Przez kilkadziesiąt minut mieszkańcy Rzeszowa w poniedziałkowy wieczór stali na Rynku, upamiętniając zmarłego Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. W milczeniu.
Paweł Adamowicz zmarł w gdańskim w szpitalu w poniedziałek po południu. Lekarze nie zdołali uratować życia prezydenta Gdańska po niedzielnym ataku szalonego 27-latka, który Pawłowi Adamowiczowi, podczas gdańskiego 27. Finału WOŚP, zadał trzy, jak się okazało, śmiertelne ciosy nożem.
W całym kraju odbywają się milczące spotkania, upamiętniające Pawła Adamowicza, który prezydentem Gdańska był od 1998 roku. Zmarł w wieku 53 lat. Także Rzeszów i jego mieszkańcy w skupieniu i przenikającej ciszy uczcili Pawła Adamowicza.
O godz. 20:00 na Rynku ustawiono sztalugę, a na niej czarno-białe zdjęcie prezydenta Gdańska obklejone czerwonymi charakterystycznymi serduszkami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pod zdjęciem mieszkańcy złożyli znicze. Odegrano „Ciszę”, odśpiewano także hymn Polski.
Mógł tyle dobrego jeszcze zrobić…
Na Rynek przyszło około ok. 150 osób, które w milczeniu wspominały Pawła Adamowicza. Przyszli młodzi, rodziny z dziećmi, starsi, wolontariusze niedzielnego 27. Finału WOŚP, jego organizatorzy. Byli politycy praktycznie z każdej opcji, m.in. rzeszowski senator PiS prof. Aleksander Bobko.
Pojawili się także radni miejscy: Andrzej Dec, Marcin Fijołek, Marcin Deręgowski, Konrad Fijołek, Jerzy Jęczmienionka, Jolanta Kaźmierczak, Mateusz Szpyrka i Wiesław Ziemiński. Ratusz reprezentowali: wiceprezydent Andrzej Gutkowski i Henryk Wolicki, pełnomocnik prezydenta Rzeszowa ds. oświaty.
Jedna z mieszkanek próbowała namówić Henryka Wolickiego, by zabrał głos do uczestników światełka dla Pawła Adamowicza. Nie chciał. – Czasem milczenie jest więcej warte niż najbardziej wyszukane słowa – wytłumaczył.
– Czuję wielki smutek. Chciałbym, żeby takie rzeczy nie miały miejsca, ale niestety nieraz się zdarzają. Trzeba robić wszystko, żeby takie nieszczęścia nas nie spotkały. Każdy powinien sobie zrobić teraz rachunek sumienia – mówił nam senator Aleksander Bobko.
Andrzej Gutkowski miał okazję poznać Pawła Adamowicza podczas spotkań w ramach Unii Metropolii Polskich, do których Rzeszów i Gdańsk należą. – Paweł był wyjątkowym człowiekiem, uśmiechniętym, pełnym życia. Emanowała od niego blisko do ludzi, otwartość. Mógł tyle dobrego jeszcze dla Polski zrobić – powiedział nam wiceprezydent Gutkowski.
Henryk Wolicki mówi, że Paweł Adamowicz był przyjacielem prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca. – Prezydent Adamowicz odszedł w tak nieprawdopodobnych okolicznościach, że cała Polska nie chce w to uwierzyć – dodawał z przejęciem Henryk Wolicki.
Pretekst do obniżenia temperatury sporu
Andrzej Dec, przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa, miał nawet przygotowany projekt uchwały na poniedziałkową sesję, która odbywała się po południu. – W projekcie tej uchwały chcieliśmy wyrazić solidarność i wyrazy otuchy dla najbliższych prezydenta. Były też wyrazy wstrząsu z powodu niedzielnych wydarzeń – mówił nam Andrzej Dec.
Ale przewodniczący Dec nawet nie zdążył wyciągnąć projektu uchwały, bo w międzyczasie nadeszła dramatyczna wiadomość, że Paweł Adamowicz nie przeżył. – Tak mną ta wiadomość wstrząsnęła, że nie byłem w stanie nawet ogłosić minuty ciszy. Poprosiłem o to swojego zastępcę Konrada Fijołka – mówi Andrzej Dec.
Dla niego śmierć Pawła Adamowicza powinna być lekcją dla nas wszystkich. – O powściągliwość w wyrażaniu swoich opinii, stanowisk. Ta tragedia jest dobrym pretekstem, by obniżyć temperaturę sporu. Jestem przekonany, że to był czyn szaleńca. Żadnego podtekstu politycznego, który on usiłuje dorabiać, w tym nie ma – uważa Dec.
(ram)
redakcja@rzeszow-news.pl