę spokojnie oświadczyć: Rzeszów chętnie zapłaci „janosikowe” – byle tylko miał dochody, które go do tego zobowiążą.

Wpisując się więc w retorykę p. Szczepańskiego można powiedzieć tak: Podkarpacie niczego z Mazowsza nie wyssało, tylko ustawodawca odebrał Mazowszu, to czym go nadmiernie i niesłusznie wzbogacił.

W sprawie jest jeszcze druga strona medalu, czyli lament, jaki podniósł marszałek naszego województwa i posłowie opozycyjni. Marszałek Ortyl mówi  w związku z tym o tragicznej sytuacji Podkarpacia na skutek przesunięcia 34 mln złotych z przyszłorocznych dochodów na lata następne. To na kilkanaście dni przed uchwaleniem budżetu, rzeczywiście niemiła niespodzianka i zaskakujące rozstrzygnięcie, ale dobry gospodarz nie z takimi problemami powinien sobie poradzić, a wierzę, że Marszałek Ortyl jest lepszym gospodarzem, niż Marszałek Struzik.

Natomiast klasyczną hipokryzją popisali się parlamentarzyści opozycji, zarzucając koalicyjnym posłom z Podkarpacia, że głosowali zgodnie z dyscypliną. Tak jakby zdążyli już zapomnieć, że ich też obowiązywała dyscyplina i obowiązuje w każdej koalicji rządzącej – inaczej nie byłaby ona w stanie funkcjonować. Ta obłuda jest tym gorsza, że przyjęte przez Sejm rozwiązanie jest daleko posuniętym kompromisem: wszak nie podarowano Mazowszu tych pieniędzy, tylko tę wpłatę odroczono. A mówienie o okradaniu Podkarpacia (to akurat Nowiny) jest równie „prawdziwe”, jak sformułowanie p. Szczepańskiego o „wyssaniu” Mazowsza.

Reklama